Jeżeli przyjechał tu tylko klepnąć "1" to może ktoś go pokona. Jeżeli zaś jest dobrze przygotowany, to przytoczony przez Ciebie fakt jest kompletnie bez znaczenia. Poza zmotywowanymi Francuzami wokół Fafy zostali sami zniechęceni i zmęczeni sezonem gracze, do tego o przeciętnej klasie sportowej (zakładam, że Del Potro przyjechał tu tylko dlatego, że nie wypada odpuszczać walki o WTF na ostatniej prostej).Barty pisze: Ten Hiszpańczyk wygrał jedyny w karierze turniej na indoor hardzie 12 lat temu, byłoby zabawnie, gdyby to powtórzył.
Sławek, wiadomo, że wyniki Saszy są trochę ponad stan, ale to chyba typowe dla każdego wschodzącego mistrza - jak np. Nadal zrobił swój pierwszy finał Wimbledonu na wyrost, Djoković po dziewiczym sukcesie w Melbourne 2 lata kopał się po czole, nie warto nawet pisać, co wyprawiał Federer po ograniu Samprasa w Londynie. Analogicznie moim zdaniem będzie z Niemcem - tyle, co Fabsterzy pewnie nie wygra, ale trochę czasu zajmie zanim potwierdzi, że tegoroczny sezon to nie tylko wypadkowa absencji Murole.
Puj chyba ogranie Lalo.