Robertinho pisze: Nie jest to Wawrinka jeśli idzie o granie otwartą rakietą, ale to chyba cena tak bogatego repertuaru Rogera z tej strony, na przykład takiej nadgarstkowej mijanki nie miał nikt w historii.
Grane często w niedoczasie, wręcz z półwoleja, pod ekstremalnie ostrym kątem - zdecydowanie jeden z genialniejszych passing shotów w tenisie, i bardziej niedocenionych.
Co do hot doga - to niby tak efekciarskie i pokazówkowe zagranie, ale tu też widać jego przewagę techniczną nad resztą. Gra to bardzo płasko, jak zwykłe, ostre, szybkie minięcie, żadne liftowane wrzutki czy baloniaste loby.
Ad elementów wprowadzonych później, o których pisał Robert - niestety były też wśród nich te, które okazały się średnie w skutkach -np podniesienie fh, mocny topspin z tego zagrania - do 08 stosował to od święta, później już nagminnie i szybko przerodziło się w dość samobójczy lift...
Co do takich jego "białych kruków" jeszcze - był jednym z ostatnich (na samym początku kariery i na szybkich nawierzchniach), który regularnie potrafił stosować tak archaiczną i skrajnie ryzykowną taktykę jak c&c z powodzeniem - nawet jeszcze dziś mu się to zdarza, choć już jako wisienka na torcie tylko i jest mało efektywne, ale wbrew pozorom nie tylko przez osławione zmiany nawierzchniowe - ewolucja (czyt. degradacja) jego slajsa, jego głębokości, kąśliwości, ma tu kluczowe znaczenie.
Bh - owszem, nawet z jego pokolenia istnieli zawodnicy u których to zagranie było troszkę stabilniejsze (Jużny, Ljubicic, Haas), nie mówiąc już o szerszym kontekście historycznym (Kuerten np.), ale to jest cena różnorodności, o której pisaliśmy. Technicznie to był ideał kiedyś - pod względem bogactwa rotacji i możliwości taktycznych, dynamiki ruchu, po prostu pod każdym względem.

Niewspomniany do tej pory skrót z tej strony też fantastyczny.
@Lucas - no ja Twoje posty też z chęcią czytam. Wyważone, świeże i na pewno niepozbawione treści.

Ale po 09 to już poza naprawdę fajnie rozegranym AO '10 raczej nie było się czym jarać i to nie jest zbyt miarodajne w kontekście Feda.

To tak, jakbyś w kontekscie Nadala zamiast RG 08 czy USO 10 wystawił powiedzmy RG '11.

Po 09 to już niestety mocno uwsteczniony i dużo mniej ciekawy Federer, tak analitycznie jak i emocjonalnie.

Obczaj TMC 04, USO 04 (finał - być może najlepszy mecz RF w ogóle), semi AO 05 z Safinem, coś ze starego Halle (np. z edycji 05), z dawnej Bazylei, Rotterdamu sprzed paru lat - tymi rzeczami myślę, że zachwycić się może nawet ktoś nielubiący Federera, ale każdy lubiący dobry tenis. No może ktoś, kto uprawia puste hejterstwo z klapkami na oczach nie, ale to już jego sprawa.
Z czasów nowszych natomiast wymiata moim zdaniem Cincy 2012 - zdecydowanie szczytowy jego moment pod względem jakości gry w erze "emeryckiej".
Ale co do tej całej "rywalizacji" z RN, cholernie nadmuchanej przez media i po części mocno przecenionej, to tak, to jest niestety dość mocny argument w kontekście tematu.
E:
Robertinho pisze:Co do Nadala; obejrzyjcie sobie ponownie dwa pierwsze sety finału Miami 2005, to wcale nie był wtedy taki techniczny nieuk i wyrobnik, jakim chcą go widzieć nie tylko hejterzy, ale i fani, by smuć rozważania o jego magicznych postępach w technice, grze na szybkich nawierzchniach itp. Przypominam, że rok wcześniej ograł Fed 2-0 w tym samym miejscu. Niestety jest to wielki talent i mógłby grać całkiem znośny dla oka tenis; choć pewnie wtedy nie wygrałby połowy z tych 14 Szlemów.
Robert, ale on technicznie był/jest surowy jak na zawodnika tej klasy i od tego się nie da uciec.

W wolejach np.uwidaczniał się potencjał ale głównie tam, gdzie trzeba było przede wszystkim zapracować nogami; jak trzeba było zagrać bardzo miękko i delikatnie "przygasić" wychodziło słabiutko i do dziś tak jest. Półwolej, choć z przebłyskami, bardzo, bardzo niepewny. Slajs to do dziś masakra techniczna, nawet jeśli oceniamy tylko w kontekście slajsa typowo defensywnego i nawet jeśli strategicznie on tego umie używać.

Ale zdecydowanie zgadzam się, że pewne elementy jego gry są bardzo niedocenione do dziś i tkwi w nich wielki potencjał (gra płaska np., gra kątowa - to samo). On na pewno miał drogę, którą mógł podążyć, by nie straszyć swoim tenisem (kto oglądał w 08, ten wie), wybrał jednak tę efektywniejszą i nie ma w tym niczego dziwnego.