Re: Wimbledon 2017
: 09 lip 2017, 22:36
To wszystko są argumenty zgrane bardziej niż trawa po całym turnieju. Jasne, że nie. Zresztą bardziej niż zwalnianie trawy, które następowało stopniowo, i jakieś modyfikacje czy inne poligrasy, grę na tej nawierzchni odmieniły coraz lepsze rakiety i naciągi. Mówiąc już o samym Nadalu, to oglądałem dwa z trzech jego meczów i po latach znów jestem pod wrażeniem, jak ten człowiek potrafił przestawić swój trening po RG na trawę. I przede wszystkim jak dopasował swoją technikę i taktykę do poszczególnych sytuacji na trawie. Nie okopuje się daleko za linią, gra blisko niej i szybko (bo żeby wygrać Wimbledon z głębi, trzeba grać podobnie jak Djoković, jeśli chodzi o pozycję na korcie) i korzysta z elementów wyćwiczonych stricte pod trawę, które dopracował już dekadę temu. Może dalej nie ma tego całkowicie naturalnego ciągu na trawie, ale to też nie Thiem (chyba że coś przegapiłem w tym turnieju) ani Wawrinka, których tenis podobnie jest skrojony na ziemię, a na trawę nie dodają niczego nowego. I przypomnę, że na początku kariery Nadala mówiono, że te jego topspiny odbijają się na trawie przewidywalnie (teraz nie rotuje już tak bardzo), nie używał w ogóle slajsa i nawet do woleja stosował ten swój ekstremalny chwyt (oczywiście dawno temu już go zmienił). Więc ogromny szacunek za opracowanie takiej mieszanki uderzeń, dzięki której dwukrotnie wygrał Wimbledon, co również składa się na jego wyjątkowość jako tenisisty. Coś jak Borg, który też nie miał naturalnego talentu do gry na trawie, tyle tylko, że jego sukcesy były jeszcze bardziej zdumiewające, bo w czasach, kiedy grało się inaczej niż dziś, a jego trener powtarzał, że po zmianie clayu na trawę grał fatalnie i przegrywał na treningach ze wszystkimi.lake pisze:Dla jasności również wg mnie trawa jest w tym roku wolna i wyjątkowo zniszczona ale demonizowanie tego niemal jako przyczyny przejścia przez Nadula trzech rund jest delikatnie mówiąc słabe.
W świetle tego, że nie wyserwował nawet prowadzenia 6-2 w tie-breaku i zepsuł prostego woleja, a Federer w finale 2005 otarł się o perfekcję (w ogóle najlepiej grał w 2005 roku, kiedy sprawdziła się przepowienia Riosa, że wygra Wimbledon z głębi kortu, a nie 2006 jak się powszechnie uważa), brzmi to bardzo legitnie. Niczego by nie wyserwował. Miał po prostu pecha w karierze z Federerem.Del Fed pisze:Jeden finał Rod powinien wyserwować nawet lewą nogą.