mtenis.com.pl

Macie swoje 5 setów..

Fatalne ostatnie gemy Hewitta. Michaił na decidera.

Co nie zmienia faktu iż nadal twierdzę, że Rusty wygra mecz.

Misza się uspokoił, Lleyton się całkowicie wysypał...

Del Fed pisze:Misza się uspokoił, Lleyton się całkowicie wysypał...

Czy całkowicie, to się jeszcze okaże.

Na Koko poczekamy.

Lekka przewaga Hewitta w 5. secie, bo Misza musi go gonić (chyba że go przełamie w pierwszym gemie).

grzes430 pisze:Lekka przewaga Hewitta w 5. secie, bo Misza musi go gonić (chyba że go przełamie w pierwszym gemie).

To nie ma znaczenia, tutaj poziom sił jest zupełnie inny, Misza jeśli to przegra to przez głowę.

DUN I LOVE pisze:

Del Fed pisze:Misza się uspokoił, Lleyton się całkowicie wysypał...

Czy całkowicie, to się jeszcze okaże.

Słuszna uwaga. Ale nareszcie typowy Szlemowy mecz z dramaturgią i zwrotami akcji.

grzes430 pisze:Lekka przewaga Hewitta w 5. secie, bo Misza musi go gonić (chyba że go przełamie w pierwszym gemie).

Zrobił to.

Ależ akcje teraz

DUN I LOVE pisze:

grzes430 pisze:Lekka przewaga Hewitta w 5. secie, bo Misza musi go gonić (chyba że go przełamie w pierwszym gemie).

Zrobił to.

Poooooooszło!

Hewitt natchniony.

grzes430 pisze:Hewitt natchniony.

Ale z resztką paliwa

Póki jeszcze aktualne.

Kto by tu nie wygrał, najlepszy mecz w tym turnieju, pełno dramaturgi i zwrotów akcji.
E:4/2, daleka droga do wygranej.

Rusty 5-2*. Dowiezie?

DUN I LOVE pisze:Rusty 5-2*. Dowiezie?

Zrobi to!

lake pisze:No meczyk ciekawy, być może dla niektórych wręcz nostalgiczny. Ale ja mam z tyłu głowy, że to tylko mecz o kolejnego przedstawiciela 30+ w OF i zaszczytny łomot w tymże. Szkoda. Ale tak to widzę. Jeden nie te siły drugi nie ta głowa.

W zasadzie chodzi o ostatnie zdanie... Wczoraj przed i długo w trakcie meczu, chyba do konca drugiego seta myślałem że Robredo w starciu Federem łączy obie te cechy. Zwłaszcza dokładając gdzie grają. A jednak.
Najlepiej skalę tej przegranej oddają słowa samego pokonanengo. Wydusił z siebie że sam się skończył w tym meczu. Że to on przegrał a nie przeciwnik wygrał.
Gdyby ta porażka przytrafiła się parę lat temu, albo gdyby nie była wpleciona w ciąg zdarzeń jakimi były przegranę z kelnerami w tym roku to jeszcze pół biedy. Przecież z kelnerami przegrywają i pozostali z BIG 4 ale to Roger całą swoją karierą wychował potwora, który nie ma prawa przegrywać z tenisistami z rankingiem poniżej 20 miejsca.
Problem w tym że po serii porażek z Underdogami przegrał z kimś kogo lał przez ponad 10 lat swojej kariery, z kimś kto już w szatni był przegrany, niezależnie jak toczyłby sie mecz. Z kimś kto nie ma ani głowy, ani argumentów tenisowych żeby z Rogerem wygrać. Tym bardziej w Nowym Jorku. I jeszcze przy 5-4 przy serwisie Robredo na seta w pierwszej partii zdawało się to potwierdzać. W drugim secie w podobnej sytuacji już nie.
Ewentualne porażki Djoko z kimś z oglądanej przez nas pary, czy Nadala z Robredo przyćmią być może postawioną przeze mnie tezę, dodadzą trochę naturalności temu co stało się wczoraj.
Ale jej nie zaprzeczą. Bo tylko Roger wychował potwora. Każda jego porażka ma taki wymiar jak każda porażką Rafy na ziemi. Mniej więcej. Być może Szwajcar właśnie sięgnął dna, ale czy sie już skończył? Nie przesądzałbym.

Jednak Rusty?

As i Hewitt gem od meczu.

Na luzie, Jużny pewnie pomoże.