Re: US Open 2017
: 05 wrz 2017, 13:23
Jeśli Federer miał pewne bariery fizyczne i psychiczne i dylemat, czy jest na tyle gotowy, aby powalczyć w turnieju, to powinien mieć to już za sobą. Wydaje się, że z Lopezem i Kohlschreiberem spotkała go taryfa ulgowa, ale to, że wróciły te jego szybkie nogi i znowu porusza się bezszelestnie, daje do myślenia, że odżył. W kontekście tego, co się wydarzyło i może jeszcze wydarzyć, rozegranie dwóch pięciosetówek na starcie Szlema pierwszy raz w karierze, było dobrą przeszkodą do zaaklimatyzowania się na USO. Mimo wszystko.
Takimi wygranymi Del Potro chwytał za serca w Rio i Pucharze Davisa rok temu i w nagrodę ma mecz z Federerem. Raz tutaj Rogera pokonał, i to w najważniejszym meczu, ale to było dawno. Ostatnio grali raz w Miami i przypomniały się ich spotkania po pierwszym powrocie Del Potro, kiedy Federer mocno na niego wsiadał i w niedługim czasie wybijał mu tenis z głowy. Jednak jak zdrowie pozwoli grać Argentyńczykowi, to pozytywny scenariusz dla niego przedstawia się następująco. Roger przystępuje do meczu niedostatecznie skoncentrowany i pozwoli narzucić sobie jego styl gry (tak wyglądał ich pamiętny finał USO), wtedy DelPo zgarnia pierwszego seta i robi się z tego jakiś pięciosetowy thriller. Wówczas szanse dla obu będą mniej więcej równe, ale jednak ciągle ze wskazaniem na Szwajcara. Przy czym nie ulega dla mnie wątpliwości, że wynik tego meczu znajduje się w rękach Federera. Jeśli zacznie ostro tak jak zwykle, to Del Potro opuszczą siły i wiara w zwycięstwo.
Gdyby wyjąć okres gry na mączce, to prawdę powiedziawszy wolałem tego Thiema z zeszłego roku, bo to był taki inny Thiem, inaczej postrzegany, z którym jeszcze nikt za bardzo się nie liczył i który potrafił ograć Federera na trawie. A tutaj mieliśmy Austriaka trzymającego Del Potro na dystans od 0:2 do 5:2 w IV secie (aż miałem flashbacki z Djokovicia na RG, kiedy Dominic niemiłosiernie punktował Serba backhandem wzdłuż linii), a potem nagle przeszarżowującego i po drugiej stronie Juana Martina, któremu wychodziły wszystkie forehandowe kontry i na tej fali dobił do końca meczu. To był taki prawy prosty w boksie dla Thiema.
W dolnej części drabinki rzeczywistość na poziomie analizy ćwierćfinałów Winston-Salem, a nie Wielkiego Szlema, przerosła moje prognozy o nieprzewidywalności tego turnieju.
Takimi wygranymi Del Potro chwytał za serca w Rio i Pucharze Davisa rok temu i w nagrodę ma mecz z Federerem. Raz tutaj Rogera pokonał, i to w najważniejszym meczu, ale to było dawno. Ostatnio grali raz w Miami i przypomniały się ich spotkania po pierwszym powrocie Del Potro, kiedy Federer mocno na niego wsiadał i w niedługim czasie wybijał mu tenis z głowy. Jednak jak zdrowie pozwoli grać Argentyńczykowi, to pozytywny scenariusz dla niego przedstawia się następująco. Roger przystępuje do meczu niedostatecznie skoncentrowany i pozwoli narzucić sobie jego styl gry (tak wyglądał ich pamiętny finał USO), wtedy DelPo zgarnia pierwszego seta i robi się z tego jakiś pięciosetowy thriller. Wówczas szanse dla obu będą mniej więcej równe, ale jednak ciągle ze wskazaniem na Szwajcara. Przy czym nie ulega dla mnie wątpliwości, że wynik tego meczu znajduje się w rękach Federera. Jeśli zacznie ostro tak jak zwykle, to Del Potro opuszczą siły i wiara w zwycięstwo.
Gdyby wyjąć okres gry na mączce, to prawdę powiedziawszy wolałem tego Thiema z zeszłego roku, bo to był taki inny Thiem, inaczej postrzegany, z którym jeszcze nikt za bardzo się nie liczył i który potrafił ograć Federera na trawie. A tutaj mieliśmy Austriaka trzymającego Del Potro na dystans od 0:2 do 5:2 w IV secie (aż miałem flashbacki z Djokovicia na RG, kiedy Dominic niemiłosiernie punktował Serba backhandem wzdłuż linii), a potem nagle przeszarżowującego i po drugiej stronie Juana Martina, któremu wychodziły wszystkie forehandowe kontry i na tej fali dobił do końca meczu. To był taki prawy prosty w boksie dla Thiema.
W dolnej części drabinki rzeczywistość na poziomie analizy ćwierćfinałów Winston-Salem, a nie Wielkiego Szlema, przerosła moje prognozy o nieprzewidywalności tego turnieju.