Wpis nie ma na celu nikogo urazić, chcę po prostu jasno pewne sprawy postawić i przypomnieć postawy i zachowania. Nic osobistego, oceniam wyłącznie zachowania i opinie, nie ludzi.
DUN I LOVE pisze: ↑19 lis 2023, 22:23
Barty pisze: ↑19 lis 2023, 21:25
Skrajna depresja tenisowa, najgorszy okres w historii, tak obiektywnie.
Been there, done that. Kiedy wyście radośnie fetowali sukcesy emerytów, byłem na samym dnie tenisowej studni rozpaczy. Narzekałem, marudziłem, wyłem, psułem radość. Musiałem czytać, jaki jestem porąbany, jaki szkodliwy, co to za fatalizm, jak w ogóle tak można. Cały okres AO17-AO18(czy pierwsze półrocze 2022, o czym za chwilę), spędziłem dokładnie tam, gdzie Wy jesteście teraz. Ale dobrze, nie każdy musi przyjmować najgorszy scenariusz jako coś oczywistego, fani mają prawo do odrobiny przyjemności.
Jednak już w ubiegłym roku zupełnie oczywiste było, że sukcesy sklejonego post-prime starca poza swoją zdecydowanie najlepszą nawierzchnią, to jest coś absolutnie chorego, totalne wynaturzenie. A jednak po małpiej, bezrefleksyjnej radości po Australii(znowu, docinki, upominanie, "on już tak ma"), jeszcze było marzenie o Wimbledonie, a najlepiej Klasyku. Chociaż wtedy już naprawdę KAŻDY WIEDZIAŁ, że kiedy tylko Djokovic zrzuci kajdany kowidowych banów, które go pięknie zakonserwowały nota bene, będzie piekło. I to mocno.
Wbrew pozorom nie żalę się przesadnie(w końcu teraz to inni ciepią, ja mam tu polew), nie pretenduję też do miana wyroczni, bo wiele, wiele razy się myliłem, jak każdy, kto próbuje coś przewidywać. Po prostu, naprawdę można było to wszystko już dawno temu przewidzieć, nie było to wielce trudne akurat w tym przypadku, absolutnie nie byłem przecież jedyną Kasandrą współczesnego ATP.
Niemniej na nic innego, niż ta piękna seria sukcesów GOATa, raczej nasz mały tenisowy światek nie zasługuje.
Pozdro!