mtenis.com.pl

US Open - pary 1/4 finału:

[17] Serena Williams (USA) vs [8] Karolina Pliskova (CZE)
[3] Sloane Stephens (USA) vs [19] Anastasija Sevastova (LAT)

[30] Carla Suarez Navarro (ESP) vs [14] Madison Keys (USA)
[20] Naomi Osaka (JPN) vs Lesya Tsurenko (UKR)

Robertinho pisze:Nie wierzysz w ogóle w Sloane? Pytam serio, jakby co.

Biorę pod uwagę, że może nie dać rady, więc lepiej żeby taka Keys czekała w finale zamiast powiedzmy CSN.

Zestaw Pliskova - Sloane - Keys, to już coś, co może wystarczyć na 37-letnią Serenę.

Mario pisze: Zestaw Pliskova - Sloane - Keys, to już coś, co może wystarczyć na 37-letnią Serenę.

+1, również z konieczności trochę kibicuje Keys z dołu.

Słuszna linia Panowie, wpisuję się w nią.

Na razie realizacja wygląda marnie, czynnik ludzki to zawsze najsłabszy element planu.

Kaszana mentalna Sloane, jakby wogóle nie nakręciła się na walkę. Strasznie bierna i smętna jest Amerykanka.

To jest największa cegła w murze (na papierze) ze wspomnianej trójki, bo jako jedyna może zmusić Serenę do biegania i umie w zmianę rytmu. Oj źle. Chociaż tyle, że rok temu Stephens też zagrała beznadziejny mecz z Sevastovą w QF, który powinna przegrać.

Pokrzyczała sobie Sloane, może to przełamanie Ją trochę nagrzeje. Szkoda, że stadion nie jest pełen, bo potrzebuje wsparcia obrończyni tytułu.

Stephens dziś lepsza od Federera

Stephens poza turniejem.

No i macie tą Stephens ze swoim przebijaniem, każda zmiana rytmu Łotyszki, to praktycznie był punkt dla niej.
Jak się raz miała Sloane na coś przydać, to 5 gemów ugrała...

Tu akurat jakiekolwiek analizowanie tego meczu ("każda zmiana rytmu Łotyszki") chyba mija się z celem, bo głównym, by nie powiedzieć jedynym, czynnikiem mającym wpływ na wynik były warunki panujące na korcie.

Inna sprawa, że ja od początku nie wierzyłem w Sloane, takie tenisistki nie bronią tytułów w Szlemie, podobnie jak u panów ta sztuka nie udaje się np. Wawrince.

Trzeba wierzyć w Pliskovą, podobno coś tu odbija.

Mario pisze: Trzeba wierzyć w Pliskovą, podobno coś tu odbija.

Tym bardziej, że raz już na tych kortach odpaliła naszą milusińską mamuśkę.

Mario pisze:Inna sprawa, że ja od początku nie wierzyłem w Sloane, takie tenisistki nie bronią tytułów w Szlemie, podobnie jak u panów ta sztuka nie udaje się np. Wawrince.

Już tam pal licho, dlaczego przegrała, ale dokładnie z tego założenia wychodziłem przed turniejem, nie dając jej szans na obronę tytułu. To nie ten kaliber gracza.

Przykry ten exit Sloane, ale cóż. Nie poradziła sobie z warunkami i z rywalką to odpadła. O obronie tytułu raczej nie myślałem, ale dziś można było jeszcze wygrać przy innych okolicznościach.

Pliskovej kibicować nie będę, Sevastovej raczej też nie, więc zostaje mi milczące przyjecie finału Sereny. Tam większe nadzieje daje Keys, ale jednak zostanę przy Osace.

Lucas, Ty lubisz Osakę tylko dlatego, że jest Japonką?

Potrafi też całkiem fajnie zagrać, zupełnie inaczej niż Jej dawne i obecne koleżanki z reprezentacji. Narodowość pewnie ma tu jakiś wpływ, ale jak Jej idzie to miło popatrzeć na samo odbijanie. Poza tym nie jest to jakieś wielkie kibicowanie, bardziej życzliwe spojrzenie i wybieranie z tego co zostało, by mieć powód do oglądania.

Tak sobie patrzę w ranking live i jeśli Pliskova nie zrobi tu finału, to Garcia po niezwykle udanym turnieju, wbija do top 4.

A w Race jest 16-ta, co pokazuje, ile ma do obrony na jesieni.

Kerber za to drugą, która zapewniła sobie start w Singapurze.

Wiadomo, że jest to chwilowa wizyta, jeśli uratuje top 10 na koniec roku, będziemy mogli mówić o cudzie.