mtenis.com.pl

lake pisze:

Kiefer pisze: Właśnie o to chodzi, Nadal co prawda w wielu turniejach mi średnio imponował i nie ukrywam uważam, że w Nowym Jorku miał faktycznie ogrom szczęścia i pewnie zdrowemu Fedce czy Djokovicovi nie dałby rady, ale bzdurą byłoby mu wypominanie szczęścia w Paryżu, który wcześniej wygrał 9-krotnie, tak samo teraz głupio byłoby coś zarzucać Federerowi jak wygra AO po raz szósty czy w zeszłym roku kiedy wygrał Wimbledonu po raz ósmy. Tylko umówmy się, jeden wygrał 16 szlemów a drugi 19, ciężko przy takiej liczbie tytułów przy jednym czy drugim nie mieć nieco więcej szczęścia. Według wielu obserwatorów Federer grał wzeszłym roku długimi fragmentami swój najlepszy tenis, ja co prawda nie do końca zgadzam się z tą opinią, ale też nie twierdzę by był jakiś bardzo daleki od najwyższej formy, co więc w tym dziwnego, że wygrał AO, Wimbl i sunshine double?

Ten jeden fragment jednak bym wykreślił, bo niestety ale bliżej będzie tej wygranej do triumfu Nadala na USO niż do ich zwycięstw w Euroslam.

Owszem, ale to samo można pisać w kontekście Rafy na RG i Feda na Wimblu, tylko mnie jakoś w ogóle nie dziwi, że oni te turnieje wygrali.


Roggerr - oczywiście masz rację, nikt nie kwestionuje tego, że nie złożyło się kilka czynników dzięki którym zarówno Fed jak i Rafa mogli tak zdominować poprzedni rok a Fed ma szanse na kolejny tytuł już u progu kolejnego sezonu.

Nie musisz mnie uspokajać, bo ja jestem spokojny. Forma przekazu pozostawiała tylko trochę do życzenia.

Mario, nie było tematu. Pomyliłem 2002 z 2004.

Dalej jednak uważam, że przeklejanie pojedynczych spotkań nie ma sensu. Trzeba patrzeć w kontekście powtarzalności na przestrzeni całej kariery, a tutaj w przypadku Marata jest słabo.

On/oni nie miałby/mieliby być regularni, wystarczyłby jeden świetny występ na sezon od 2-3 zawodników. Kiedyś mieliśmy w tourze ludzi, których było na to stać, dziś nie mamy. Ot, cała różnica.

Mamy, tyko że są to gracze mniejszego kalibru.

Nawet rok temu miałeś Dimuga w Australii, Mullera na Wimbledonie czy Wawrinkę w swoich finałach WS 2-4 lata wstecz.

Jasne, że dziś żaden młody by nie dotarł do finału WS, żeby zagrać z Samprasem, ale może zamiast nich stałby Wawrinka z najlepszych finałów czy Cilić z USO14. Też nie wiem, czy Pete wyjęty żywcem z finałów USO 00-01 byłby aż takim faworytem.

Nie do końca o to chodziło mi z tym Safinem.

Swoją drogą mam nadzieję, że @Kiefer utrzyma swoją aktywność.

Ja też.

Ok, to trochę jak debata o piłce, gdzie peak Ronaldinho > peak Cristiano, ale jak tak kazać im zagrać ze sobą w 10 losowo wybranych terminach, to pewnie Portugalczyk byłby lepszy w 7-8. Jednak ten fakt powtarzalności Fabsterów w każdym kolejnym szlemie (szczególnie Federera i Djoko, bo z Rafą bywa różnie) powoduje, że w każdym czasach ciężko by było znajdować blokerów w każdym kolejnym szlemie. Na pewno jednak kiedyś wygraliby mniej, tu nie ma co w ogóle dyskutować.

DUN I LOVE pisze:Nawet rok temu miałeś Dimuga w Australii, Mullera na Wimbledonie czy Wawrinkę w swoich finałach WS 2-4 lata wstecz.

Poważnie z tym Mullerem, facet wymordował bezużytecznego od wielu lat na trawie Nadala, wcześniej też specjalnie nie przekonywał (nawet widziałem go w R64 i R32). Tzn. do którego z wcześniej wymienionych zawodników próbujesz go porównać?

Wawrinka też mi tak średnio pasuje, bo mu bliżej pokoleniowo do Fedala (od Rafała to nawet starszy jest, btw).

Dimug niby ok, ale to jednak jest Dimug, który w 99% procentach co najwyżej narobi nadziei. Oczywiście, stworzy fajne widowisko, ale w tej dyskusji, gdzie raczej podchodzimy do sprawy zero-jedynkowo, nie ma to najmniejszego znaczenia.

Mario pisze: Wawrinka też mi tak średnio pasuje, bo mu bliżej pokoleniowo do Fedala (od Rafała to nawet starszy jest, btw).

Bliżej, ale też nie każdy peakuje w wieku 21 lat. Powiedziałbym nawet, że Wawrinka, Cilić, Dawidienko czy Soderling (być może kiedyś Dimug) najlepszy tenis pokazywali w drugiej połowie 3. dekady życia. Różnica poziomów dziś, a w 2009 jest zauważalna, ale chyba nikt nie zaprzeczy, że Twój chorwacki ulubieniec jest dziś dużo lepszym graczem niż 8 lat temu.

Kiedyś o obliczu tenisa decydowali młodzi, zdolni gwiazdorzy, dziś jednak do mistrzostwa dochodzi się latami. Być może wynika to z tego jak fizyczną i siłową grą stał się tenis, ale tego nie przeskoczysz.

Przykład Mullera z czapy, ale też pokazuje, że jak Fabster jest naprawdę rzadki to i tak ktoś go odpali, więc to nie jest do końca tak, że słaby Fabster zawsze zrobi finał szlema. W większości przypadków jednak mu się to nie udaje.

Dużo lepszym, ale wciąż bardzo (jak na decydujące fazy Szlemów) przeciętnym grajkiem.

Nie chce mi się znowu zaczynać, ale Cilic w QF i wzwyż wygrywał z kontuzjowanym Roddickiem, Berdychem, zwłokami Federera, zwłokami Nishikoriego, Tsongą, zwłokami Mullera, zwłokami Querreya, kontuzjowanym Nadalem i Kylem Edmundem. 2,5 poważnego grajka.

Wiadomo, to też trzeba umieć wykorzystać itd, ale generalnie, kiedy przychodzi do gry z poważnym rywalem, kończy się na jakimś 46 57 26. Tak było 8 lat temu, tak jest i teraz, z tą różnicą, że obecnie robi więcej groźnych min i coś tam sobie pokrzyczy.

Chociaż przenieście to do poziomu tenisa dziś, bo trochę szkoda, żeby było obok rozważań o tym, czy Fed zagra w Pciumu, a Nadal w Pupach Małych, heroicznie walcząc o dziesięć brakujących punktów w rankingu.

Ok. Lecę spać. Dobrze, że sobie popisaliśmy, bo:
1) jakoś zobojętniał mi jutrzejszy mecz;
2) wątek "poziom tenisa dziś" został (w praktyce zostanie rano) odżywiony

E: Robert, przeczytałeś.

Ale nie zapominałbym też o tym, że oni sami dla siebie są blokerami przez niemal całe kariery. Oczywiście mam na myśli całą trójkę. Dokładając do tego Stana. Bo jeżeli piszemy, już że Sampras stracił ileś tam Szlemów przez New Ballsów to trudno od tego oddzielić ile straciło Big3 przez samych siebie i sporadycznie Wawrinkę i Murraya.
Problemem jest to, że od 2013 r. rok w rok liczy się właściwie dwójka w każdym sezonie i nie dziwię się że może to być nudne.
O przygotowaniu fizycznym Federera nie mówi się za wiele, ale to wynika z prostego powodu, fizolami są Nadal i Djokovic. Ale przecież oczywistym jest, że jego przygotowanie fizyczne musi w dalszym ciągu być na znakomitym poziomie. Czy ktoś mówi o przygotowaniu fizycznym Messiego? No nie, bo to artysta futbolu, ale chyba nikt przy zdrowych zmysłach nie uważa, że on nie musi pracować nad walorami fizycznymi.
To co dla nawet mnie jest problemem to fakt, że w dwóch ostatnich Szlemach Fedal raz jeden raz drugi startował nie w pełni sił i robił ćwiartkę i niewiele brakowało żeby zaszli dalej. To już jest coś nie tak. A wynika to z tego, że w mojej ocenie mają taką świadomość przewagi nad resztą, że wiedzą że nawet w takiej sytuacji jest spora szansa na tytuł. Jak rządziło Murole w 2016 to obaj dali sobie spokój. Rok temu było odwrotnie.

lake pisze:Ale nie zapominałbym też o tym, że oni sami dla siebie są blokerami przez niemal całe kariery.

A o tym to już praktycznie w ogóle nikt nie pisze, a ma to związek z powtarzalnością, o której mówiłem. Fed wygrał 19 szlemów, a Rafole zabrało mu kolejnych...10?

lake pisze:Czy ktoś mówi o przygotowaniu fizycznym Messiego?

O tym nie, ale fakt, że przespacerował 83% klasyku to już tak.

Wyobrażacie sobie Dawidenke w szczycie formy w starciu z Mugiem?

No to akurat mógłby być dla Rosjanina taki sobie matchup, tzn. wygrać by wygrał, ale Bułgar ze swoim poruszaniem, umiejętnością wrzucania niskich, martwych piłek, dobrym serwowaniem i świetną techniką, mógłby trochę skorzystać na brakach Kolii w pewnych elementach gry.

Takiego Goffina (grającego w równym tempie, dosyć wysoką piłką) to by rozrzucił jak gnój po polu.

lake pisze:

DUN I LOVE pisze:Fed po porażce w taju z 22-latkiem bez serwisu zostałby objechany na maksa - komentarzami "skończ dziadu, nie potrafisz dobrze zareturnować".

Ciekawe czy będzie jutro szansa zweryfikować Kalendarzowo wiek się zgadza.

O naiwności...

Pyszne rozważania i jeszcze ten smuteczek, że Fed nie jest wystarczająco doceniany. Faktycznie, grupka marud i kilkoro hejterów na forum internetowym, idealnie równoważy to morze wazeliny.

I jak tu nie zatęsknić za Murole i Stanem?

Federer, Nadal i Djokovic to tenisiści wybitni. Nikt nie uważa pozostałych New Ballsów za zmarnowane pokolenie, ale jakie mieli oni wyniki z Federerem? Absolutnie beznadziejne, miażdżył ich w większości spotkań jak tylko przełamał się na Wimbledonie. Czy Szwajcar grał gorzej w drugiej połowie poprzedniej dekady, kiedy Nadal poważnie zagroził jego supremacji? Nie powiedziałbym. W każdym razie to Hiszpan jako jedyny był w stanie nawiązać z nim walkę (nie tylko dominując na clayu, ale też był największym konkurentem na szybszych nawierzchniach), a rówieśnicy dalej byli miażdżeni. Owszem, Federer miał krok w tył w 2010, co natychmiast uwidocznił Nadal, którego zdetronizował szarżujący Djokovic. Czy Rafa osłabł w 11? Jeśli przyjmiemy, że 90% graczy osłabł to tak, ale to brzmi nierealnie. Różnicę stanowił Serb. Punktem spornym mogą być ostatnie sezony, gdzie zaczęły łapać ich kontuzje, będące naturalną konsekwencją bardzo długich i licznych spotkań + styl gry. Podczas takich okresów regularnie przegrywali z zapleczem. Kluczowe pytanie: Federer 2004-2006 vs. Federer 2018. Jeśli uznamy, że obecny Fedex (kiedy jest zdrowy) niewiele odstaje od starego to wyniki nie powinni dziwić.

Federer, Nadal, Djokovic > Murray, Stan, Roddick, Safin, Hewitt > Tsongi, Berdychy, Cilicie, Thiemy, NextGen
(kolejność w grupach przypadkowa)

Ja uważam, że Federer z AO 07, by tego obecnego i sprzed roku zdeklasował. W końcu by poszło do wymian, a obecny by wygrał jedną na pięć.