Generalnie jednak się z Tobą zgadzam. To wszystko jest jednak pokłosiem słabości czołówki, która to patologia dręczy WTA od lat. Choć ja to, że takie postaci się pojawiają, postrzegam jednak bardziej pozytywnie - to są tenisistki z potencjałem i na to zasługują, problem jednak w tym, że one tam, w tej fazie nie zostaną na dłużej, nie zagrożą SW, która będzie ich lała aż do skończenia świata - tyle, że raz w 3R, raz w SF. Tam, w tych decydujących fazach w ogóle nikt prócz Syreny nikt nie chce zostać na dłużej - nie mają na te Szlemy ochoty, no.

Co do niekalendarzowej katastrofy - jakoś mnie to już nie rusza. Śmieszy mnie i przeraża ten fanatyzm SW, to, że widzę w jej oczach, iż gotowa jest zarżnąć te trzęsące chudymi nóżkami po drugiej stronie kortu bidulki i siebie samą, byle tylko wygrać ten kolejny turniej, z drugiej jednak strony wzbudza większy podziw, niż postawa całej reszty.... A że za stary jestem, by wierzyć, że Szlema wygra Magda Rybarikova (

Co do Bouchard, to nie chcę obrażać jej fanów, ale dla mnie to od początku taka pół-pogodynka, pół-tenisistka, natomiast Simona to bardzo dobra zawodniczka i jeszcze wróci do dużej gry. Na pewno nie stawiałbym tych dwóch obok siebie. Inna sprawa, że seryjnej zwyciężczyni WS to z Rumunki też raczej nie będzie...