Forum fanów tenisa ziemnego, gdzie znajdziesz komentarze internautów, wyniki, skróty spotkań, statystyki, materiały prasowe, typery i inne informacje o turniejach ATP i WTA.
Robertinho pisze:Może lepiej wyładować frustrację na kimś innym niż bracia w wierze? Jest kilku graczy, na których obecność w finale bym nie narzekał.
Nie to mam na myśli. Teraz zaczyna się relatywizowanie, ulepszanie czegoś, co w odczuciu wielu z nas było i jest przereklamowane i nudne. Jeżeli narzekaliśmy na panujący układ, to ze zwykłej przyzwoitości nie bojkotujmy czegoś, co od lat było przez nas pożądane.
Ostatnie finały:
2012 USO - szkoda gadać
2013 AO - nudne i monotonne
2013 RG - ...
2013 Wimbledon - ironicznie:
2013 USO - ok, bo przynajmniej jeden tenisista był w formie. Ogólnie mecz bez wiekszej historii i dramaturgii;
2014 AO - niepełnoprawne rozstrzygnięcie
2014 RG - z dużej chmury mały deszcz
2014 Wimbledon - dramaturgia ok, ale generalnie pokaz obustronnej męki na korcie;
Jeżeli Cilić i Nishikori dotarli do finału w jednym kawałku i pokażą tam swój najlepszy tenis, to będziemy mieli tenisowo jeden z najlepszych finałów WS ostatnich lat. Oczywiście, nie będzie on tak postrzegany, bo twarze i nazwiska się nie zgadzają.
Ja będę konsekwentny - mdliło już mnie od tych wszystkich kombinacji Fab4 i od nieudolności ich konkurencji, więc teraz z uwagą obejrzę jutrzejszy mecz.
Like it or not: Cilić/Nishikori def. Federer/Djoković 6-1.
MTT Titles/Finals
Spoiler:
MTT - tytuły (34) 2025 (4) Rzym M1000, Madryt M1000, Acapulco, Buenos Aires 2024 (3) Pekin, US Open, Halle, 2021 (4) Sankt Petersburg, Moskwa, IO Tokio, Gstaad, 2020 (2) US Open, Auckland, 2019 (4) Tokio, Halle, Australian Open, Doha, 2017 (1) Cincinnati M1000, 2016 (1) Sankt Petersburg, 2015 (1) Rotterdam, 2013 (3) Montreal M1000, Rzym M1000, Dubaj, 2012 (1) Toronto M1000, 2011 (4) Waszyngton, Belgrad, Miami M1000, San Jose, 2010 (2) Wiedeń, Rotterdam, 2009 (2) Szanghaj M1000, Eastbourne, 2008 (2) US Open, Estoril
Ale jakie relatywizowanie? Czy niechęć do obecnego układu ma automatycznie implikować radość z każdego innego rozwiąnia? Nie będę się zachwycać meczem gracza dla mnie totalnie nieciekawego ze średnio ciekawym, bo to mi pasuje do ideologii. Za taką ''konsekwencję'' dziękuję. To nie wojna Tuska z Kaczyńskim, gdzie aby zaistnieć, musisz się opowiedzieć po jednej ze stron w sposób jednoznaczny i pudrować wszystkie wpadki swojej opcji. Napisać, że nie można leczyć dżumy cholerą byłoby przesadą, bo na szczęście Berdych odpadł, ale ciekawe, jakie byłyby komentarze tych co krytykują rezerwę wobec finalistów, gdyby to sympatyczny Czech był jednym z nich, a drugim Cilic, a jeszcze lepiej Raonic. Ile by zachwytów było...
Fajnie, że nie ma Rafole, Murole czy innego Fedala, ale na razie gorszy pieniądz wypiera lepszy. Alternatywa wobec Fabcośtam jest jeszcze gorsza od niego. W końcu nie bez powodu od lat krytykujemy zaplecze, może jakimiś brylantami ostatnio obrodziło? Tylko Kei ratuje turniej i oby wygrał jutro. Poza tym niech Bułgar wzmacnia głowę, a Grek fizyczność(Stan i Bonga już wiele nie zdziałają), bo reszta to...
Nie miałem do tej pory czasu podczas turnieju śledzić forum. Nadrabiam zaległości i naskrobie później co nieco. Pierwsza mysl po przeczytaniu paru wpisów - proponuje zmianę nazwy forum na malkotenci tenis. Fab4 w finałach źle, dwie nowe twarze też. Teraz nagle okazuje się, że tenis Nishikoriego jednak taki fajny nie jest. Jak przegrał z Nadalem w madrycie, zachwytów i ubolewan nie było końca. Robi chłopak finał szlema to kaplica.
144 weeks #1, 2010, 2011, 2012 Year-end no. 1 W: LA 08, Dubaj 09, New Heaven 09, Bangkok 09, Pekin 09, Madryt 10, Roland Garros 10, Barcelona 11, Madryt 11, Roland Garros 11, Cincinnati 11, Paryż-Bercy 11, Monte Carlo 12, Tokio 12, Dusseldorf 14Roland Garros 22 F: Olympic Games 08, Bangkok 08, s'Hertogenbosch 10, Wimbledon 10, LA 10, Memphis 11, Waszyngton 11, Montreal 11, Szanghaj 12, WTF 12, Madryt 14
Bizon pisze:Pierwsza mysl po przeczytaniu paru wpisów - proponuje zmianę nazwy forum na malkontenci tenis.
Zmiana nie jest potrzebna, bo obecną formę, mtenis, możemy przecież rozszyfrowywać na taki sposób, na jaki mamy ochotę.
Im bliżej finału, tym większe szansę daję Ciliciowi. Jednak jest w nieprawdopodobnym gazie, a Kei nie dość, że ma za sobą 2 5-setówki, to jeszcze wczoraj konkretnie się usmażył.
MTT Titles/Finals
Spoiler:
MTT - tytuły (34) 2025 (4) Rzym M1000, Madryt M1000, Acapulco, Buenos Aires 2024 (3) Pekin, US Open, Halle, 2021 (4) Sankt Petersburg, Moskwa, IO Tokio, Gstaad, 2020 (2) US Open, Auckland, 2019 (4) Tokio, Halle, Australian Open, Doha, 2017 (1) Cincinnati M1000, 2016 (1) Sankt Petersburg, 2015 (1) Rotterdam, 2013 (3) Montreal M1000, Rzym M1000, Dubaj, 2012 (1) Toronto M1000, 2011 (4) Waszyngton, Belgrad, Miami M1000, San Jose, 2010 (2) Wiedeń, Rotterdam, 2009 (2) Szanghaj M1000, Eastbourne, 2008 (2) US Open, Estoril
The first result was improbable, No. 10 seed Kei Nishikori shaking off back-to-back marathon five-setters to oust five-time finalist Novak Djokovic in four sets, beating the top seed behind fleet feet, unrelenting defense and thumping ground strokes off both wings – usually all domains of the seven-time Grand Slam champion.
The next match quite simply turned the men’s tennis world upside down. No. 14 seed Marin Cilic dispatched five-time champion Roger Federer in straight sets, having never been threatened during an encounter that clocked in at a brisk 1 hour, 45 minutes.
And just like that, the No. 1 and No. 2 men’s seeds had lost in the US Open semifinals for the first time in the Open era. And suddenly, there was not a single member of the Big Four – Djokovic, Federer, Rafael Nadal, Andy Murray – in Grand Slam final for the first time since Marat Safin defeated Lleyton Hewitt at the 2005 Australian Open. (For the record, the last Big Four-less US Open final came in 2003, when Andy Roddick knocked off Juan Carlos Ferrero for the title.)
So the 2014 US Open marches on, somewhat uncertain, the promise of a Djokovic-Federer showdown done, replaced by two promising young talents, one of whom will soon be a Grand Slam champion.
Here’s a recap of the day that was and a look ahead to Day 13 of the 2014 US Open:
Match of the Day: In the fourth round, Kei Nishikori went five sets and more than four hours to defeat No. 5 seed and Emirates Airline US Open Series champion Milos Raonic. In the quarterfinals, he went five sets and more than four hours to upset No. 3 seed and reigning Australian Open champion Stan Wawrinka. Then, on Saturday, he topped himself yet again, toppling No. 1 seed and seven-time Grand Slam champion Novak Djokovic in perhaps the most shocking result in a tournament full of stunners, advancing to his first Grand Slam final with a 6-4, 1-6, 7-6, 6-3 victory. With the win, Nishikori becomes the first Asian man to reach a Grand Slam final, the lowest-seeded player to reach the men’s final here since Pete Sampras in 2002, and the first player in the Open era to defeat three Top 5 seeds to reach the last stage of the Flushing Meadows men’s singles. For Djokovic, the loss ends his push to reach a fifth consecutive US Open final and adds to his growing list of New York heartbreaks; he has now reached the semifinals or better here for eight consecutive years but has just one title (2011) to show for it.
Upset of the Day: The result was an upset in itself: the No. 14 seed knocking off the No. 2 seed. It was made all the more surprising by the fact the No. 14 seed was Marin Cilic, who was making just his second appearance in a Grand Slam semifinal, against Roger Federer, who has won 17 Grand Slam titles, including five here. And then there was the way in which it went down: utterly routine. The 6-foot-6 Cilic was never bothered under gray skies on this Saturday afternoon, consolidating a break in each set to send the Swiss home a couple of days early, 6-3, 6-4, 6-4. Once again, Cilic’s rebuilt serve made the difference. He lost just five points on serve in the first set, offered 13 aces to one double fault in the match, won 87 percent of the points when he got his first serve in play and faced just two break points, getting broken just once. Now he is on to the final to face another first-time finalist, Kei Nishikori, in the most surprising US Open men’s singles final since No. 13 seed Patrick Rafter defeated unseeded Greg Rusedski in 1997.
Player of the Day: Perhaps no one at this year’s US Open has enjoyed a more successful fortnight than Ekaterina Makarova, who on Saturday added the women’s doubles title, with partner Elena Vesnina, to her showing in the women’s singles, where she knocked off Eugenie Bouchard and Victoria Azarenka before losing to Serena Williams in the semis. In Saturday’s doubles final, Makarova and Vesnina bounced back after losing the opening set to Flavia Pennetta and her Hall-of-Fame partner, the returning Martina Hingis, to claim a 2-6, 6-3, 6-2 victory. With it, the two won their second Slam as a tandem, having also captured the French Open title in 2013.
Quote of the Day: “It's fairly simple: I think Marin played great. I maybe didn’t catch my best day, but I think that was pretty much it in a nutshell.” – Roger Federer, when asked to explain what happened following his surprising three-set defeat to Marin Cilic
Looking Ahead: Who thought the women’s draw would be the one delivering a final between favorites? OK, that might be a stretch for Caroline Wozniacki, the No. 10 seed and hardly a pre-tournament pick to take home the women’s title, but she is a past finalist in Flushing Meadows. And Serena is, well, Serena, the favorite in every tournament she plays. Regardless, in the end, an upset-riddled women’s draw has served up a Sunday final to be savored, with Wozniacki earning a date with Serena and Serena hoping to make a date with history.
As noted, this will be the second US Open final of Wozniacki’s career, coming five years after she fell to Kim Clijsters in her maiden trip. Despite finishing the 2010 and 2011 seasons ranked No. 1, she has not returned to a Grand Slam final until now. And to claim her first Slam title, she will need to solve Serena, who holds an 8-1 head-to-head record against her, including 6-1 on hard courts. (Caro’s lone win came in Miami in 2012.) Wozniacki can come in feeling somewhat emboldened after playing Serena tough twice this summer, losing close three-setters in both Montreal and Cincinnati.
With a victory Sunday, Serena would become only second woman in the Open era to win three consecutive women’s singles titles, joining Chris Evert, who won four in a row from 1975 to 1978. A victory would also tie Serena with Evert for the most women’s singles titles in the Open era, with six, and she would match Evert and Martina Navratilova with 18 Grand Slam titles overall, which would rank fourth all-time behind only Margaret Court (24), Steffi Graf (22) and Helen Wills Moody (19).
Also looking for a piece of history on this day are Bob and Mike Bryan, who with a victory over Spaniard Marcel Granollers and Marc Lopez would claim a record fifth US Open men’s doubles crown, which would set the Open era mark (they currently share the record with Bob Lutz and Stan Smith) and tie the all-time mark (held by Richard Sears and James Dwight, set in the 1880s). The title would also be the 100th career men’s doubles title in the Bryans’ illustrious careers.
“I doubt about myself, I think the doubts are good in life. The people who don’t have doubts I think only two things: arrogance or not intelligence.”- Rafa Nadal
"There are other tournaments in which I would like to win. However, in the end, trophies are just pieces of metal. The main thing that I took from tennis is love. She will remain with me forever, and I am sincerely grateful for this “ - David Ferrer
“I doubt about myself, I think the doubts are good in life. The people who don’t have doubts I think only two things: arrogance or not intelligence.”- Rafa Nadal
"There are other tournaments in which I would like to win. However, in the end, trophies are just pieces of metal. The main thing that I took from tennis is love. She will remain with me forever, and I am sincerely grateful for this “ - David Ferrer
“I doubt about myself, I think the doubts are good in life. The people who don’t have doubts I think only two things: arrogance or not intelligence.”- Rafa Nadal
"There are other tournaments in which I would like to win. However, in the end, trophies are just pieces of metal. The main thing that I took from tennis is love. She will remain with me forever, and I am sincerely grateful for this “ - David Ferrer
Postaram się obejrzeć finał. Choćby dlatego, żeby zobaczyć pierwszy raz od lat, jak może wyglądać wielkoszlemowy finał bez żadnego z największych nazwisk. Dotąd w najgorszym razie musiałem kibicować przeciwko Nadalowi, np. w finale AO '14. Wrócę do półfinałów. Djoković jednak naprawdę mocno rozprężył się po Wimbledonie. W WS-ie nigdy wcześniej nie odpadł z kimś młodszym od siebie. Po drugim secie być może poczuł się zbyt pewnie, w trzecim zaskoczył go Nishikori, a pod koniec meczu zwyczajnie zabrakło mu sił. Trochę inaczej było z Federerem, który przegrał bezdyskusyjnie. Już w Toronto Cilić znakomicie grał we własnych gemach i Roger potrzebował aż dwóch i pół godziny, aby go wreszcie przełamać. Jeśli Djoković nawet po meczu z Chorwatem na RG przyznawał, że przez jakiś czas on odebrał mu chęć do gry, to Federerowi Cilić szybko odebrał jakąkolwiek pewność. Szwajcar powinien mieć jednak świadomość, że Cilić nie był tym samym zawodnikiem co kiedyś i że on sam we wszystkich elementach nie miał czego szukać w tym meczu. Myślę, że taką świadomość ma. Sposób, w jaki podziękował Marinowi za mecz, był sympatyczny, a na konferencji docenił go i nie uciekał się do żadnych wymówek. Jeśli pojawiła się tu sugestia, że Ciliciowi wyszedł turniej jak Berdychowi Wimbledon, to Czech zaprzepaścił już większość swoich szans, a Chorwat ma wszystko i finał przed sobą. Aczkolwiek ci bardzo wysocy tenisiści poza Del Potro długo nie wygrywali Szlemów, a Cilicia do tej pory sam pamiętam głównie z meczów, które przegrywał. Podczas kanadyjskiego Mastersa nieśmiało rzuciłem też, że gra lepiej niż na przełomie 2009/2010. Kwestia jednego turnieju i wypalił. Bardziej trzymam jednak za Nishikorim. W trakcie turnieju ani razu nie przekreśliłem jego szans, co po kolejnych maratonach nie było regułą u innych. Przed turniejem nawet Japończyk nie był pewny co do swojego przygotowania po kontuzji. Jak się okazało, dwa tygodnie później jest w finale i po drodze zebrał jeszcze większe skalpy niż Cilić (w sumie obaj wyeliminowali pięciu ludzi z czołowej dziesiątki). Jeśli w tym roku pokazuje potencjał na pokonanie każdego, to niech ogra wszystkich w jednym turnieju. Doszedł do finału w nieco innym stylu niż Cilić. O ile Marin przejechał się po Berdychu i Federerze, to w przypadku Nishikoriego wcale nie odnosiłem wrażenia, że gra mecze życia, jak robił to Chorwat. Może dlatego, że pamiętam łatwość, z jaką na wznoszącej atakował uderzenia Nadala na cegle, Nadala, którego solidnie przycisnął już w Australii. Co dość istotne, na USO zwyciężył już wcześniej dwóch tenisistów, którzy mieli nad nim przewagę fizyczną. W przeciwieństwie do Federera będzie w stanie zagrać kilka szybkich i dokładnych backhandów, zamiast psuć albo wystawiać piłki, tak samo z returnu. Ogólnie myślę, że trudno analizować ten mecz, bo ostatnim finałem WS-a, w którym występowali zawodnicy spoza pierwszej dziesiątki, był finał RG '02. Na pewno będzie to finał dwóch odmiennych stylów.
DUN I LOVE pisze:Jeżeli Cilić i Nishikori dotarli do finału w jednym kawałku i pokażą tam swój najlepszy tenis, to będziemy mieli tenisowo jeden z najlepszych finałów WS ostatnich lat. Oczywiście, nie będzie on tak postrzegany, bo twarze i nazwiska się nie zgadzają.
To równie dobrze może być bardzo słaby finał, w dodatku nudny, bo właśnie niewzbudzający wielkiego zainteresowania.
Ostatnio zmieniony 08 wrz 2014, 19:31 przez jonathan, łącznie zmieniany 1 raz.
Arthur Ashe Stadium - start o 23:00
Kei Nishikori (JPN) [10] vs Marin Cilić (CRO) [14]
“I doubt about myself, I think the doubts are good in life. The people who don’t have doubts I think only two things: arrogance or not intelligence.”- Rafa Nadal
"There are other tournaments in which I would like to win. However, in the end, trophies are just pieces of metal. The main thing that I took from tennis is love. She will remain with me forever, and I am sincerely grateful for this “ - David Ferrer
Ech... Czytam tak sobie niektóre wpisy i naprawdę ostrą hipokryzją od nich zalatuje. Tyle zżymania się, tyle bicia piany, jak to odrażające mamy czasy, jak boleśnie przewidywalne, jaka nuda, jak wkoło wygrywają ci sami ludzie, wyłącznie dzięki nazwisku i pełnym gaciom tych, którzy powinni ich odstrzeliwać, żeby co stwierdzić? Ze jak w końcu ludzie, którzy mają do tego jakieś predyspozycje biorą się za siebie i obcinają kolosom ich gliniane nogi to też jest źle! Bo to nudziarze, bo średniaki, bo niegodni finału tyko trzeciej rundy... Odrzuciło mnie, jak to czytałem a sam jestem jednym z większych malkontentów nawet jak na tutejsze standardy i krytykuję praktycznie wszystko, co jest związane z tzw. ZET.
Gwoli ścisłości - Cilic i Nishikori to nie są moje wielkie fascynacje tenisowe, daleko im do takiego miana, choć tego pierwszego od zawsze dość lubię, a drugi jest dla mnie ok. Też wolałbym paru innych ludzi na ich miejscu, finał Mahut vs Dancevic np. bardziej by mi się uśmiechał, albo Goffin vs Mueller. A już najchętniej Ljubicic vs Safin, po uprzednim odprawieniu Djokovicia i Federera przez ww. oczywiście. Ale co z tego? To są mrzonki i w taki sposób można spacyfikować prawie każde rozwiązanie. Dla mnie ważne jest w tej chwili to, że wreszcie zasiądę do oglądania finału WS z przyjemnością. Że wiem, że on będzie coś znaczył dla dyscypliny i dla samych grających, że nie będzie tylko dopisaniem kolejnej cyferki do statystyk, że w jakiś sposób będzie godny zapamiętania. Że nie będzie spotkaniem dwóch cieniów, którzy doszli tu tylko dlatego, że nikt po drodze nie miał jaj, żeby ich wcześniej odstrzelić. Że niesie on ze sobą jakiekolwiek emocje, jakiś ciężar gatunkowy, jakiś powiew świeżości. A jeżeli dojdzie do tego dobry tenis, to już w ogóle nie mam pytań.
Gdzieś się pojawił po drodze motyw "pasowania do ideologii". Co niektórzy, rzekomo uciekając od tego, dopasowują teraz tak naprawdę teorie do innej ideologii - wiecznego narzekania. Cilcia, normalnego ofensywnego baselinera o płynnej grze, niepozbawionej kompletnie innych elementów, zrównują, z drewnem Berdycha, szkaradną lifciarnią Simona czy klocowatymi ruchami Raonicia i Isnera. Nishikori, całkiem błyskotliwy technicznie i taktycznie zawodnik, zwłaszcza jak na czasy typowo fizycznej gry, już stał się zwykłym, mało zachęcającym do oglądania przeciętniakiem. Nie popieram zachwycania się czymkolwiek, jakie proponują jonathan, Anula, McEnroe i Fibak, bo zalatuje mi nieszczerością i ignorancją. Ale niestety krytykowanie wszystkiego i podrabianie poglądów, by pasowały do negatywnej ideologii zalatuje mi dokładnie tym samym.
Jasne, Cilic i Nishikori to nie są tenisiści idealni, ba, rzadko nawet bywają porywający. Ale czy Gaudio, Shuettler i Verkerk tacy byli? Nie, a jednak nie narzekaliśmy, bo coś się działo. Bo dyscyplina żyje, gdy w decydującej rozgrywce pojawiają się jakieś nowe twarze, które są w stanie wprowadzić coś swojego, a Chorwat i Japończyk to nie Berdych i Ferrer, i na pewno mają ku temu predyspozycje. Cieszę się, że nie będzie w tym finale pajaca Monfilsa, zbierających resztki nudziarzy typu ci wymienieni w poprzednim zdaniu, że nie będzie cieniów dawnych mistrzów, z których jeden w odrażający sposób rozmienia na drobne swoje wielkie osiągnięcia, a na grę drugiego już wręcz nie da się patrzeć, zwłaszcza pamiętając o tym, jak potrafił kiedyś grać. Cieszę się, że będą w nim zawodnicy, którzy swoją grą na to zasłużyli. Dlatego z przyjemnością obejrzę finał i mam tylko nadzieję, że jego bohaterowie nie zepsują tego, co dotychczas tu osiągnęli słabymi głowami bądź zwłaszcza słabym zdrowiem. Tym natomiast, którzy z tego, w turnieju zaszło się nie cieszą, proponuję ponowną, nieustającą lekturę finałów WS z ostatnich lat, ze szczególnym uwzględnieniem finału AO '12 jako szczytu tenisowej rozkoszy, finałów RG z ostatnich lat, jakże porywających i zaciętych, finału Wimbledonu z tego roku - bo to był dopiero mecz wszech czasów. Miłego oglądania.
I know the pieces fit.
Spoiler:
MTT
W(5)
2025 (2): Adelajda, Barcelona; 2016 (1): Buenos Aires; 2015 (1): US Open; 2014 (1): Rio de Janeiro
F (7)
2017 (1): Queens; 2016 (3): Chennai, Quito, Houston; 2015 (2): Stambuł, Newport, 2013 (1): Brisbane
Bardzo podoba mi się wypowiedź umieszczona w poprzednim poście, trafna analiza.
Finału niestety nie obejrzę. Czy będzie porywający? Pewnie nie, ale może być całkiem przyzwoity. Mam tylko nadzieję, że nie zostanie naznaczony przemęczeniem Keia.
Ale szczerze cieszę się z takiego orzeźwienia w tourze i dobrze, że trafili tu ci zwodnicy, a nie namaszczani Dimitrov, czy Raonic, może da im to coś do myślenia.
Mam również nadzieję, że zgodnie z tym co działo się po AO 2014 co najmniej połowa z Was wpisze sobie jutro w stopce Cilic / Nishikori The Man i rozpocznie się C.../N...mania. Na to przynajmniej wskazywałaby logika.
MTT - tytuły (13) Dubaj '15, Dubaj '16, Houston '16, Tokio '16, Brisbane '17, Marsylia '17, Sydney '18, Australian Open '18, Rotterdam '18, Dubaj '18, Lyon '18, Szanghaj '18, Brisbane '19 MTT - finały (16)