Forum fanów tenisa ziemnego, gdzie znajdziesz komentarze internautów, wyniki, skróty spotkań, statystyki, materiały prasowe, typery i inne informacje o turniejach ATP i WTA. https://www.mtenis.com.pl/
Jerzy Janowicz: Jesteśmy drużyną, nie ma u nas żadnych liderów czy podliderów
Jerzy Janowicz dał Polsce pierwsze zwycięstwo w meczu I rundy Grupy I Strefy Euro-afrykańskiej Pucharu Davisa. Polak nie był jednak do końca zadowolony ze swojego występu.
- Bardzo się cieszę, że wygrałem pierwszy mecz, jest on bardzo trudny do rozegrania, ponieważ nie wiadomo czego się można spodziewać po korcie, sędziach oraz kibicach. Szczerze mówiąc nie grało mi się dzisiaj najlepiej, na szczęście w tym sporcie nie ma not za styl. Prowadzimy 1:0 i teraz Kubot będzie miał łatwiej - powiedział Jerzy Janowicz.
Nasz reprezentant był mile zaskoczony panującą w Hali Stulecia atmosferą. - Podczas Pucharu Davisa nie bylo jeszcze takiej frekwencji. Z całą drużyną jesteśmy w szoku, że zaintersowanie tym meczem jest aż tak duże - wyznał, dodając jednak, że nie wszyscy fani potrafili się zachować jak należy - Okrzyki radości są bardzo mile widziane, ale jeżeli z trybun pada hasło, żebym kończył już mecz, to nie jest to na pewno miłe. Nie krytykuję jednak kibiców, mam świadomość, że w Polsce imprezy tej rangi odbywają się rzadko. Z każdym kolejnym meczem kibice będą uczyć się dopingu - stwierdził nasz reprezentant.
Zapytany czy czuje się liderem całej kadry, odpowiedział bez namysłu - Jesteśmy drużyną, nie ma u nas żadnych liderów czy podliderów. Każdy mecz jest istotny, każdy punkt jest ważny. Jestem zwyczajnym zawodnikiem, nigdy miałem parcia na bycie liderem, na to by być najlepszym w kraju - powiedział 22-letni łodzianin.
Nasz tenisista odniósł się również do sytuacji, która miała jeszcze przy trzecim meczbolu. - Główna arbiter zachowała się bardzo dobrze, sędzia liniowy wywołał aut, a ponieważ był to tzw. "late call" i nie przeszkodziło to Kavciciowi w odegraniu piłki, to punkt należał się mnie - zakończył Janowicz.
Blaz Kavcic: Nie znam zawodnika, który grałby agresywniej od Jerzego Janowicza
Blaz Kavcic przegrał w piątek z Jerzym Janowiczem w pierwszej grze singlowej meczu I rundy Grupy I Strefy Euro-afrykańskiej Pucharu Davisa. Po spotkaniu Słoweniec komplementował naszego reprezentanta.
- Kiedy grasz przeciwko Jerzemu Janowiczowi, to możesz spodziewać się z jego strony większej liczby kończących uderzeń. Moja gra jest z reguły defensywna, natomiast jego bardziej ofensywna, zatem jeśli czuję się dobrze, to atakuję. Nie znam zawodnika, który grałby agresywniej niż on. Był agresywniejszy nawet od Tipsarevicia - chwalił Polaka Blaz Kavcic.
Zapytany, który element jego gry zawiódł go dzisiaj najbardziej, tenisista z Lublany odpowiada bez namysłu: - Serwis wchodził raz lepiej raz gorzej, w trzecim secie serwowałem gorzej. Gra z linii końcowej jest u mnie znacznie lepsza niż podanie i właśnie ten element mojej gry jest bardziej rozwinięty.
- Dzisiaj nie był mój dzień, nie czułem dobrze piłki. Nie udało mi się zagrać dużej liczby winnerów. Chciałbym grać bardziej agresywnie, dzisiaj było to jakieś 50 proc. Jedyną rzeczą, która działała poprawnie był return. Janowicz grał po prostu lepiej ode mnie. Jutro też jest kolejny mecz, w którym będę chciał zaprezentować się jeszcze lepiej - zakończył 25-letni reprezentant Słowenii.
Jerzy Janowicz: To była nasza jedyna szansa na zakończenie meczu
Jerzy Janowicz wywalczył decydujący punkt, dzięki któremu reprezentacja Polski pokonała Słowenię w ramach rozgrywek I Grupy Strefy Euro-afrykańskiej Pucharu Davisa.
Reprezentacja Polski po sobotniej porażce w grze podwójnej, w niedzielę musiała wywalczyć trzeci punkt, by awansować do kolejnej rundy i zagrać z RPA. - To było bardzo trudne spotkanie, przed meczem wiedziałem, że to nasza jedyna szansa na zakończenie tego meczu, bo okazało się, że Kubot ma skręconą kostkę. Zemlja grał w pierwszym secie solidnie i prawie nie robił błędów i całe szczęście, że udało mi się wygrać tego tie breaka, w dwóch kolejnych setach grałem dużo lepiej - powiedział Jerzy Janowicz, który pokonał Grega Zemlję bez straty seta.
Polski tenisista nie chciał oceniać, który mecz był lepszy w jego wykonaniu, czy ten z Kavciciem czy Zemlją. - Tenisowo nie jestem w szczycie formy, cały czas odczuwam kłopoty w przygotowaniach. W grudniu rozchorowałem się na dwa tygodnie, ale najważniejsze jest to, że głowa była gotowa do grania - wyjaśnił Łodzianin.
Polacy byli zachwyceni atmosferą panującą w Hali Stulecia podczas pojedynku Polska - Słowenia. - Dzisiaj było fenomenalnie, to była największa frekwencja w historii rozgrywek Pucharu Davisa. Nigdy tylu Polaków nie stało za mną na korcie, więc fantastycznie się grało z taką publicznością i mam nadzieję, że będę miał okazję jeszcze nie raz grać przy tak wiernych kibicach - cieszył się tenisista, który po raz pierwszy wystąpił w reprezentacji w roli rakiety numer jeden. - Nie czuję się liderem, ale zwykłym zawodnikiem. W naszej drużynie jest czwórka liderów, każdy jest bardzo ważny i ma na swoich barkach ogromną presję, każdy mecz jest bardzo ważny, a my mamy wspólny cel. Do pomocy mamy kapitana, to jest nasza głowa - wyjaśnił Janowicz.
Tuż po meczu Łukasz Kubot chciał podziękować publiczności za doping, ale przeszkodził mu w tym Janowicz, krzycząc "How many times?", nawiązując do sytuacji z meczu z Somdevem Devvarmanem w II rundzie Australian Open. - Jestem specyficzną osobą i nie będę takich rzeczy traktował poważnie. Wyrwałem mikrofon i powiedziałem, co miałem do powiedzenia i tyle - śmiał się polski tenisista.
Janowicz bardzo docenił doping publiczności oraz swoich kolegów z drużyny. - To oczywiste, że jeśli ma się wsparcie swojej drużyny nie tylko w sercach, ale da się to zauważyć podczas ich odgłosów i krzyków, to gra się jeszcze lepiej. Każdy z nas daje z siebie 110% podczas swoich meczów, jak i podczas meczów kolegów. Takie wsparcie jest bardzo mile widziane - zapewnił zawodnik.
Po meczu Janowicz mroził ramię, ale na szczęście okazało się, że to nie był żaden uraz, którego nabawił się podczas meczu z Zemlją. - Przy moim stylu gry, gdzie serwuję regularnie powyżej 220 km/h, gram dynamicznie bekhendy i forhendy, należy dbać cały czas o tą rękę, więc takie mrożenie jest ogólnie wskazane, by uniknąć stanów zapalnych czy naderwań. To była prowizorka - uspokajał łodzianin.
Następne tygodnie będą dla najlepszego polskiego singlisty bardzo pracowite. - Plany są następujące: Rotterdam, Marsylia, Indian Wells, Miami. Dalej nie wiem - pewności nie mam, bo wyjazd do USA będzie długi, więc na razie nie wybiegam tak daleko w przyszłość. Na pewno będę podróżował z Kimem Tiilikainenem i może od czasu do czasu z Radkiem Szymanikiem - przedstawił swoje plany Janowicz.
Teraz Jurek startuje w Rotterdamie, później w Marsylii i IW.
Re: Jerzy Janowicz
: 13 lut 2013, 22:12
autor: Anula
Wywiad z Jurkiem. Parę uwag o rywalach z kortu.
Oj Radek, Radek. Trochę mi podpadłeś.
Spoiler:
Jerzy Janowicz: Muszę mieć w ręku kałacha rozmawiał Jakub Ciastoń 06.02.2013 , aktualizacja: 07.02.2013 14:34
Jakaś "Jerzykomania", paparazzi pod domem? Zwisa mi to kompletnie. Jak ktoś chce sobie z aparacikiem marznąć na minus 30, żeby zrobić jakieś śmieszne zdjęcia, niech sobie marznie. Mam to gdzieś - mówi Sport.pl Jerzy Janowicz, nr 26 w rankingu ATP.
Jakub Ciastoń: Po twoim wybuchu w II rundzie Australian Open i kłótni z sędziami John McEnroe napisał na Twitterze: "Podoba mi się charakter tego chłopaka, kogoś mi przypomina...".
Jerzy Janowicz: - John też był wybuchowy i impulsywny, rzeczywiście jestem trochę podobny. Fajnie to słyszeć, choć wolałbym, żeby pochwalił mój tenis, nie charakter. Opinie są różne, niektórym moje wybuchy się nie podobają. Nikogo nie obraziłem, nie skrzywdziłem, trochę sobie pokrzyczałem. Pracuje nad tym, żeby takich sytuacji było mniej.
Ludzie cię chyba polubili. Masz w sobie emocje. Agnieszka Radwańska ma kamienną twarz, a ty jesteś jak wulkan. Cieszysz się, płaczesz, wkurzasz się.
- Nie znoszę sztuczności. Zawsze jestem sobą, nikogo nie naśladuję, nie kopiuję, nie gram. Gdyby wszyscy zachowywali się tak samo, byłoby nudno. Mnie emocje napędzają. Jak się zdenerwuję, to mnie to podpala i jestem jeszcze lepszy. Dzięki emocjom schodzi ze mnie napięcie, jestem na większym luzie, łatwiej mi się gra.
W szkole nauczyciele pewnie lekko z tobą nie mieli.
- W podstawówce zużywałem trzy dzienniczki na semestr, bo uwagi się nie mieściły. Mama była ciągle wzywana. Spokojne siedzenie na lekcji to była dla mnie największa kara. Odwracałem się, gadałem, ciężko było mi słuchać nauczyciela. Aktywny tryb życia po prostu. Tak mi zostało.
Dużo kar zapłaciłeś za awantury na korcie?
- Nie będę ułatwiał ci pracy. Sam sobie sprawdź. Ale nie było ich dużo. Dwa razy do roku to maks.
Twój największy wybuch to...
- Nie na korcie. To była kłótnia z dziewczyną. Ona też impulsywna, wybuchowa, więc było ostro.
Jak się skończyło?
- Kłótnia jako tako, ale związek źle, rozstaliśmy się.
Skąd w tobie taki charakter?
- Może po tacie, ojciec też nerwus. Ale zazwyczaj i on, i ja walczymy w słusznej sprawie. On przez lata wojował z ludźmi, którzy we mnie nie wierzyli. Jak go wyrzucali drzwiami, to wchodził oknem, żeby zdobyć pieniądze, czy coś załatwić dla mnie. Ja mam zasady, nie denerwuję się byle czym, tylko jak ewidentnie sędzia mnie krzywdzi albo rywal gra nieczysto.
Rywal?
- Różni są tenisiści. Np. Radek Stepanek potrafi, przechodząc podczas zmiany stron, rzucić coś niemiłego, tak żeby sędzia nie słyszał, ale ty tak. Próbuje wytrącić z równowagi. Ale mnie to nie rusza, co najwyżej gram jeszcze lepiej, mam dodatkowego kopa.
Innych tenisistów cenisz za styl czy za charakter?
- Nie mam idoli, nie wzoruję się na nikim. Za styl lubiłem Samprasa, a za charakter Safina. Federera lubię oglądać, ale ostatnio tęsknię za Nadalem, bo nie gra przez kontuzję już osiem miesięcy.
A kto jest sztuczny? Federer gra kogoś innego?
- Sztuczny jest Djoković, on się popisuje, aktorzy. Federer jest gościem, który chce być ponad wszystko. Może w tym sensie jest w nim coś nienaturalnego, ciężko poczuć, że jest jednym z nas. Gdy tenisiści z niższych miejsc rankingowych protestowali, bo organizatorzy Szlemów płacą nam ledwie 14 proc. tego, co zarabiają, to Nadal, Murray i Djoković byli po naszej stronie, choć są milionerami, a Federer powiedział, że według niego "jest OK".
Grasz ofensywny tenis, to dziś rzadkość, bo króluje obrona. Skąd ten atak? Może też z charakteru?
- Zawsze tak grałem. Już w turniejach dla 12-latków starałem się skracać wymiany, ryzykowałem, choć popełniałem mnóstwo błędów. Dookoła podpowiadano, że "trzeba biegać", "przebijać", że "co on gra?". Ale moi pierwsi trenerzy Piotr Grzelak, a potem Bogdan Wasiak mówili "Spokojnie Jurek, graj po swojemu, kiedyś to zaprocentuje". Dziś właśnie dzięki agresywnej grze pnę się w górę.
Ile właściwie masz wzrostu? W różnych źródłach można przeczytać: 202, 203, 204, 205...
- 204 cm. Błędy biorą się stąd, że ludzie powielają pomyłki już krążące w sieci. Nikt nie pyta mnie. To jak z tymi butami Gortata. Ktoś napisał, że grałem w jego butach i ta bzdura teraz funkcjonuje w internecie jako prawda. Buty do kosza, a buty do tenisa, to inne bajki. Poza tym, ona ma numer powyżej 50, a ja mam 48.
Myślałem, że chodziło o to, że pomógł ci kupić buty, bo miał dojścia.
- Bzdury. Gortat po prostu też jest z Łodzi, i też jest wysoki. Ktoś to połączył, bo uznał, że pasuje.
A łatwo kupić buty dla ciebie?
- W Polsce bez szans. Albo kupuję w USA, albo pytam producentów, czy by mi nie podarowali. Czasem dają, bo to reklama dla nich.
Rodzice siatkarze, masz ponad dwa metry, dlaczego właściwie wybrałaś tenis, a nie siatkówkę?
- Miłość nie wybiera. Podpatrywałem tatę, jak grał w tenisa po zakończeniu siatkarskiej kariery. Spodobało mi się, zacząłem trenować, oglądać w telewizji.
Twoja mama powiedziała, że wybrałeś tenis, bo jesteś indywidualistą, nie umiałbyś funkcjonować w drużynie.
- Bez przesady, nie wyrywałbym kolegom piłki, nie jestem egoistą. Ale jeżeli na korcie polegam tylko na sobie, to czuję się lepiej. Jest efektowniej i efektywniej. Wolę sam wszystko kontrolować i do siebie wyłącznie mieć pretensje, jak coś nie wyjdzie.
Rekord prędkości twojego serwisu to 251 km na godz. Poprawisz go?
- To zależy od kilku rzeczy. Piłki muszą być szybkie, odpowiednia wilgotność powietrza, temperatura. Z moim trenerem od przygotowania fizycznego Piotrem Grabią pracujemy ciągle nad serwisem. O 2-3 km na godz. da się jeszcze poprawić, ale bicie rekordu nie jest moim celem. Chcę piąć się w górę rankingu, wygrywać turnieje.
Oferta, żebyś zmienił obywatelstwo i grał dla Kataru, była - czy to kolejny mit?
- Była. Przyszli szejkowie po wygraniu juniorskiego turnieju w Arabii Saudyjskiej. Powiedzieli, że mógłbym zmienić obywatelstwo. Od razu odmówiłem, nie brałem tego pod uwagę. Nie byłem aż tak zdesperowany. Rodzice jakoś umieli znaleźć pieniądze, żeby mi pomóc.
Tobie było trudniej niż Agnieszce Radwańskiej, m.in. dlatego, że gdy potrzebowałeś wsparcia finansowego, Ryszard Krauze zawieszał już powoli wsparcie dla związku tenisowego.
- Nie tylko dlatego. Kobiety szybciej zaczynają zarabiać. Spójrz na średnią wieku w pierwszej setce rankingu WTA i ATP. U nich to 20 lat, u nas 25 lat. Oznacza to, że dłużej dokładasz do interesu. A w Polsce jest naprawdę ciężko. Gdy w 2007 r. doszedłem do finału US Open, nikt się mną nie zainteresował. A wyjazdy, trenerzy, treningi kosztują majątek.
Ile w sumie?
- Ok. 350-400 tys. zł rocznie, gdy masz 18 lat. Zarabiasz zero, bo jako junior nie możesz mieć dochodów.
Rodzice rzeczywiście sprzedali sześć sklepów, żeby cię finansować?
- Mieli m.in. komis z komórkami, mały sklep z garniturami. Sprzedawali po kolei. Ale nie było zwątpienia, wierzyli we mnie cały czas. Zaryzykowali, postawili jak w ruletce na jeden numerek w kasynie. Teraz wychodzi na to, że trafili.
Czego Polakom brakuje, żeby tenis był mocniejszy?
- W ogóle nie jesteśmy mentalnie przygotowani do wyczynowego sportu. Pieniędzy też nie ma wcale. Pamiętam, jak jeździłem na juniorskie turnieje, to najzdolniejsi rywale mieli wokół siebie sztab ludzi, a ja jednego trenera, który zresztą za moje pieniądze pojechał. W Krakowie, gdzie trenuje Agnieszka Radwańska, nie ma kortu twardego. To jest cyrk jakiś przecież. Jak o tym myślę, ciarki przechodzą. Dziwi mnie tylko, że potem ludzie, widząc jak nędzny jest nasz sport, oczekują od nas nie wiem jakich wyników.
Ale za dużo pieniędzy to też niedobrze. Amerykanie, Australijczycy, Brytyjczycy są bogaci, ale nie mają młodych talentów. A Serbowie, którzy trenowali w czasie wojny między spadającymi bombami, mają.
- Bo najważniejszy w sporcie jest jednak charakter, nie pieniądze. Ja, nawet gdybym miał jakąś pomoc z zewnątrz, to bym tego nie przehulał. Nic sobie nie kupuję, nie wydaję na bzdety. Wiem, że kariera jest najważniejsza, trzeba inwestować w siebie.
Najlepszy mecz jaki w życiu zagrałeś?
- Półfinał w Paryżu z Gillesem Simonem, wyszło mi w nim wszystko. Poza tym, finał challengera w Scheveningen. Parę dobrych się znajdzie.
Powiedziałeś, że jak ktoś się w Polsce wybije, to zaraz znajdą się ludzie, którzy go nienawidzą.
- Wystarczy wejść do internetu. Ja rzadko wchodzę, ale coś tam do mnie dociera przez znajomych. To niestety normalne, w naszym polskim kraju, taki szczególny rodzaj zazdrości. Ja, po przeczytaniu, że Robert Lewandowski kupił sobie samochód, nigdy bym się nie odważył napisać, że jest ciamajdą, i że nie umie grać, i że woda sodowa uderzyła mu do głowy, i że dlatego przegrał mecz. To jego życie, robi, co mu się podoba. Chce wydać pieniądze - wydaje. Chce iść na imprezę - idzie. Irytują mnie opinie w stylu, masz robić to i to. Wszystkim, którzy radzą mi, co mam robić, radzę, by zajęli się sobą.
Ale paparazzi już za tobą chodzą, "Fakt" donosił, że rozbijasz się samochodem po Łodzi. Boisz się "Jerzykomanii"?
- Zwisa mi to kompletnie. Nie czytam gazet. Jak ktoś chce sobie z aparacikiem marznąć na minus 30, żeby zrobić jakieś śmieszne zdjęcia, to niech sobie marznie. Mam to gdzieś.
Żyjesz na walizkach, w hotelach, samolotach. Za czym najbardziej tęsknisz?
- Za łóżkiem w domu. Żadne łóżko nie jest tak dobre i wygodne jak własne. Tylko w nim potrafię się dobrze wyspać. Tęsknię też za swoją poduszką. Zawsze, jak tylko mogę, zabieram ją ze sobą. Za znajomymi też tęsknię, ale nie mam ich dużo, bo dużo ludzi jest fałszywych. Przyjaźnię się z tymi, których znam od lat.
Co robisz, gdy nie grasz w tenisa, co czytasz, czego słuchasz, w co grasz?
- Słucham house'u i hard style'u, ciężkiego brzmienia z głębokim basem. Zobacz sobie na YouTube taką imprezę w Belgii Tommorowland, coś w tym stylu. Dużo gram na PlayStation. Muszę mieć w ręku "kałacha", czyli Battlefield, Call of Duty. Nie cierpię gier sportowych, nienawidzę FIF-y. Z RPG Wiedźmin i Diablo mogą być. Bawię się różnymi programami na komputerze, hakerskimi na przykład. Elektronika, gadżety i komputery zawsze mnie pociągały.
Jakieś sporty poza tenisem oglądasz?
- Lubię siatkówkę, kibicuję Skrze Bełchatów. Piłki nie lubię, oglądam tylko jak gra reprezentacja Polski. Wiem, że to nie jest wielki poziom, no ale jednak Polacy grają. Sporty ekstremalne lubię - XGames, freestyle na motocrossie.
A kobiecy tenis? Jeszcze nie spotkałem tenisisty, który by go śledził.
- Ja też nie, bo to dwie różne dyscypliny sportu. Nie ma między nimi powiązania. Wszystko jest inne - różnorodność uderzeń, poruszanie się. Zawodniczki z czołówki nie umieją się ślizgać nawet na czerwonej mączce. Są ogromne różnice techniczne, taktyczne. Mówi się, że męski tenis jest bardziej profesjonalny, i coś w tym jest. Bardzo wiele zawodniczek jest trenowanych przez rodziców, w męskim tenisie tak się nie da. To wynika z tego, że w kobiecym psychologiczna strona jest ważniejsza - spokój, zrozumienie, akceptacja. U nas ważna jest technika, taktyka, wiedza typowo tenisowa.
Agnieszki Radwańskiej też nie oglądasz? Wygra w końcu turniej wielkoszlemowy?
- Jeśli była druga na świecie i była w finale Wimbledonu, to czemu nie? To nie fart i szczęście, tylko ciężka praca i umiejętności. Agnieszka mentalnie jest świetnie przygotowana do tenisa. Wiem, bo jej mecze czasem wyjątkowo oglądam (śmiech).
Ale jak pokonać te wielkie dziewczyny na samym szczycie?
- Serena gra jak mężczyzna, jest ewenementem, ale jest jedna. Z resztą Agnieszka już wygrywała. Poradzi sobie.
Jesteś 26. na świecie. Czego brakuje do Top 10?
- Czasu. Spokoju. Trzeba trenować ciężko. Federer nie wygrał 17 Szlemów za ładne oczy, ale dlatego że ciężko trenuje.
Eksperci mówią, że potrzeba ci więcej regularności, cierpliwości...
- Nie słucham ekspertów. Niech lepiej założą spodenki, wezmą dziecko i wyszkolą je na korcie. Wtedy pokażą, co potrafią. Przecież to takie proste.
Federer narzeka, że tenis staje się wolniejszy, trawa na Wimbledonie premiuje dziś defensywnych graczy. To uderza też w ciebie?
- Potrafię grać na każdej nawierzchni. W poprzednim sezonie pierwsze challengery wygrałem na kortach ziemnych. Na wszystkich kortach lubię grać. Ale rzeczywiście tenis zwalnia. Chodzi nie tylko o korty, piłki też kiedyś były twardsze, szybsze, wytrzymalsze, a rakiety trwalsze. Kiedyś w jednych butach mogłem grać dwa miesiące, a teraz jedna para butów niszczy się po dwóch meczach.
Dlaczego tak się dzieje?
- Pogoń za kasą. Produkują mniej trwałe rzeczy, żeby częściej je zmieniać.
Twój ulubiony Wielki Szlem?
- US Open. Jest atmosfera, która mi odpowiada, organizatorzy robią dużo rzeczy pod publiczkę. Ten Szlem żyje, jest show. Na Wimbledonie wszystko musi być grzeczne, jak w kościele.
Cele na ten sezon?
- Nie złapać kontuzji, a jak da radę, utrzymać się w Top 30.
Nawet nie wiesz jaką furorę zrobił ten wywiad za granicą
Re: Jerzy Janowicz
: 13 lut 2013, 22:51
autor: jaccol55
Normalny człowiek z tego Janowicza.
Mam nadzieję, że pokaże nam jeszcze na co go stać.
Re: Jerzy Janowicz
: 13 lut 2013, 22:56
autor: przemusiowa
Ja też mam taką nadzieję, ma chłopak potencjał, ale jak go wykorzysta, tego nie wie nikt. Ja tam mu życzę jak najlepiej
Re: Jerzy Janowicz
: 14 lut 2013, 22:17
autor: Anula
przemusiowa pisze:... Nawet nie wiesz jaką furorę zrobił ten wywiad za granicą
Z jakiegoś konkretnego powodu.?
Re: Jerzy Janowicz
: 14 lut 2013, 22:24
autor: robpal
Anula pisze:
Z jakiegoś konkretnego powodu.?
Bo miał czelność nie smarować panom z Top 4.
Re: Jerzy Janowicz
: 14 lut 2013, 22:28
autor: przemusiowa
Anula pisze:Z jakiegoś konkretnego powodu.?
How about Jerzy Janowicz? You surely recall his Melbourne meltdown for the ages. He's not easing off in the quote department, it seems. The 22-year-old Pole told a local paper that Novak Djokovic is a "fake" who "shows off and acts," and that Roger Federer "wants to be above everything."
robpal pisze:Bo miał czelność nie smarować panom z Top 4.
Dokładnie tak
Re: Jerzy Janowicz
: 14 lut 2013, 22:36
autor: Anula
robpal pisze:
Anula pisze:
Z jakiegoś konkretnego powodu.?
Bo miał czelność nie smarować panom z Top 4.
Uff.! A już się bałam, że chodzi o coś więcej.
Re: Jerzy Janowicz
: 14 lut 2013, 22:37
autor: przemusiowa
Anula pisze:Uff.! A już się bałam, że chodzi o coś więcej.
Ale tak szczerze, to nie powiedział trochę prawdy?
Re: Jerzy Janowicz
: 14 lut 2013, 22:38
autor: DUN I LOVE
I bardzo dobrze. Więcej tutaj takich potrzeba.
Przemusiowa, powiedział.
Re: Jerzy Janowicz
: 14 lut 2013, 22:42
autor: Anula
przemusiowa pisze:
Anula pisze:Uff.! A już się bałam, że chodzi o coś więcej.
Ale tak szczerze, to nie powiedział trochę prawdy?
Sądzę, że tak.
Jak dla mnie, najmocniej dostało się Rogerowi, bo jest przecież wybrany przez zawodników do reprezentowania ich interesów.
Radek też nie wygląda najlepiej.
Re: Jerzy Janowicz
: 14 lut 2013, 22:52
autor: DUN I LOVE
Anula pisze:Jak dla mnie, najmocniej dostało się Rogerowi, bo jest przecież wybrany przez zawodników do reprezentowania ich interesów.
A może po prostu powiedział jak jest? Moim zdaniem Rogera ma w sobie coś takiego wyniosłego, co nie musi być do końca pozytywnie, ani tez negatywnie postrzegane.
Re: Jerzy Janowicz
: 14 lut 2013, 23:09
autor: przemusiowa
Myślę że Jerzy co do Rogera nie powiedział tego w negatywnym znaczeniu, po prostu stwierdził że jest nienaturalny, bo "chce być ponad wszystkich"(co pokazuje np. lista jego rekordów) co jak dla mnie jest prawdą
Re: Jerzy Janowicz
: 14 lut 2013, 23:13
autor: Anula
przemusiowa pisze:Myślę że Jerzy co do Rogera nie powiedział tego w negatywnym znaczeniu, po prostu stwierdził że jest nienaturalny, bo "chce być ponad wszystkich"(co pokazuje np. lista jego rekordów) co jak dla mnie jest prawdą
Sądzę, że bardziej Jurkowi chodziło o postawę Rogera w sprawie podziału pieniędzy dla niżej klasyfikowanych zawodników.
Re: Jerzy Janowicz
: 14 lut 2013, 23:19
autor: przemusiowa
Anula pisze:Sądzę, że bardziej Jurkowi chodziło o postawę Rogera w sprawie podziału pieniędzy dla niżej klasyfikowanych zawodników.