Zapomniałem wczoraj dodać, że ostatnią osobą, która wygrała turniej tuż przed Paryżem i później RG, była Evert w 1983 roku.
Nadal zagrał swój pierwszy mecz powyżej dwóch godzin w turnieju i był on zupełnie jednostronny. To mówi prawie wszystko. Ale Wawrinka miał się zregenerować i obrać strategię. Krąży taki obrazek z napisem, że Stan jest jak ten uczeń, który nie chodzi na zajęcia, a z egzaminów dostaje najlepsze oceny. Jak poczuje krew jak w poprzednich finałach WS, to powalczy, a jak nie, to zwinie się jak wszyscy. Może nie tak jak Thiem, w przeciwieństwie do którego backhand woli uderzać bez rotacji, tyle że to zagranie świetnie się sprawdza ze wszystkimi z wyjątkiem Nadala w zdecydowanej większości ich meczów.
Po meczu z Murrayem Del Potro chwalił inteligencję Szkota. Za silenie się nawiele złych rozwiązań (takie granie forehandu po forehandzie, żeby wytłuc Nadala, i szybkie wyrzucanie) nie da się przyklasnąć inteligencji Thiema. Jeszcze trochę minie, nim on zda sobie sprawę ze sposobów wykorzystywania swoich atutów. Niewypał po meczach z Rzymu i Madrytu.
Barty pisze:W przeciwnym wypadku przewaga tenisowa Nadala na tym korcie jest zbyt duża.
Niejeden się zastanawiał, czy Nadal grałby aż tak dobrze na mniejszych kortach. Bo jak się patrzy na rozmiary głównego kortu i te ogromne wybiegi, to są to dodatkowe atuty na korzyść Nadala. Nie dziwota, że Basilashvili, który grał tam pierwszy raz, miał na tak dużej arenie takie problemy z oceną odległości do tych jego rotacji. Thiem też zdecydowanie lepiej czuł się na mniejszym korcie w Rzymie, gdzie tego miejsca za linią końcową jest mniej.