Prawda. W ogóle ja nie chcę bronić Tiafoe, ale skoro piszecie o nim jako o "trochę lepszym Youngu", to jednak wypada zareagować. Jak ktoś ma wygrywać WS, to poza wyjątkami takimi jak Wawrinka czy Rafter, generalnie w wieku 21-22 lat trzeba grać na mocnym poziomie, co nawet potwierdzają ludzie pokroju Cilicia. Więc na 90% kimś takim Tiafoe nie będzie. MOŻE zaskoczy, ale nie sądzę. Ale żeby zrobić top10 i mieć generalnie bardzo fajną karierę singlową, to w wieku 21-22 lat można nawet grać na przełomie głównego cyklu i challengerów, a jak ktoś ma potencjał, to spokojnie może się z tego poziomu odbić. Bez sprawdzania, ale Pouille, Carreno, Goffin, Sock, Mug, o jakichś Andersonach nie wspominając - w wieku Tiafoe byli kompletnymi randomami co najmniej z drugiej 50-tki rankingu. Wiadomo, że Frances ma tą przewagę, że fizycznie to jest atleta, ale raczej każdy wie, że tenisowo to on ma mimo wszystko ogromne rezerwy. Mówimy o graczu, który ma kilkanaście lat kariery przed sobą, jak będzie pracowity i zdrowy to kilkanaście tytułów i szanse na jakiś poważny skalp to raczej umiarkowana prognoza. Skoro Borna Corić w tym roku otarł się o finał M1000 i wygrał 500-tkę, to o czym ja w ogóle przekonuję?
Już to kiedyś pisałem. Wiadomo, jak wygląda nasz NextGen, ale zawodników którzy do tego top20 wejdą, jest tutaj akurat całkiem sporo. Nawet Danił Miedwiediew, czyli z grubsza zawodnik którego jedynym atutem jest to, że jest wysoki, regularny i nieźle biega (no dobra, to trzy atuty), jak zagra dobrze w jakiejś Antwerpii skończy sezon w okolicach top30. Mówimy o 22-latku, raczej nie jest zbyt odważne stwierdzenie, że w swoim 'peaku' (jak będzie miał 26-27 lat) co najmniej te 10 pozycji do góry podskoczy. Trochę się poprawi, trochę przewietrzy się tour, więc kilka kurników na rok wpadnie. I jest kilkunastu zawodników o podobnym potencjale, i większość z nich faktycznie ~top15 zrobi, bo za 5 lat ktoś tam po prostu będzie musiał być.
Tu problemem jest, że do poważnego grania (co najmniej poziom tego Stana) można typować Zvereva, Shapovalova i może Tsitsipasa - ale ten ostatni na pewno nie jest tak dobry jak wskazuje wynik w Kanadzie to dalej melodia przyszłości, drugi ma niby bardzo fajny ranking jak na swój wiek, ale chyba trochę rozczarowuje, a co wyprawia pierwszy w Szlemach, wiadomo. Z tego rocznika 2000 może się ktoś jeszcze pojawić, ale tu nie ma sensu o nich pisać. Jak Lendl nie poratuje Saszki (typuję, że akurat poratuje, ale zobaczymy), to za rok w Australii znowu będziemy mieć 1,5 poważnego tenisisty w całym turnieju. Mały margines błędu.
Dlatego tego Tiafoe warto hejtować, bo jednak zdradzał potencjał, żeby obok takiego Tsitsipasa go stawiać. Ale nie ma co przesadzać w drugą stronę i go kompletnie skreślać z tego powodu. Nawet poziom Nishikoriego przy słabszych rozgrywkach może dać zaskakująco dobre rezultaty.
Za to De Minaur to zawodnik z oceną którego mam największy problem. Serce mówi tak, rozum - nie.
), on już osiągnął tyle, co starszy rodak przez całą karierę.