mtenis.com.pl

Nawet nie wiem ile tych przełamań było, ale na pewno bardzo dużo. Ostapenko tłucze, Sloane biega i sporo wyciąga, chyba nie może to wyglądać dużo lepiej na tym wolnym korcie (niby Łotyszka mogłaby większość trafiać, ale przy SS w tym błocie, trzeba grać po 2-3 kończące na wymianę, więc nie jest to najłatwiejsze).

Jońca ma jakieś haki na swoich przełożonych chyba. Koszmarny komentarz.

Jak go usłyszałem, to od razu przełączyłem na ST.

Poziom końcówki męskiego turnieju bije na głowę damski - nie wiem, jak nasze forum przeżyje tak niepopularną i fatalną retorykę.

Stephens wygrała, ale mecz okropny. Chyba jednak pozostanę przy ATP

Mecz tragiczny, ale samo rozstrzygnięcie miłe. Zasłużyła na solidną burę Sloane, ale niech już Jej będzie.

Cały turniej bardzo fajny w Jej wykonaniu, cieszę się, że mimo tak lipnej gry w spotkaniu zamykającym udało się zdobyć ten puchar. Sporo dobrego pokazała przez ten tydzień Amerykanka i tego będę się trzymał, oby zdrowie i forma dopisywały także w kolejnych częściach sezonu.

Barty pisze:Poziom końcówki męskiego turnieju bije na głowę damski - nie wiem, jak nasze forum przeżyje tak niepopularną i fatalną retorykę.

Po spółgłoskach niby też piszesz "rz", ale jest kilka wyjątków. Zresztą, jak turniej wygra prawie 33-letni Isner, to chyba jednak wolę kobiece Miami, gdzie mieliśmy znośne półfinały i zwyciężczynię w normalnym, do uprawiania tego sportu, wieku.

Btw, Sloane nosi chyba najkrótsze spodenki od czasów Hantuchovej sprzed dobrych dziesięciu lat. Nie, żeby mi to przeszkadzało oczywiście.

6-0 ma w finałach Amerykanka.

Statystyki meczu:

Damian pisze:Statystyki meczu:

Spoiler:

O ja pierole. .

Tak przy okazji, bo spotykam się z opiniami, że Ostapenko zagrała jeden dobry turniej w życiu i po RG ostro poleci w rankingu. Otóż, gdyby dziś odjąć jej 2000 pkt za Paryż, wciąż byłaby w top 10. Całkiem nieźle się Łotyszka odnalazła po tym sukcesie.

Nie no Ostapenko trochę jednak się wybija na tle większości troumfatorek, które jeden duży tytuł odchorowują przez kolejne dwa lata.

Przykłady?

Masz Muguruzę, która przez okrągły rok po triumfie w Paryżu się kopala w czoło. Te dwa lata to oczywiście taki skrót myślowy, generalnie chodzi o to, że Ostapenko jest mimo wszystko przeciwieństwem, bo rzeczywiście często jest tak, że nie potrafią dziewczyny po tytule przejść do tego jak na porządku dziennym i przez pewiem okres zaliczają same wpadki.

Jedna Muguruza, która chyba po prostu będzie grała na zasadzie 2-3 dobre turnieje w roku, bo ma zdrowie jakie ma, a ponadto jakieś dziwne wahania formy.

Piszesz o większości, że coś zdarza się często itd., więc liczyłem na więcej przykładów. I nie jest to złośliwość z mojej strony, nic nie sprawdzałem, ale tak na pierwszy rzut oka, chyba trochę przeszarżowałeś.

Możliwe, że po prostu nabrałem takie nie do końca prawdziwe przekonanie, może po prostu brakuje mi wybitnych tenisistek. Generalnie większość tych tenisistek jest bardzo himerycznych, Stephens teraz wygrała, ale co robiła w okresie po US Open do Indian Wells?

Korzystała ze sławy, jaką dał jej ten tytuł. To też są ludzie jednak, nie każdy jest tak oddany tenisowi jak Federer i Nadal.

Mario pisze:Tak przy okazji, bo spotykam się z opiniami, że Ostapenko zagrała jeden dobry turniej w życiu i po RG ostro poleci w rankingu.

Bo słabo rozpoczęła sezon, jak @Federasta20 to napisał o Ostapienko po IW to była 40-któraś w race. No ale jeden finał poważnego turnieju i mając dobre wyniki po RG okolice top10 to pewniak.

Mario pisze:Po spółgłoskach niby też piszesz "rz", ale jest kilka wyjątków. Zresztą, jak turniej wygra prawie 33-letni Isner, to chyba jednak wolę kobiece Miami, gdzie mieliśmy znośne półfinały i zwyciężczynię w normalnym, do uprawiania tego sportu, wieku.

No ja też wolę, tyle że jeszcze ten finał pań trzeba było obejrzeć. Ale turnieje takie jak IW powodują, że poniekąd zaczynam podzielać Wasz (tzn. często tutaj prezentowany) punkt widzenia dotyczący WTA, ale za i przeciw już było przerabiane tutaj.

Kiefer, obecnie problemem WTA - jeżeli w ten sposób to analizować - jest to, że nie ma 2-3 ewidentnych liderek touru, a jest po prostu grupa bardzo dobrych zawodniczek o zbliżonym potencjale. Ale trochę ciężko czepiać się Stephens, że pół roku po WS wygrywa kolejny poważny turniej, a Muguruza raz na rok zrobi finał Szlema i dołoży tamtejszego mastersa. Tych zawodniczek jest na tyle wiele, że ktoś ciekawy wygrywa regularnie te poważne turnieje.

Możliwe, być może zbyt sentymentalnie patrzę na WTA sprzed 10-15 lat, teraz praktycznie w ogóle nie oglądam. Pewnie to samo będzie z ATP jak odejdą Roger i Rafa, po prostu czasem zerknę na finał, życie.

Ile jeszcze musi wody upłynąć, żeby zaakceptować taki stan rzeczy, że 33 lata to dziś normalny wiek do uprawiania sportu? Cristiano Ronaldo przecież jest w wieku Johna, a seryjnie ostatnio zgarnia najważniejsze indywidualne (i dużynowe) nagrody w piłce. Nikt nie płacze (poza fanboyami Messiego, ale ich wiek CR nic nie obchodzi).

Venus Williams jest rok starsza od Federera, a niedawno grała w 2 finałach WS i nie sądzę, żeby to komukolwiek przynosiło jakąś ujmę.

Mamy 2018 rok, nie 1998, gdzie 30-stka oznaczała konieczność gaszenia światła. Chociaż i wtedy Michael Jordan sięgał po 6. pierścionek, mając 35 lat.

W tenisie 33 lata to dalej nie jest normalny wiek do grania na poziomie ścisłej czołówki. Inna sprawa, że akurat zawodnik o stylu gry Isnera jak najbardziej może jeszcze kilka sezonów utrzymać wysoką formę, bo tu spadek szybkości czy wyeksploatowanie organizmu ma dużo mniejsze znaczenie, więc to nie do końca trafny przykład.