Obejrzałem oba półfinały z odtworzenia i jestem zbudowany poziomem rywalizacji. Wszystkie cztery dziewczyny zagrały swoją aktualną topkę, bardzo bliską najwyższej dyspozycji z przekroju całej kariery.
Szczególnie widowiskowy był pojedynek Jessici Peguli i Karoliny Muchovej. Czeszka w pierwszym secie była nie do zatrzymania, a jej ofensywne nastawienie i parcie do siatki siało spustoszenie po stronie Amerykanki, która ze sporym opóźnieniem wskoczyła na właściwy poziom. Pegula na początku drugiego seta dostosowała się do atakującego stylu Muchovej i zaczeła wrzucać martwe piłki pod nogi, z którymi jej rywalka nie dawała sobie już tak łatwo rady. Mieszała te zagrania z precyzyjnymi lobami, co również odmieniało czasem losy wymiany. Inna sprawa, że częstotliwość ataków do siatki była zbyt wysoka i przez to traciły element zaskoczenia. No ale taki styl ma Muchova. Czeszka coraz częściej zaczeła korzystać z bardzo dokładnych skrótów, które były zalążkiem kolejnych efektownych punktów. To dążenie do skracania wymian wzbudziło wątpliwość, co do jej formy fizycznej, bo w pewnym momencie rzeczywiście troche jakby przygasła. Trwało to jednak chwilę, a sposób gry wynikał raczej z przyjętej taktyki. Trener z boksu nawoływał do ciągłego ataku i jego podopieczna skrupulatnie realizowała otrzymane polecenia. Można się zastanawiać, czy to była najlepsza opcja, zwłaszcza że w pierwszym secie jej forehand z głębi kortu był równie zabójczy. Potem się to wyrównało za sprawą lepszej gry Peguli, która długimi fragmentami operowała głęboką i precyzyjną piłką z obu stron, aż w końcu przejeła dość wyraźną przewagę przy grze z linii końcowej. Wynik drugiej i trzeciej partii nie oddaje ich zaciętości. Długie, węzłowe gemy padały zawsze łupem Amerykanki.
Emma Navarro zrobiła bardzo wiele, żeby postawić się Arynie Sabalence. Białorusinka miała jednak kontrolę nad przebiegiem pojedynku. Zdarzało się jej tracić gemy po serii błędów własnych. Nie zawodziła jednak w momentach, gdy jej rywalka była blisko wyjścia na prowadzenie w secie. W tym meczu również było dużo efektownych zagrań. Obie popisywały się skutecznymi returnami, czy kontrami z dobiegnięcia. Aryna powinna częściej grać skróty, bo jest w tym bardzo efektywna. Ostatecznie jednak to siła jej uderzeń zadecydowała o końcowym rezultacie. Amerykanka nie była w stanie za każdym razem jakościowo odpowiedzieć na pociski, które nadlatywały z drugiej strony kortu. Przy swojej rywalce jej forehand prezentował się dość mizernie, nawet jeśli dzięki precyzji nierzadko przynosił zdobycz punktową.
Przed finałem nie skreślam całkowicie Peguli, ale faworytką będzie oczywiście Sabalenka. Chciałbym, żeby obie zagrały tak jak w najlepszych swoich momentach w półfinałach. Z tym może być różnie, bo stres będzie duży dla obu. Większe obawy wiążą się z dyspozycją Amerykanki. Finał będzie najważniejszym meczem w jej życiu, dużo istotniejszym, niż wszystko co zagrała dotychczas. Oby się nie spaliła na wejściu.
Ich dotychczasowy bilans jest korzystny dla Aryny i wynosi 5-2. Jednak jeśli spojrzeć tylko na nawierzchnię twardą, to jest równo 2-2.
p.s.
Iga Świątek ma bilans z Pegulą 6-4. Wszyskie ich dotyczasowe pojedynki wygrywała zawodniczka, która ostatecznie zwyciężała w całym turnieju. W tym były 2 finały, które z automatu decydowały o tytule. 7-krotnie mecze pomiędzy nimi rozgrywane były we wcześniejszej fazie, a więc triumfatorka bezpośredniego pojedynku musiała jeszcze wywalczyć sobie zwycięstwo w całych zawodach. Ta szalona seria ciągnię się od 2R Waszyngtonu 2019, gdzie Amerykanka sięgneła po swój pierwszy tytuł w karierze. Szkoda, żeby taka niecodzienna prawidłowość miała zostać przekreślona za 10. podejściem.
Z drugiej zaś strony jeśli wygra Aryna i zdobędzie 3. tytuł wielkoszlemowy, to wzrośnie jej ogólna, ponadczasowa wartość jako tenisistki. Mamy tak wielki wysyp "cudaczek jednego szlema", że obecnie nawet 2 wygrane tytuły nie robią wrażenia i dalej mogą być posądzane o przypadkowość (Krejcikowa). Aryna z 3 szlemami to już będzie marka sama w sobie. Jednocześnie jej rywalizacja z Igą Świątek nabierze szlachetności. A wszystkie dotychczasowe zwycięstwa nad Białorusinką (bilans finałów 4-1) okryją się złotem jeszcze wyższej próby.
Wygląda więc na to, że niezależnie od wyniku dzisiejszego finału, wszyscy będziemy się cieszyć razem z 1gunią. Oba rozstrzygnięcia są korzystne dla naszego kochanego słoneczka.
