Rroggerr pisze:Co do dyskusji, to ułatwię Wam sprawę : jest zupełnie jałowa. Według Waszych kryteriów i Waszego ich wartościowania Murray jest zawodnikiem o kilka klas lepszym i to w ogóle nie podlega polemice - to oczywistość. Jedyne, co mogłoby uczynić dyskusję wartościową, to właśnie inne podejście do kryteriów, według których oceniacie tenisistów.
Nie. Według naszych (moich) kryteriów, trzymając się porównania, Safin grywał dużo lepiej w tenisa niż Murray, ale kryterium efektywnościowe musi być tutaj najważniejsze, bo inaczej kwestionujemy sens zawodowego sportu. Co najwyżej można argumentować, że różnica między nimi była mniejsza niż wskazują wyniki, albo gdybać, co by było gdyby nie kontuzje/charakter Rosjanina. Niestety w sporcie na tym poziomie czynniki tj. zdrowie czy profesjonalizm muszą determinować ocenę ogólnej klasy sportowej.
Czyli rozumiem, że postulujesz rozpatrywanie tych czynników bez uwzględniania kontekstu, w jakim występują? Przykładowo, jeśli zawodnik X miałby jako największych rywali Berdycha, Simona i Nishikoriego, a zawodnik Y Samprasa, Nadala i Nalbandiana, to w przypadku bardzo podobnych osiągnięć turniejowych, rankingowych, lat spędzonych w czołówce itd. u obydwu, należałoby bez wahania stwierdzić, że są to zawodnicy podobnej klasy sportowej?
Dalej - na efektywność danego zawodnika wpływają nie tylko kwestie determinowane jego wyborami/postawą, o których piszesz, ale również czynniki zupełnie od niego niezależne, jak choćby warunki kortowe, charakterystyczne dla danych czasów, czyli choćby dominująca w nich specyfika nawierzchni. Nie zgodzisz się może z tym? A skoro tak jest, to czy nie jest tak, że zawodnik z dopasowanym do niej stylem gry jest już na starcie na pozycji uprzywilejowanej?
No i ostatnia kwestia - poziom wyszkolenia tenisowego. To nie jest tylko estetyka, jak to niektórzy nieraz sugerują, to jest realny czynnik, realnie wpływający na poziom gry zawodnika. Czy jesteś w stanie szczerze mi powiedzieć, że w ewentualnym pojedynku topowego Safina z topowym Murrayem, przy względnie usrednionych warunkach zewnętrznych, masz duże wątpliwości co do zwycięzcy? Albo, że topowy Murray miałby szanse pokonać na AO 2005 Federera, tak, jak to zrobił Safin?
No i do licha, nieuwzglednianie poziomu samych uderzeń, ich siły i rażenia i wszechstronności, to też taka współczesna patologia. 9 na 10 tenisistów czołówki rankingu prawie nie bywa przy siatce i wszyscy uznają to za normalne, bo, jak by to Robertinho powiedział "nie kłócą się z rzeczywistością", więc jak to jest - gramy w tenisa czy jakąś jego alternatywną formę? Jeśli zaś to wciąż tenis, to dlaczego ci gracze nie mają być oceniani za umiejętność zagrywania wszystkich uderzeń, które mieszczą się w tenisowym zasobie technicznym? I dlaczego, jeśli część z tych zagrań mają opanowaną na wyraźnie słabszym poziomie, nie ma to wpływać na ocenę ich tenisowej wartości?
Przerysowuję , hiperbolizuję , ale mam nadzieję, że sens wypowiedzi będzie dzięki temu jeszcze bardziej widoczny. Dasz odpowiednie warunki Ferrerowi, Nishikoriemu, Berdychowi i każdy z nich zdobędzie kilka turniejów WS - z czystym sumieniem powiesz wtedy, że jego zasługi są takie same, jak kogoś, kto rywalizował w bardziej neutralnych warunkach?
A co do rewolucji, cóż, będę musiał w takim razie przeprowadzić ją z Emu. Był na mojej liście użytkowników z potencjałem, więc wszystko jest w porządku.
