Miami 2019

[CajraX]

A kto ma robić wynik skoro wg naszego światopoglądu poza starcami, dziećmi i kelnerami nie ma nikogo innego w Tourze?
Co do strachu to masz rację. Zawsze martwię się o Rogera, zwłaszcza jak da mi trochę nadzieii. Pewne są dla mnie w życiu tylko śmierć, podatki i wkurzanie się po porażce Pana R.

[DUN I LOVE]

Robertowi raczej chodzi o strach przed Rafole. Mylę się?

[arti]

[arti]

[CajraX]

Czytałem dziś na jakimś amerykańskim portalu, ze tamtejsza federacja tenisowa nie jest do końca zadowolona z nowego miejsca rozgrywania turnieju. Ciągłe wiatry, opady i niepewna sytuacja polityczna nie wróżą dobrze przychylności ATP i WTA. Pod uwagę brane są różne opcje. Nawet wzorem NBA, istnieje możliwość wyprowadzenia imprezy poza kontynent. Na zdjęciach zaprezentowano kilka rozważanych opcji. To jedna z nich:

Jeśli będziecie chcieli więcej informacji na ten temat, to podrzucę linka.

[Kiefer]

Nie ukrywam mnie również nowa lokalizacja nie przypadła do gustu.

[DUN I LOVE]

Byłaby to pierwsza edycja turnieju tenisowego na basenie.

[Lucas]

[DUN I LOVE]

W sumie to RF po 35. urodzinach wygrał Miami tyle samo razy, co do 35. urodzin. Nie postawiłbym na to pieniędzy.

[Albert]

W sumie to RF po 35. urodzinach wygrał Miami tyle samo razy, co do 35. urodzin. Nie postawiłbym na to pieniędzy.

To jest właśnie dla mnie zaskakujące, że on tych Mastersów w Miami wygrał zaledwie dwa przed erą emerycką. To samo Kanada, z tym, że tam parę razy nie wystąpił.

[Kiefer]

W sumie to RF po 35. urodzinach wygrał Miami tyle samo razy, co do 35. urodzin. Nie postawiłbym na to pieniędzy.

Już o tym pisałem, w drugiej dekadzie XXI wieku wygrał w Miami tyle samo razy co Indian Wells, śmieszne biorąc pod uwagę jak często w tej dekadzie ten turniej odpuszczał i zaliczał wpadki w przeciwieństwie do Indian Wells w którym od roku 2012-ego za każdym razem robi finał za wyjątkiem 2013 gdzie przegrał z przyszłym triumfatorem Nadalem, w 2011-ym przegrał z kolei że zwycięzcą Djokovicem, a w 2016-ym nie startował.

[DUN I LOVE]

To jest właśnie dla mnie zaskakujące, że on tych Mastersów w Miami wygrał zaledwie dwa przed erą emerycką. To samo Kanada, z tym, że tam parę razy nie wystąpił.

Prawda, generalnie (poza Cincy) zagadką są występy RF na hard w Stanach. Żarło, żarło i w pewnym momencie przestało. Miami, Kanada jak najbardziej, ale że od 11 lat nie wygrał w Nowym Jorku?

[Damian]

[Albert]

To jest właśnie dla mnie zaskakujące, że on tych Mastersów w Miami wygrał zaledwie dwa przed erą emerycką. To samo Kanada, z tym, że tam parę razy nie wystąpił.

Prawda, generalnie (poza Cincy) zagadką są występy RF na hard w Stanach. Żarło, żarło i w pewnym momencie przestało. Miami, Kanada jak najbardziej, ale że od 11 lat nie wygrał w Nowym Jorku?

To to już w ogóle jeden z najdziwniejszych przypadków . Już nie umniejszając Delpo 09'. Wygrał, ok, ale tam Fed oddał zwycięstwo. Dalej niezwykle pechowe edycje 10-11, jedna, dwie piłki i byłyby finały. Wtopy z Berdychem i Robredo też trudno wytłumaczalne, skoro tydzień wcześniej w Cincy12 po prostu pozamiatał Serbem w finale i dyspozycja była. Finał w 2015 oglądałem i trudno pojąć pasywność Feda przy BP a miał ich z Serbem bodaj 19 ? , 23 ? Skorzystał z 4 szans, więc nie miało prawa w ogóle tam się udać przy takiej skuteczności. Nie mówiąc ile razy Serb bronił BP drugim serwisem a Fedzio pasywne slajsy.... Szkoda USO17, ten Montreal wszystko popsuł.

[DUN I LOVE]

Ja właśnie nie mam do końca przekonania, czy wtedy w Nowym Jorku byłby w stanie pokonać Nadala. Niby prawo serii było po jego stronie, ale mocno wyglądał Hiszpan w półfinale z del Potro.

[lake]

Finały 10-11 też chyba wiele by nie zmieniły?

[DUN I LOVE]

No raczej nie, tzn. byłoby 18-20 dziś.

[Albert]

Możliwe, że finał '10 byłby w plecy, bo tam był Hiszpan mocarny, ale rok później nie byłbym pewny jego wygranej nad Fedem. Jeśli Rog by utrzymał formę z Wimby 17 to kto wie.....

[Kiefer]

Szkoda oczywiście porażki w SF 2010 bo tam Novak i tak poległ w finale, ale w 2011-ym wątpię by Szwajcar wygrał, choć oczywiście nie można tego wykluczyć. Natomiast w 2009-ym to wypuścił mecz, który po prostu był wygrany, w 2012-ym to on był faworytem do tytułu, ale zaliczył wpadkę z Berdychem, 2013-ego się nie czepiam, bo jednak był to fatalny sezon RF, a w 2014-ym forma nie była nadzwyczajna, fizycznie nie wyglądał dobrze, w sumie z własnej winy. 2015-y to masa niewykorzystanych szans w finale, zawiódł i tyle. Zostaje 2017-y, niefortunny wybór startu w Montrealu zabrał mu bardzo prawdopodobny tytuł w Nowym Jorku, bo tak jak zakładamy, że w 2011-ym wygrałby Nadal tak w 2017-ym zwyciężyłby Szwajcar, trzy grosze dorzucił również Murray...W 2018-ym tak samo jak 2013-ym, nie czepiam się.

Generalnie rozprawiamy ponownie nad masą niewykorzystanych okazji, moim zdaniem postać RF idealnie zobrazowuje jego historia startów w Indian Wells, facet wszystkie turnieje, które tam wygrał robił to w sposób bezdyskusyjny, bez straty seta w finale. Z kolei wszystkie przegrane finały to albo po piłkach meczowych, albo po prowadzeniu 1:0 w setach i grając na styk.

To samo US Open, pięć wygranych pod rząd raczej bez mydła, a następnie trzy porażki wypuszczając wygrany mecz, no taki typ.

[DUN I LOVE]

Moim zdaniem jednak te pół poziomu wyżej był Hiszpan w 2011.