Re: Australian Open 2014
: 21 sty 2014, 13:32
W ciągu tych 5-6 lat Ana wielokrotnie się ośmieszała, ale ten dzisiejszy uraz przypomniał mi, że już kilka razy, gdy wszystko zaczynało wyglądać normalniej coś się przyplątało. A to mięśnie brzucha, a to kostka, kiedyś coś z ramieniem było, nawet ten spektakularny upadek ze szczytu (rok 2008) miał swoje pokłosie w kontuzji nadgarstka. Oby teraz to nie było nic poważnego, w perspektywie halowy Paryż, więc można by pokusić się o kolejny tytuł.
Na dzisiejszy występ nie powiem złego słowa, pomijając już kłopoty zdrowotne, Serbka wcale nie zagrała jakoś katastrofalnie. Oczywiście słabiej niż z Sereną czy Sam, ale w żadnym wypadku słabo. Eugenie naprawdę mi zaimponowała, wprawdzie świetny bilans w-ue jest niejako zasługą marnego poruszania się Any od połowy drugiego seta, lecz wcześniej też oscylowała w okolicach 0. Zdecydowanie zasłużyła na zwycięstwo w tym meczu, dla turnieju to też chyba lepiej, zwłoki Any (3 mecze na pełnym dystansie) w dodatku nie do końca sprawne zostałyby pewnie zmasakrowane przez Chinkę, a tak zapowiada się w miarę interesujący mecze, który może nawet obejrzę.
Oczywiście szkoda szansy, ale jeśli wszystko zmierza do wyczekiwanego od wielu lat powrotu (musi zmierzać
), to tego typu okazje zaczną się pojawiać częściej i w końcu z nich skorzysta. Patrząc z mojej perspektywy, zdenerwowałbym się, gdyby taki los spotkał np. Llodre, dla którego bez wątpienia byłaby ostatnia szansa na ugranie czegokolwiek, Ana ma czas, a to, że nie jestem aż tak wściekły dowodzi tylko mojej wiary w nią.
Co do tej przypadkowej liderki. Może Jankovic i Safina to nie Serena i Szarapowa, ale w owym czasie było to naprawdę dobre tenisistki, poza tym zwycięstwem Ana ma jeszcze dwa finały. Wydaje mi się, że takie wyniki jak najbardziej zasługują na 12 tygodni na szczycie.
Na dzisiejszy występ nie powiem złego słowa, pomijając już kłopoty zdrowotne, Serbka wcale nie zagrała jakoś katastrofalnie. Oczywiście słabiej niż z Sereną czy Sam, ale w żadnym wypadku słabo. Eugenie naprawdę mi zaimponowała, wprawdzie świetny bilans w-ue jest niejako zasługą marnego poruszania się Any od połowy drugiego seta, lecz wcześniej też oscylowała w okolicach 0. Zdecydowanie zasłużyła na zwycięstwo w tym meczu, dla turnieju to też chyba lepiej, zwłoki Any (3 mecze na pełnym dystansie) w dodatku nie do końca sprawne zostałyby pewnie zmasakrowane przez Chinkę, a tak zapowiada się w miarę interesujący mecze, który może nawet obejrzę.
Oczywiście szkoda szansy, ale jeśli wszystko zmierza do wyczekiwanego od wielu lat powrotu (musi zmierzać

Co do tej przypadkowej liderki. Może Jankovic i Safina to nie Serena i Szarapowa, ale w owym czasie było to naprawdę dobre tenisistki, poza tym zwycięstwem Ana ma jeszcze dwa finały. Wydaje mi się, że takie wyniki jak najbardziej zasługują na 12 tygodni na szczycie.