Strona 8 z 30

Re: ATP - rozważania ogólne

: 20 wrz 2012, 15:32
autor: robpal
Wklejam wybrane fragmenty wywiadu z Fibakiem (kawałki o Radwańskiej z wiadomych przyczyn pomijam, i tak wiadomo, co tam się pojawia :D).
Andy Murray w końcu wygrał turniej wielkoszlemowy. Zaskoczyło pana jego zwycięstwo w finale US Open nad Novakiem Djokoviciem?

- Byłem pewien, że wygra. Po pierwsze, to już nie jest ten sam Djoković, co w 2011 r. Dziwię się, że nawet bukmacherzy dali się nabrać i do końca faworyzowali Serba. Novak od Australian Open niczego nie wygrał. Jego dominacja się skończyła, wypalił się mentalnie, nie ma już tej samej energii, motywacji i koncentracji.

Murray konsekwentnie szedł w górę. Przegrał finał Wimbledonu z genialnym Federerem, bo nie wytrzymał jeszcze ciśnienia, ale potem zrewanżował się Szwajcarowi w finale igrzysk. US Open było logicznym kolejnym krokiem. Dla mnie Szkot jest obecnie najlepszym tenisistą świata.
Co w jego grze się zmieniło? Uchodził na szczytach rankingu za zawodnika najmniej pewnego siebie. Miał też zdecydowanie mniejszą siłę ognia niż Federer, Nadal i Djoković.

- Murray ma największy talent po Federerze. Większy niż Nadal i Djoković. To Radwańska męskiego tenisa, w sensie umiejętności, smykałki do gry, wyczucia piłki, różnorodności uderzeń. Łączy to z piekielnie szybkim poruszaniem się po korcie. Umie też być bardzo regularny.

Brakowało mu jednak wytrzymałości, kondycji. To pierwsza rzecz, którą poprawił Ivan Lendl, od początku roku trener Szkota. Murray dziś nie boi się długich spotkań. Stał się odporny psychicznie, ma bardziej profesjonalne podejście do meczów.

Lendl poprawił też serwis i forhend Szkoda. Kiedyś Murray grał forhend koniunkturalnie, wyczekująco, trochę jak "stary" Djoković. Ale, tak jak Serb w 2011 r. zaczął nagle dominować forhendem, i miał rewelacyjny sezon, tak to samo zrobił teraz z Murrayem Lendl. Powiedział mu, że ma obok Djokovicia najlepszy oburęczny bekhend na świecie, ale to jest jednak uderzenie defensywne. Nigdy nie będziesz dyktował warunków na korcie bekhendem. Do tego trzeba mieć lepszy, mocniejszy forhend. Ivan sprawił, że Murray forhendem zaczął otwierać sobie kort. Przestał uciekać z wymian po przekątnej, nie bał się ich. Pokazywał, że nie odpuści.

Trzecia rzecz, być może najważniejsza - Murray uwierzył w siebie, w to, że nie jest gorszy od pozostałych trzech mistrzów.
Wiele osób narzekało na finał, że był brzydki, ciężko się go oglądało...

- Tak mówią ludzie, którzy nie zrozumieli finału. Ja byłem zafascynowany. Oglądałem jak zahipnotyzowany do 3.30 rano.

Jasne, że w tenisie najciekawsze są kontrasty: Sampras - Agassi, Federer - Nadal, czy McEnroe - Borg, czyli czysty atak kontra czysta defensywa. W tym finale spotkało się dwóch tenisistów defensywnych, którzy grają z kontrataku. Wyczekiwali, badali się nawzajem, i rzeczywiście można było odnieść wrażenie, że nic się nie dzieje, ale nie znaczy to, że to był zły mecz. Moim zdaniem był świetny, walczyli jak o życie, a że było dużo błędów? Kwestia stylu gry.

Przypominało mi to szachy Björna Borga z Guillermo Vilasem sprzed lat. Pierwszego seta grali zawsze półtorej godziny. Borg zwyciężał 6:4, a potem już gładko 6:1, 6:0, bo Vilas pierwszy pękał, zaczynał ryzykować i ruszał do siatki.

W tym finale scenariusz był niemal dokładnie taki sam. Murray wygrał pierwszego seta po półtorej godzinie i pokazał, że w defensywie jest solidniejszy. Djoković zaczął więc atakować, ale ten, kto się śpieszy w takim meczu, może co najwyżej wygrać kilka ładnych akcji, ale nie zdobędzie ważnych punktów w tie-breaku czy w piątym secie. Gdy mierzy się dwóch mistrzów defensywy, wygra nie ten, kto atakuje, ale ten, kto lepiej się broni. Dlatego Borg dominował nad Vilasem, a Murray tym razem pokonał Djokovicia.
Całość: http://www.sport.pl/tenis/1,64987,12497 ... dlem_.html

Przyznam, że ciężko mi się zgodzić w zasadzie z czymkolwiek. Począwszy od Murraya, który jest aktualnie najlepszy na świecie, skończywszy na analizie finału i porównywaniu go do jednostronnych meczów Borga z Vilasem. Przecież w IV secie, wygranym przez Serba (mimo że Muzza grał najlepszy tenis w meczu) ciężko znaleźć jakiekolwiek odniesienia do "wygrywania co najwyżej kilku ładnych akcji". Nie mówiąc o nie wytrzymaniu presji na Wimbledonie (akurat wytrzymał ją całkiem dobrze, po prostu był od Feda wyraźnie słabszy) i poprawianiu forhendu, który w tym finale był głównym źródłem balonów, i kondycji, która w moim odczuciu nigdy nie była problemem. Wniosek jest taki, że ja tego finału nie zrozumiałem, po czterech setach Murray wciąż był bitym faworytem do tytułu, a wiatr to tam w ogóle nie odgrywał roli.

A perły o "Radwańskiej męskiego tenisa"...

Oddzielny wywód jest o współczesnej czołówce i dawnych latach - ten fragment akurat mi się podoba.

Re: ATP - rozważania ogólne

: 20 wrz 2012, 15:50
autor: Mario
Natknąłem się kilka dni temu na te wypociny. Wychodzi na to, że też nie zrozumiałem finału. :/

Nawiasem mówiąc tekst o tym, że Murray jest obecnie najlepszym tenisistą świata słyszałem już kilka razy. Rok temu młody Tomaszewski wygłaszał to po hattricku Szkota w Azji, jeśli mnie pamięć nie myli przed AO 2009 też takie opinie się przewijały. Dotychczas najbliższe turnieje pokazywał, że tak nie jest i myślę, że teraz będzie podobnie.

Z tą "Radwańską męskiego tenisa" to przegiął, nawet Murray bym tak nie obraził. :D

Re: ATP - rozważania ogólne

: 20 wrz 2012, 17:06
autor: Robertinho
Wojtek, jak wielu zresztą, robi dobrze każdemu, kto jest aktualnie na fali, najpierw jeździł na narty z Rogerem, potem cała jego rodzina pokochała Rafę, następnie poczuł silną miętę do Nole, tylko patrzeć, aż uda się do Marray'a na korepetycje z gry na Playstation... Wszystkie tezy są klasycznym racjonalizowaniem, no bo skoro wygrywa, to siłą rzeczy musi grać świetnie, a mecz z Djoko był widowiskiem dla koneserów(potykania się o własne nogi zapewne), no bo to przecież finał Szlema z udziałem czołowych graczy, więc musiał być świetny. :)

Re: ATP - rozważania ogólne

: 20 wrz 2012, 17:40
autor: Nieszpory
robpal pisze:Przyznam, że ciężko mi się zgodzić w zasadzie z czymkolwiek. Począwszy od Murraya, który jest aktualnie najlepszy na świecie, skończywszy na analizie finału i porównywaniu go do jednostronnych meczów Borga z Vilasem.
+1 :/
Wniosek jest taki, że ja tego finału nie zrozumiałem, po czterech setach Murray wciąż był bitym faworytem do tytułu, a wiatr to tam w ogóle nie odgrywał roli.
WF poszedł po całości. Może wstał na ostatni finału kwadrans dopiero?? ;)

Re: ATP - rozważania ogólne

: 20 wrz 2012, 17:56
autor: robpal
Nieszpory pisze: WF poszedł po całości. Może wstał na ostatni finału kwadrans dopiero?? ;)
Nie no, chyba oglądał...
Dziwi mnie jednak takie postrzeganie rzeczywistości. Zwłaszcza przez kogoś, kto zna to środowisko od podszewki.

Re: ATP - rozważania ogólne

: 20 wrz 2012, 18:05
autor: Joao
robpal pisze:Nie no, chyba oglądał....
W domu Rafy na kanapie :D

Re: ATP - rozważania ogólne

: 20 wrz 2012, 23:33
autor: Robertinho
robpal pisze:
Nieszpory pisze: WF poszedł po całości. Może wstał na ostatni finału kwadrans dopiero?? ;)
Nie no, chyba oglądał...
Dziwi mnie jednak takie postrzeganie rzeczywistości. Zwłaszcza przez kogoś, kto zna to środowisko od podszewki.
Oj stary, nie bądź naiwny. Pan Wojtek mówi to, co jego zdaniem wypada mówić. Podobnie zresztą jak większość byłych i obecnych gwiazd naszego sportu. Niestety, brak jest kontrowersyjności, barwnych i oryginalnych wypowiedzi, króluje wchodzenie sobie w tyłek. :/

Re: ATP - rozważania ogólne

: 21 wrz 2012, 12:02
autor: Jacques D.
Jak dla mnie to polska wersja McEnroe w kwestii włażenia aktualnie będącym na topie gwiazdom w tyłek.

Re: ATP - rozważania ogólne

: 27 wrz 2012, 0:29
autor: sheva
The Racquet Scientist: A Fifth Grand Slam?

Obrazek

I can still remember the days when the idea of having a fifth Grand Slam tournament was percolating in the minds of promoters, pundits, and players, mainly for two reasons: It seemed a shame not to end any given year with a final, full-on major, and second, the percentage of indoor tournaments (remember when there was a surface accurately called “carpet,” as opposed to today’s “indoor hard”?) was much higher than it is today.

One of the more vocal “fifth slammers” was John McEnroe, whose prowess indoors, especially on fast carpet (which pretty much meant “all carpet”) rivals Roger Federer’s superiority on indoor hard courts today. But I don’t think Mac’s lobbying efforts were driven purely by self-interest.

It made sense to barrack for a year-ending indoor major to round out the theoretical parity of surfaces: Roland Garros was the world championship of slow clay, Wimbledon the ultimate test on fast grass, the U.S. and Australian Opens a trial on medium to fast hard courts. Indoor carpet/hard had no major representation; a fifth Grand Slam would acknowledge the importance and unique nature of indoor tennis and—as a terrific bonus—end the year on that elusive and undoubtedly useful high note.

The latter part of the idea was especially attractive, as the tennis year for most of the Open era tended to more or less peter out after the U.S. Open, only to enjoy an indoor revival come true winter in the northern and western hemispheres, where tennis was not just fashionable but popular and profitable. The explosive growth of both talent and interest in the game gradually changed all that, but not before the ITF made one bold attempt to create that fifth major in the form of the Grand Slam Cup.

The lucrative Grand Slam Cup was launched in 1990 and expired in 1999. It originally offered the winner an incredible (for those days) $2 million payoff (McEnroe famously criticized the tournament for offering—get this—too much prize money), but it did not offer the typical Grand Slam format. The draw of 16 was based on Grand Slam performance; a sound idea subverted only by the small size of the field.

The Grand Slam Cup was quite accurately seen as an attempt to stake out the “fifth slam” territory before the developing ATP season-ending championships (now know as the ATP World Tour Finals) beat it to that punch. For that reason, the ATP initially did not recognize the event, and by the time it did, the Grand Slam Cup itself was teetering—no more able to get over that “major tournament” bar than the various versions of the ATP’s own year-end bash. Neither the defunct Grand Slam Cup nor any of the ATP’s season-ending championships were embraced by anyone as a fifth major for the simple reason that neither one was that—a Grand Slam event being first and foremost a two-week, 128-draw, open event.

Talk of a “fifth major” has died as sure a death as the outcry over the unacceptably fast speed of Wimbledon’s grass courts. I think this tells us a few interrelated things: The players, particularly the all-important top players, don’t want a fifth Grand Slam; they believe their plates are already fully loaded. Also, the Asian/fall circuit has emerged and continues to mature; there’s just no gap in the calendar right now. And the ATP World Tour Finals/Davis Cup combination in November brings the year to as satisfying close as you can expect, given the calendar.

But here’s an idea that might address some of the more legitimate reasons for ending the year with a Grand Slam tournament: Convince the Australian Open to move back to its original slot as the last major of the year, but play it earlier in December, or even late November.

I know this is one of those “when pigs fly” propositions. Tennis Australia is deliriously happy with the way it has re-invented its once deeply troubled event. But it’s still an appealing idea to play a major at or very near the end of the year, and doing so would certainly give the players a more sensible structure—in what other sport are the most significant events over three-fourths of the way through the year?—as well as a much longer and more natural off-season.
http://www.tennis.com/news/2012/09/racq ... GOA11Erm3M


Piąty Szlem. Co Wy na to? :)

Re: ATP - rozważania ogólne

: 27 wrz 2012, 9:08
autor: jaccol55
Kalendarz jest i tak zapchany. Skrócili sezon, żeby teraz go na nowo wydłużyć i przy okazji robić najważniejsze imprezy pod koniec i początek następnego sezonu? Popatrzmy, jaką padaczkę mamy na WTF. Większość nadaje się do rehabilitacji, a nie do walki na korcie i do tego przez 2 tyg. i do 3 wygranych setów.

Niech zrobią jeden WS z carpetem, np. AO i już.

Re: ATP - rozważania ogólne

: 27 wrz 2012, 13:01
autor: robpal
Tennis.com prowadził dokładnie te same rozważania o tej porze roku w ubiegłym sezonie :D
Nie ma szans na piątą lewę.

Re: ATP - rozważania ogólne

: 27 wrz 2012, 13:07
autor: Lleyton
sheva pisze:Piąty Szlem. Co Wy na to? :)
No jasne jak najbardziej za. W WS są najciekawsze i najbardziej emocjonujące mecze.

Re: ATP - rozważania ogólne

: 27 wrz 2012, 22:15
autor: DUN I LOVE
Niby do wszystkiego można się przyzwyczaić, ale nie wyobrażam sobie tego. W pewnym sensie zmieniłoby to tenis w jakąś inną dyscyplinę sportu. To tak jakby zrobić 5 por roku - mniej więcej taki dyskomfort odczuwam, gdy myślę o piątej lewie, która chyba nie jest nikomu do niczego potrzebna.

Re: ATP - rozważania ogólne

: 30 wrz 2012, 14:29
autor: jonathan
Przypomniałem sobie przebieg całego turnieju, obejrzałem highlightsy i też nie zgadzam się z Fibakiem odnośnie kilku kwestii. Choćby z tą, że Djoković wypalił się mentalnie. Nie wiem, jak śledząc uważnie przebieg całego meczu można wysnuć taki wniosek. Przecież Novak przegrał dwa pierwsze sety na przewagi (najpierw po maratońskim tie-breaku, potem po pogoni ze stanu 2:5) i niejeden na jego miejscu by się załamał, a on, choć wszystko sprzysięgło się przeciw niemu (włącznie z aurą, za sprawą której długo nie mógł wejść w uderzenie, i kompletnie nie wiedział, jak ustawiać się do piłek), wciąż wierzył. Wziął się za odrabianie strat, nastawił na ostrą walkę, zaczął jeszcze więcej atakować (często wbrew sobie przy siatce) i trafiać. Włożył w to jednak tyle pracy i tak ogromny wysiłek, że pod koniec meczu nie mógł już biegać. Więc mówienie, że Serb nie wytrzymał mentalnie to dla mnie niesprawiedliwa ocena. Swoją postawą z 0:2 pokazał właśnie, jaki jest wielki. W całym turnieju był też w świetnej formie, tylko finał po prostu nie ułożył się do końca po jego myśli, co czasem się zdarza. Możliwe, że przy bezwietrznej pogodzie to on okazałby się zwycięzcą.

Fibak podkreślał też, że Murray dzięki pomocy Lendla poprawił forehand i zaczął nim dominować. To wszystko prawda, ale akurat nie na US Open. Jak już to w AO i na Igrzyskach. Tam prowadził agresywną grę (widok tak metodycznie nastawionego Szkota był wtedy dla mnie porażający), a w Nowym Jorku ograniczał się głównie do obrony, w której spisuje się świetnie. Tędy prowadziła droga do zwycięstwa. Poza tym w wypowiedzi Fibaka pojawia się pewna sprzeczność, bo najpierw mówi, że Szkot jest genialnym defensorem i to zaważyło na wyniku finału, by następnie stwierdzić, że wzmocnił forehand, co wskazywałoby, że wygrał mecz atakując. A to kłamstwo. Podobnie jak nazywanie Andy'ego najlepszym tenisistą świata.

Generalnie Murray miał w całym turnieju furę szczęścia. W 1/4 ciśnienia nie wytrzymał Cilić, który był bliski prowadzenia 2:0 w setach, w półfinale Szkot uniknął znakomicie radzącego sobie w wietrznych warunkach Federera i zamiast walczyć z Rogerem trafił na teoretycznie niewygodnego dla siebie Berdycha, ale przy zesłanym przez naturę huraganie pozbawionego swoich zasadniczych broni. Mimo to byłbym jednak daleki od sądów fatalnego Karola Stopy, że "grał do kitu" i zwyciężył tylko dzięki jakimś boskim interwencjom.

Re: ATP - rozważania ogólne

: 04 paź 2012, 1:28
autor: sheva
ATP won't boycott 2013 Aussie Open



With the Australian Open’s roughly 15 percent increase in prize money, said to be largest increase in the history of the sport, the ATP Players Council has decided that the players will not boycott the 2013 Australian Open, TENNIS.com has learned.

“I was really impressed with what [Australian Open Tournament director] Craig Tiley and [Tennis Australia chief executive] Steve Woods were able to put together,” ATP Players Council vice president Eric Butorac told TENNIS.com. “I think I can speak for all the players when I say that we'll be in Melbourne in January with smiles on our faces.”

On Monday, the Australian Open announced that it will offer $31.1 million in prize money in 2013. Last month, the players had threatened a potential boycott of the tournament if its prize money was not significantly increased. Apparently the Australian Open met those demands.

Woods and Tiley will wait until next week, after they meet with ATP Players Council representatives at the Shanghai Masters, to decide how to divide up the total purse. Throughout this year, the players have asked for most of the prize increases from the other three Grand Slams to go toward the lower rounds, and their requests were met.

“[The rise] could be anywhere from 30-60 percent in some of the rounds,” Tiley told reporters. “We’d be looking at buoying up the first round, but particularly the second, third and fourth rounds. That’s been the players’ beef, and we'll address that. We'll just work on getting the balance right; we know what total we're dealing with now.''

TENNIS.com has also learned that WTA players will meet with Tiley during the WTA Championships to discuss how the prize money should be allocated.
http://www.tennis.com/news/2012/10/atp- ... GzJpVErm3M

Re: ATP - rozważania ogólne

: 05 paź 2012, 21:14
autor: SebastianK
Jonathan wydaje mi się, że źle zrozumiałeś Fibaka jeśli chodzi o określenie "wzmocnił forehand". Chyba nie chodziło mu o siłę czy też bardziej agresywną grę forehandem, raczej o to, że Murray ogólnie zaczął lepiej grać tą stroną i w obronie i w ataku.

Chociaż oczywiście ja piszę co mi się wydaje, że Fibak miał na myśli. Też pewności nie mam.

Re: ATP - rozważania ogólne

: 12 paź 2012, 21:57
autor: jonathan
SebastianK pisze:Jonathan wydaje mi się, że źle zrozumiałeś Fibaka jeśli chodzi o określenie "wzmocnił forehand". Chyba nie chodziło mu o siłę czy też bardziej agresywną grę forehandem, raczej o to, że Murray ogólnie zaczął lepiej grać tą stroną i w obronie i w ataku.

Chociaż oczywiście ja piszę co mi się wydaje, że Fibak miał na myśli. Też pewności nie mam.
No nie, Fibak wyraźnie dał do zrozumienia, że jego zdaniem Murray dominował forehandem i miało to przełożenie na wynik finału. Tymczasem ja pamiętam tylko kilka takich punktów. To w AO Szkot gonił Djokovicia po narożnikach i właśnie przez wzgląd na takie akcje często wracam do tamtego meczu, oglądając różne highlightsy.

Ogólnie cały wywiad poza odniesieniami do dawnych lat stoi na słabym poziomie. Fibak jako autorytet powinien się do niego na pewno lepiej przygotować, przeprowadzić bardziej wnikliwą analizę, zamiast powtarzać tylko to, co mówiło się przed US Open, czyli że Murray, jeśli chce zdobyć upragnionego Szlema, musi więcej atakować i przyspieszać forehandem (skoro Andy zwyciężył, to od razu nasunął mu się wniosek, że on musiał rzeczywiście tak grać). Ale jak na polskie warunki taka ocena meczu całkowicie wystarcza, bo kto niby ma tu czytać o tenisie, a jeśli są już kibice, to większość co najwyżej średnio rozgarnięta. I koło się zamyka.

Re: ATP - rozważania ogólne

: 12 paź 2012, 23:02
autor: sheva
jonathan pisze:
[...]Fibak jako autorytet [..]
:o
Przepraszam, kto? Autorytet? :facepalm:
Autorytetem jest chyba tylko dla Ciebie.

Re: ATP - rozważania ogólne

: 12 paź 2012, 23:08
autor: jonathan
sheva pisze:Przepraszam, kto? Autorytet? :facepalm:
Autorytetem jest chyba tylko dla Ciebie.
Jeśli nie Fibak ma być autorytetem w tym kraju, to kto? Może niektórzy Twoi koledzy z forum, którym tak chętnie za każdym razem przytakujesz? Nie tylko Ty zresztą.

Re: ATP - rozważania ogólne

: 12 paź 2012, 23:15
autor: robpal
Ja bym rozróżnił autorytet i osobę opiniotwórczą.
Wiadomo, że przeciętny zjadacz chleba weźmie za pewnik to, co mówi najlepszy polski tenisista w historii, zresztą do dziś znany na całym świecie. I dlatego uważam, że taka osoba powinna BARDZO uważnie dobierać słowa i wygłaszać starannie przemyślane opinie, wystrzegając się jak ognia mówienia "pod publiczkę".
Czy jest autorytetem - nie wiem. Raczej nie dla mnie, choć nie wątpię, że może być dla kogoś innego. Na pewno nie kwestionuję jego ogromnej wiedzy, choć czasem trzeba długo popatrzeć, żeby zauważyć :D

Piszesz jonathan o "kolegach z forum" - przecież taki jest właśnie sens jego istnienia. Nikt tu nie jest dla nikogo autorytetem, ale jak już piszemy na poważnie, to staramy się wygłosić opinię wyważoną i jak najbardziej obiektywną. Dlatego znacznie bardziej wolę czytać forum niż wszelakiej maści portale internetowe. Zawsze mi się podobała mnogość punktów widzenia, niezależnie od tego, czy się z nimi zgadzam, czy nie ;)