Re: Zarobki Kobiet i Mężczyzn w tenisie
: 16 gru 2014, 11:28
A napoje energetyczne typu Red Bull czy Tiger ?
Forum fanów tenisa ziemnego, gdzie znajdziesz komentarze internautów, wyniki, skróty spotkań, statystyki, materiały prasowe, typery i inne informacje o turniejach ATP i WTA.
https://www.mtenis.com.pl/
Wiesz, w męskim tenisie to mnie właśnie bardzo wkurza. Szczególnie wujek Rafy. Z drugiej strony robić wyrwę w przepisach po to, żeby to było z nimi zgodne? Moim zdaniem nie.Mario pisze:Też nie jestem entuzjastą tego przepisu (z trochę innych powodów niż Ty), ale z drugiej strony chyba lepsze to niż podbieganie pod bandę i nasłuchiwanie rad od swoich ludzi itp. co jest zwykłym oszustwem (kolejnym po przedłużaniu czasu przed serwisem z reguły ignorowanym przez sędziów) i co regularnie występuje w męskim tenisie.
W jedynej. I dlatego tenis to skrajny przypadek przepaści w poziomie ze względu na płeć i zarobki. Nie ma drugich tak faworyzowanych sportsmenek jak tenisistki. Strasznie dziwi mnie, że płacą im tyle samo co facetom, bo to dwie różne dyscypliny sportu. Przecież gdyby nie Szlemy i łączone turnieje, to tenis kobiecy miałby kilkukrotnie mniejszą widownię i oglądalność (a Grażyny z WTA jeszcze chwalą się, że kiedyś będą pokazywać wszystkie mecze cyklu). Niestety mamy równouprawnienie i takie tam inne głupoty. Tu nie chodzi tylko o to, że kobiety mają mniejsze predyspozycje do uprawiania sportu niż faceci, ale tę grę w ogóle nieraz ciężko jakkolwiek oceniać. Nie ma w niej jakiejś logiki i prawidłowości. Nie dziwię się, że zazwyczaj gadanie o babskim tenisie przypomina obrzucanie się błotem bez żadnych argumentów.Robertinho pisze:Chyba możemy tego wymagać w jednej z nielicznych(jedynej?) dyscyplin sportu, w której kobiety zarabiają tyle samo co mężczyźni(albo i więcej)?
No moim zdaniem papa Williams zaszkodził kobiecemu tenisowi planując kariery swoich monstrualnych córeczek. To przez nie dominuje dziś gra na zasadzie "mocniej walić, głośniej krzyczeć, zdominować rywalkę swoim własnym testosteronem" i przez nie ten sport nie poszedł bardziej w ślady Steffi Graf albo Henin. Może i rzeczona Niemka nie zdobywałaby tytułów miss kortów jak Sharapova (chociaż za nogi; a Sharapova to byłaby fajna, gdyby była 10 cm niższa i miała o dwa rozmiary większy biust), ale jej styl i klasa stanowiłyby wzór dla kobiecego tenisa. Dziś w WTA nie ma za grosz kobiecej gracji. Nooo ja tak to widzę.SebastianK pisze:To ma bardzo dużo wspólnego z męskim tenisem. Po prostu ktoś spojrzał na różnice między tymi dwoma sportami - męskim i damskim tenisem. Ten ktoś wiedział, że ten męski jest lepszy, że kobiety nie mają szans w rywalizacji z mężczyznami. Ten ktoś wpadł na pomysł, że aby odnieść skuces w WTA trzeba po prostu przemycić w swojej zawodniczce część ATP. Padło na tę najłatwiejszą część - siłę.
I tak powstały siostry Williams
Jak Ci brakuje merytorycznej dyskusji na ten temat to zapraszam serdecznie - z mojej strony na pewno solidnej argumentacji nie zabraknie. Tylko nie bardzo wiem, jak miałbyś w niej uczestniczyć, skoro niejednokrotnie chwaliłeś się swoją ignorancją w kwestii WTA.jonathan pisze:Nie dziwię się, że zazwyczaj gadanie o babskim tenisie przypomina obrzucanie się błotem bez żadnych argumentów.
Właśnie byłem ciekaw, co powiedzą autorytety. Niestety, kobiecy tenis mam tam, gdzie plecy tracą swą szlachetną nazwę, więc nie skorzystam z zaproszenia i pozostanę przy mieleniu dyrdymałów. Jednakowoż nie przypominam sobie, abym gdzieś niejednokrotnie popisywał się swoją ignorancją w dziedzinie kobiecego tenisa, bo poza paroma seksistowskimi komentarzami i takimi o kobietach wożących się pod względem zarobków na plecach tenisistów nie poświęcałem mu uwagi. Na forum mamy jednego specjalistę od WTA, a mnie tu i w wielu innych miejscach po prostu dużo więcej warte wydają się dyskusje o męskim tenisie.Jacques D. pisze:Jak Ci brakuje merytorycznej dyskusji na ten temat to zapraszam serdecznie - z mojej strony na pewno solidnej argumentacji nie zabraknie. Tylko nie bardzo wiem, jak miałbyś w niej uczestniczyć, skoro niejednokrotnie chwaliłeś się swoją ignorancją w kwestii WTA.
Nie tyle popisywałeś się ignorancją w dziedzinie WTA (choć to czasem niestety teżjonathan pisze: Jednakowoż nie przypominam sobie, abym gdzieś niejednokrotnie popisywał się swoją ignorancją w dziedzinie kobiecego tenisa
Ja powiem Ci więcej - nie tylko zdarza mi się pisać dyrdymały o kobiecym tenisie, ale i sama forma tych wypowiedzi jest tak płaska, że znamionuje ignorancję. Jeśli nie ma się oręża w szerokiej wiedzy i wyrafinowanym słowie, to celuje się szyderstwami, prostactwami i mało refleksyjnym namysłem. O ile nie zawodzi mnie pamięć, w przywołanym przez Ciebie wątku palnąłem coś w rodzaju, że tenis babski to dno czy jakaś niedojrzała dziecinada na kiepskim poziomie, teraz dodałbym, że jeszcze z furą pieniędzy. I to jest mój pogląd, do którego mimo większej czy mniejszej znajomości rzeczy mam prawo, i z którym, parafrazując klasyka, się zgadzam. Warto jednak nadstawić ucho na to, co mają do powiedzenia inni, i tak oto słyszę ostatnio więcej pozytywnych opinii o stanie damskiego tenisa. Twoje spostrzeżenia są z kolei zazwyczaj sprzeczne z moimi. Trudno dyskutuje się (czy dyskutowałoby się) z Tobą o WTA. Przypuszczam, że byłbyś nawet w stanie udowodnić, że coś w kobiecym boksie (np.) nie jest wcale z założenia gorsze od czegoś w boksie męskim. Przecież nie można tak myśleć. Kończę już swój pełen grandilokwencji wpis i ponownie zaznaczam, że nie zamierzam każolować własnemu ego uczestnicząc w merytorycznej i załączonej przez Ciebie dyskusji o WTA. Chyba że przekonają mnie do tego panie, naturalnie pokazując coś więcej niż niekiedy całkiem atrakcyjne nogi. Chociaż, co też było onegdaj przedmiotem sporu między nami, uważam, że jednak mało która daje radę.Jacques D. pisze:Nie tyle popisywałeś się ignorancją w dziedzinie WTA (choć to czasem niestety też), co się nią chwaliłeś - konkretnie np. w "Spisie powszechnym". W związku z tym nieodmiennie fascynuje mnie, jaki jest powód Twojego wypowiadania się w temacie, w którym Twoja (nie)wiedza pozwala Ci jedynie "mielić dyrdymały", jak to sam wdzięcznie ująłeś.
A czy pogląd niepoparty żadną głębszą refleksją tudzież merytorycznymi argumentami jest według Ciebie coś wart? Jeśli tak, to dlaczego? I skąd właściwie jesteś pewien, że to Twój pogląd? Skoro nie masz nic na poparcie go, to może to tylko czyjeś zdanie, przez Ciebie zapożyczone?jonathan pisze:O ile nie zawodzi mnie pamięć, w przywołanym przez Ciebie wątku palnąłem coś w rodzaju, że tenis babski to dno czy jakaś niedojrzała dziecinada na kiepskim poziomie, teraz dodałbym, że jeszcze z furą pieniędzy. I to jest mój pogląd, do którego mimo większej czy mniejszej znajomości rzeczy mam prawo, i z którym, parafrazując klasyka, się zgadzam.
Wprawdzie jeśli chodzi o kobiecy tenis, nie mogę polegać na skrajnym subiektywizmie i go dowieść, ale nie, ten pogląd nie jest zapożyczony i nie jest aberracją czy też kredytem subprime bez pokrycia. Uwierz mi, że niegdyś znalazłbyś we mnie kompana do rozmów o WTA, tylko że od tamtego czasu, tj. po wycofaniu się Belgijek i chudszych latach sióstr Williams, poziom gry znacząco się obniżył. Dziś Syrena (zresztą nadczłowiek w kobiecym tenisie), jeśli nie ma wyraźnie gorszego dnia, grzmoci wszystkie tenisistki z czołówki, jak leci. Umówmy się też, że Sharapova poza kortami ziemnymi nie zagrała od kilku lat ani jednego meczu, który przypominałby to, co grała ileś lat wstecz, gdy grały jeszcze Mauresmo czy Henin. Jakość innych, późniejszych zawodniczek oceniałem według głównego kryterium - na podstawie jakości akcji, jakie potrafią one przeprowadzić. Jakość tych akcji oceniałem zaś na podstawie konstrukcji akcji czy, jak kto woli, konstrukcji punktu, a także pojedynczych elementów, uderzeń, które składają się na tę akcję - każdego z osobna, więc i wszystkich razem. Aż powiedziałem sobie dość - tenis damski przeżywa kryzys, a ja nie chciałem oglądać konkursów na głośniejsze wycie. Pisałeś kiedyś o pojawieniu się fali nowych tenisistek, tylko że ja nie wiem, czy taki stan rzeczy wpływa na podwyższenie poziomu gry w obecnym kształcie WTA. Aczkolwiek byłem oczarowany tegorocznym finałem RG pomiędzy Sharapovą a Halep, który oglądałem z wypiekami na twarzy i który atrakcyjnością przebił o kilka długości finał męski (choć rzecz jasna nie poziomem - zgodnie z kantowskim a priori). Jednak jak głosi słynne porzekadło, jedna jaskółka wiosny nie czyni, również w kwestii śledzenia przeze mnie kobiecych rozgrywek. Musisz też wreszcie pojąć jedną rzecz. Otóż ja nie mogę dyskutować z Tobą na wiele merytorycznych argumentów, bo zdaję sobie sprawę, że w poruszanej dziedzinie mógłbym co najwyżej skoczyć Ci na kant. Odpisując muszę za każdym razem wić się jak piskorz i polegać na inteligencji. Tak w ogóle aby obśmiać całą tę dyskusję, czy nie zauważyłeś czasem w moim poprzednim wpisie czegoś na wzór antynomii albo reductio ad absurdum? Przemyśl to. Ja za mędrca się nie uważam, co najwyżej za logicznie myślącego.Jacques D. pisze:A czy pogląd niepoparty żadną głębszą refleksją tudzież merytorycznymi argumentami jest według Ciebie coś wart? Jeśli tak, to dlaczego? I skąd właściwie jesteś pewien, że to Twój pogląd? Skoro nie masz nic na poparcie go, to może to tylko czyjeś zdanie, przez Ciebie zapożyczone?
I jak u licha tenisistki mają Cię do siebie przekonać, skoro nie oglądasz meczów?
Spór nie tyle dotyczył nóg, co "kontrowersyjnego" tematu urody, gdzie zarzuciłeś mi zwichrowane poczucie estetyki, stawiając je na równi z moim gustem tenisowym. Ja z kolei jestem ciekaw, co dzieje się w Twojej jaźni, gdy widzisz nogi tenisistek.Jacques D. pisze:A dyskusji o nogach nie pamiętam, czego zresztą żałuję.
Niestety, rozczaruję Cię: niewiele się dzieje, przynajmniej w jej świadomej części.jonathan pisze:Ja z kolei jestem ciekaw, co dzieje się w Twojej jaźni, gdy widzisz nogi tenisistek.
Może w minionym sezonie Serena miała problemy ze zdrowiem, może była w słabszej formie, może częściej się dekoncentrowała, ale chyba sam przyznasz, że jak gra swoje, to roznosi przygniatającą większość rywalek i w tych meczach właściwie wszystko zależy od niej. Sam pisałeś, że w tenisie kobiecym łatwiej zdominować kogoś siłą niż w tenisie męskim. A siła Sereny nie ma przecież swojego odpowiednika wśród przeciwniczek. Porównałbym to do meczu bokserskiego, gdzie walczy zawodnik wagi piórkowej z zabijaką wagi ciężkiej. Aż żal czasem patrzeć na te masakry. Dla mnie to nie jest już kobiecy tenis. Serena ma w dodatku mentalność zwyciężczyni, co w połączeniu ze wspomnianą atletyczną siłą robi z niej maszynkę do wygrywania, wręcz potwora. Ponadto nie można się oprzeć wrażeniu, że robi to bez większego wysiłku, mając często spore rezerwy. Kiedyś nawet przechwalała się czy zwyczajnie żartowała, że tenis kobiecy już ją nudzi i chętnie zmierzyłaby się z facetami.Jacques D. pisze:Z tą Sereną - nadczłowiekiem to nie wiem, 1 Szlem na cały sezon to trochę słabo jak na nadczłowieka.
Masz rację, że aby oceniać ogólny wygląd sytuacji w całym cyklu, należy mieć jak najobszerniejszą wiedzę na temat wielu zawodników, ale Ty stosujesz uniki powtarzając starą śpiewkę, że dla mnie tenis przestaje być interesujący wraz z końcem Top 10 rankingu (którą wystosowałeś w stosunku do mnie również odnośnie męskich rozgrywek). Być może rzeczywiście mniej znane tenisistki z dalszych miejsc w rankingu toczą na bocznych kortach ładne mecze, tylko że gdy w Szlemach i jakichś łączonych turniejach widzę je grające z najlepszymi, to dysproporcja jest nieraz większa niż u mężczyzn. Trochę przypominasz mi katechetę ze szkoły. Kiedy ktoś zadał mu pytanie odnośnie sensu wiary albo wydał krytyczny pogląd odnośnie istnienia Boga, to katecheta miał zawsze gotową odpowiedź. - "A czy czytałeś Biblię?". Nie, ten ktoś nie czytał, więc dyskusja się urywała. Ale ten ktoś czytał wiele innych tekstów i miał swoje zdanie na niektóre tematy. Tak samo Ty niejako na starcie zarzucasz mi brak znajomości arkan tenisowych, pisząc niespecjalnie więcej. Jestem jednak (przynajmniej tu na forum) żywo zainteresowany tą tematyką i chciałbym uzyskać jakieś sensowne odpowiedzi na pewne kwestie. Tymczasem Ty najwięcej piszesz mi o dziewczęcych kształtach i rysach.Jacques D. pisze:Kluczem do całej naszej dyskusji jest jak zwykle to, że dla Ciebie tenis przestaje być interesujący wraz z końcem top 10 rankingu, może czasem top 20, a dla mnie tam właśnie (w obecnych czasach) zaczyna być.Tylko, że na podstawie nawet doskonałej znajomości kilku/kilkunastu zawodników nijak nie da się wysnuć konstruktywnych wniosków na temat ogólnego wyglądu sytuacji w całym cyklu, a Ty wciąż bezskutecznie starasz się to zrobić.
Bo, nie obraź się, ale one są znacznie ciekawsze od dyskusji z Tobą o WTA, Jonathanie.jonathan pisze:Tymczasem Ty najwięcej piszesz mi o dziewczęcych kształtach i rysach.
Zestawienie Berdycha i Raonicia w kontekście Rafy z Ivanović, która jest jedną z dwóch-góra trzech najgroźniejszych rywalek dla Williams z czołowej 15-tki rankingu - znamionuje mocny obiektywizm...Jacques D. pisze:No i w kwestii rywalizacji - nie wyobrażam sobie, żeby np. Berdych czy Raon mogli pokonać Rafę w Szlemie, a Serena lecąca z Aną czy nawet z Makarową to nie jest jakaś fantastyka, zdarzało się.
I co powoduje te lepsze perspektywy WTA?Jacques D. pisze:tyle, że ta druga może stać się całkiem intrygująca już niedługo, ta pierwsza nie ma jak na razie świetlanych perspektyw.
Za to Makarowa równoważy te typy.Rroggerr pisze:Zestawienie Berdycha i Raonicia w kontekście Rafy z Ivanović, która jest jedną z dwóch-góra trzech najgroźniejszych rywalek dla Williams z czołowej 15-tki rankingu - znamionuje mocny obiektywizm...Jacques D. pisze:No i w kwestii rywalizacji - nie wyobrażam sobie, żeby np. Berdych czy Raon mogli pokonać Rafę w Szlemie, a Serena lecąca z Aną czy nawet z Makarową to nie jest jakaś fantastyka, zdarzało się.
I co powoduje te lepsze perspektywy WTA?[/quote]Jacques D. pisze:tyle, że ta druga może stać się całkiem intrygująca już niedługo, ta pierwsza nie ma jak na razie świetlanych perspektyw.
Rafie to zawodnicy spoza Top-100 potrafią się postawić, i to rokrocznie. Tylko co z tego? Trzy gemy ugrała Makarowa w półfinale US Open? Azarenka, która ma z Sereną 0-8 w Szlemach, Ivanović, która ma bilans 1-8 - ścisła czołówka najgroźniejszych przeciwniczek dla Williams... Serena z pozostałymi dziewięcioma zawodniczkami z Top-10 przegrała chyba dwa (!) mecze w Szlemach, z czego jeden dziesięć lat temu, a drugi w wieku prawie 33 lat, Williams dominuje nad wiceliderką rankingu bardziej niż Nadal nad jakimś Berdychem... Nie wiem do czego zmierzasz generalnie.Jacques D. pisze:Za to Makarowa równoważy te typy.To zestawienie było zrobione według klucza rankingowego - pokazuje, że tenisistki z okolic top 10 potrafią się Serenie przeciwstawić, tenisiści z tych samych okolic takiemu Rafie już nie umieją.
O konkrety mi chodziło, domyślałem się takiej odpowiedzi. Trzy ''szlemowe rewelacje'' wśród młodych to Muguruza, Bouchard i Bencić. Tłuk, tłuk i ograniczona technicznie, ale nawet niezła do oglądania zawodniczka, zdecydowanie najbardziej perspektywiczna. Dalej Keys, która robi systematyczny progres. Stephens, która stoi w miejscu. Zostaje Switolina. 20-latka, jej odpowiednikiem byłby pewnie 23-latek w ATP. Dwa tytuły w Azerbejdżanie, Top-30 na koniec sezonu, jedna 3. runda Szlema. Bernard Tomić grający trzy razy do roku na poważnie, mówiący, że zaczyna karierę na nowo, bo już czas skończyć z dziewczynami i szybki autami, ma lepsze osiągnięcia... Puig czy inna Tomljanović to raczej nie zawodniczki na czołówkę. Vekić nic ciekawego nie gra, rankingowo regres, zostaje Konjuh, ona jest także niezła, bez błysku, bo bez błysku, ale backhand ma piękny, slajsa przepchnie, do siatki pójdzie. Najciekawiej grające zawodniczki są poza Top100, a Top100 na poziomie WTA to trochę inna półka jak Top100 na poziomie ATP. Hibi, Barty, Putincewa, Townsend - je mam na myśli. Sięgnąłem gdzieś do trzeciej setki rankingu.Jacques D. pisze:Większa liczba interesujących młodych zawodników, już zaczynających się liczyć. Wciąż. Mimo, iż kilka z tych tenisistek nie rozwija się tak jak tego oczekiwano.
Pewnie do tego, że kontuzjowany Nadal osiąga finał Szlema bez jednej pięciosetówki po drodze (a Nadal skrajnie wycieńczony nawet Szlemy wygrywa), a kontuzjowana Serena odpada na poziomie czwartej rundy.Rroggerr pisze:Nie wiem do czego zmierzasz generalnie.
Ale Ty dalej trzymasz się tego porównania?Jacques D. pisze:Pewnie do tego, że kontuzjowany Nadal osiąga finał Szlema bez jednej pięciosetówki po drodze (a Nadal skrajnie wycieńczony nawet Szlemy wygrywa), a kontuzjowana Serena odpada na poziomie czwartej rundy.
No, pastwić się nad swoimi wyobrażeniami może każdy.Jacques D. pisze:Pastwić się dalej czy już wystarczy?
Oj, ja określenia ''nowa jakość'' użyłem przyjmując proporcje, że nową jakość do czołówki ATP na jej obecnym tle wprowadziłby Kyrgios ze swoim charakterem, mentalnością, bezkompromisowym tenisem, dosyć dobrym jak na takiego gracza czuciem. Stąd też moje pytanie, co nowego WTA dałyby Muguruza, Bencić, Keys i Bouchard, czyli cztery z pięciu najwyżej notowanych młodych zawodniczek WTA? Jak zamierzasz pisać o Switolinie, to ja swobodnie będę mógł pisać o Tomiciu, bo wiek jak na męskie/żeńskie rozgrywki ten sam, a osiągnięcia u Australijczyka po prostu większe, co trochę o osiągnięciach Ukrainki mówi.Jacques D. pisze:I z określeniami typu "nowa jakość" polecam uważać.
Ale nikt nie twierdzi, że zmiany w ATP to kwestia dwóch najbliższych sezonów. Problem w tym, że Ty twierdzisz, że w WTA będzie ''znacznie ciekawiej'', a potem poza dwoma nazwiskami, czyli Konjuh i Bencić, które faktycznie mają ''szlemowe'' papiery, już abstrahując od tego, że pewnie nie w przeciągu dwóch najbliższych sezonów, rzucasz zawodniczkami które nie zgarnęły w wieku 21 lat na poziomie WTA ani jednego tytułu (a to chyba trochę łatwiej niż u panów), gdy kilka sezonów wstecz w tym samym wieku Woźniacka traciła jedynkę, Radwańska kończyła drugi sezon w dziesiątce, a Kvitova zostawała zawodniczką sezonu.Jacques D. pisze:Który z tych ludzi oprócz Thiema ma realne szanse, by zagościć w ciągu najbliższych dwóch sezonów w okolicach top - 15 i realnie na coś wpłynąć?