mtenis.com.pl

Simon Ammann zakończy karierę po igrzyskach w Soczi



Czterokrotny mistrz olimpijski w skokach narciarskich Szwajcar Simon Ammann zapowiedział kontynuowanie kariery sportowej do igrzysk w Soczi w 2014 roku.

- Decyzję o kontynuowaniu startów podjąłem latem ubiegłego roku. Teraz ogłaszam ją publicznie. Cieszę się na igrzyska olimpijskie w Soczi w 2014 roku - powiedział w poniedziałek 30-letni narciarz.

Ammann nie ukrywał, że na podjęcie decyzji spory wpływ miała jego pochodząca z Rosji małżonka Jana.

Zmienione przez Międzynarodową Federację Narciarską (FIS) przepisy dotyczące wagi ciała i związanej z tym długością nart postawiły przed Ammannem konieczność zwiększenia masy mięśniowej oraz wypracowanie nowej techniki. Stąd jego słabsze niż w poprzednich sezonach lokaty.

Zdobywca czterech złotych medali igrzysk w 2002 roku w Salt Lake City i Vancouver osiem lat później w tym sezonie ani razu nie znalazł się w czołowej szóstce zawodów Pucharu Świata i w klasyfikacji generalnej jest 12.

- Z jednej strony fakt, że nie ma mnie na czele klasyfikacji pucharowej, daje mi możliwość spokojnego przygotowywania się do kolejnych wyzwań. Jeśli chcę skakać daleko, to muszę znaleźć nowy początek - powiedział Ammann.

DUN I LOVE pisze:Simi sprawia wrażenie wiecznie młodego, ale w jego przypadku czas też płynie. IO w Soczi to chyba najlepszy moment na rozbrat z wyczynowym sportem.

Adam Małysz kierownikiem polskiej ekipy



Adam Małysz będzie kierownikiem polskiej ekipy na mistrzostwach świata juniorów w narciarstwie klasycznym, które w dniach od 19 do 26 lutego odbędą się w tureckim Erzurum. W polskiej ekipie znalazło się dwadzieścia zawodników i zawodniczek.

- Adam wyraził zainteresowanie wyjazdem na mistrzostwa świata juniorów w Erzurum, a prezydium Polskiego Związku Narciarskiego uznało, że to świetny pomysł i Małysz na pewno doskonale sprawdzi się w roli kierownika polskiej ekipy. Bardzo się cieszymy, że Adam będzie w Turcji z młodymi zawodnikami. Mamy nadzieję, że tak duży autorytet podziała mobilizująco na całą ekipę - uważa sekretarz generalny PZN Grzegorz Mikuła.

Polacy będą rywalizować w skokach i biegach narciarskich oraz kombinacji norweskiej. Największe nadzieje medalowe PZN widzi w starcie skoczków. W ekipie prowadzonej przez trenera Roberta Mateję znaleźli się Aleksander Zniszczoł, Klemens Murańka, Tomasz Byrt, Bartłomiej Kłusek oraz Grzegorz Miętus.

W Turcji wystartuje pięciu kombinatorów norweskich Paweł Słowiok, Adam Cieślar, Andrzej Gąsienica, Stanisław Biela oraz Szczepan Kupczak. W biegach będą rywalizowali Patrycja Wąchała, Marzena Maciulewicz, Paweł Klisz i Konrad Motor.

W równolegle rozgrywanych mistrzostwach świata U-23 w reprezentacji znaleźli się Martyna Galewicz, Ewelina Marcisz, Justyna Mordarska, Maciej Staręga, Sebastian Gazurek i Jan Antolec.

Tom Hilde chce wrócić do rywalizacji



- Psychicznie jestem już gotowy do powrotu na skocznię, choć nie wiem, czy nastąpi to już w najbliższy weekend, gdy zostaną rozegrane mistrzostwa kraju w Trondheim - uważa norweski skoczek Tom Hilde, który pod koniec grudnia miał groźny wypadek.

24-letni zawodnik 30 grudnia podczas drugiej serii konkursu Turnieju Czterech Skoczni w niemieckim Oberstdorfie po lądowaniu przewrócił się. Prześwietlenie wykazało złamanie ósmego kręgu, a diagnoza lekarska przewidywała, że rehabilitacja potrwa kilka miesięcy.

Ostatnie badania kontrolne wykazały jednak, że uraz leczy się w bardzo szybkim tempie i zawodnik będzie mógł w najbliższych dniach wznowić treningi. - Jestem już w bardzo dobrej formie, zarówno fizycznej jak i psychicznej. Teraz pracuję nad elastycznością i siłą, muszę sprawdzić, jak duże obciążenia będą wytrzymywały plecy. Jeżeli nic się nie będzie złego działo, mam nadzieję, że dostanę szansę startu w mistrzostwach świata w Vikersund - powiedział Hilde.

Mistrzostwa świata w lotach w norweskim Vikersund zaplanowane są na 23-26 lutego.

Do rywalizacji w Pucharze Świata Norweg chciałby wrócić w konkursach najpóźniej do połowy miesiąca, w niemieckim Willingen 11-12 lutego lub w Klingenthal 15 lutego.

Słynny rosyjski łyżwiarz podda się operacji kolana



Słynny rosyjski łyżwiarz figurowy Jewgienij Pliuszczenko, który kilka dni temu po raz siódmy został mistrzem Europy, zapowiedział, że 23 lutego podda się operacji lewego kolana. Zabieg przeprowadzony zostanie w Niemczech.

29-letni Pliuszczenko, mistrz olimpijski z Turynu, po odzyskaniu statusu amatora wystartował pod koniec poprzedniego roku w mistrzostwach kraju w Sarańsku, gdzie zdobył złoty medal. Kilka tygodni później w angielskim Sheffield sięgnął po tytuł mistrza kontynentu.

Ale ze względu na bolące kolano zapowiedział już wcześniej, że nie weźmie udziału w mistrzostwach świata w Nicei (25 marca - 1 kwietnia). W dorobku ma trzy złote medale tej imprezy.

Celem Rosjanina jest medal igrzysk w Soczi (2014). Wcześniej stawał na podium trzech olimpiad: w Salt Lake City (srebro), Turynie (złoto) i Vancouver (srebro).

Kowalczyk - Bjoergen przy minus 20 stopniach. Wielka bitwa nad Wołgą



Justyna Kowalczyk ma 38 pkt przewagi nad Marit Bjoergen. Obie pobiegną w lodowatym Rybińsku. Sobota - bieg na dziesięć kilometrów techniką dowolną z bonusem wartym piętnaście punktów. Niedziela - rywalizacja w biegu łączonym (7,5 km techniką klasyczną + 7,5 km techniką dowolną, dwa bonusy punktowe) – oto plan Justyny Kowalczyk na najbliższy weekend Pucharu Świata.

W mroźnym Rybińsku, tuż nad Wołgą, nasza biegaczka będzie broniła pozycji liderki klasyfikacji generalnej Pucharu Świata. Tą została w czwartek w Moskwie, gdzie po raz pierwszy w karierze wygrała sprint techniką dowolną.

Zasłona dymna

Dzisiaj i jutro na trasie znów spotka Marit Bjoergen. Ostatnio co prawda Norweżka słabo spisała się w mistrzostwach swojego kraju i mówiła, że przeżywa kryzys, ale podobno wczoraj w Rybińsku na trasach podczas treningu nie było tego widać. Tak czy inaczej, jej postawa w Norwegii była raczej zasłoną dymną, a w najbliższych godzinach można spodziewać się, że obejrzymy Marit szybką jak zwykle. Pytanie, czy wystarczająco szybką, aby pokonać Justynę, która mimo problemów z kolanem znajduje się w wielkiej formie.

Justyna Kowalczyk do Rybińska dotarła późną nocą z czwartku na piątek. Już z samego rana ostro trenowała. Rok i dwa lata temu w Rybińsku wygrywała rywalizację na dystansie ze startu wspólnego i zajmowała 3. miejsce w sprincie. Trasy w Rosji nie należą jednak do jej ulubionych.

– Mały podbieg, szybki zjazd i tak przez cały czas. Nie lubię takich odcinków, ale będę walczyła. Obawiam się, że wszystko rozstrzygnie się na finiszach, a że oba biegi kończą się łyżwą, może być różnie. Trzy lata temu, przed mistrzostwami świata w Libercu, program był taki sam jak teraz. Odwołali bieg łączony, ale rywalizowałyśmy na 10 km łyżwą. Byłam w doskonałej formie, a zajęłam dwunaste miejsce. To najgorszy wynik na dystansach w ciągu czterech lat. Oczywiście mówię o startach, w których się nie przewróciłam. To dobre wyjaśnienie... - uśmiecha się Justyna.

Na razie jednak równie dużo co o formie Polki mówi się o pogodzie. Najwięcej marudzą Norwegowie i Szwedzi.

Bardziej nie lubi deszczu

– Nie chcę się wypowiadać na temat innych. Ja uważam, że gdy jest zima, mogą być mrozy. To chyba logiczne. Jasne, że zwłaszcza na dystansach nie jest to zbyt przyjemne, bo odmrażają się dłonie czy stopy. Ale przecież wybraliśmy sport zimowy. Ja sama nie urodziłam się w klimacie syberyjskim i jako dziecko przy minus pięciu stopniach biegłam jak najszybciej do domu. Nie jestem jakoś specjalnie zaaklimatyzowana, a jednak walczę. Gdyby nie dyskomfort związany z marznącymi stopami i dłońmi, nie miałabym nic przeciwko mrozowi. Bardziej nie lubię lodu czy deszczu – mówi Justyna. Do tego, że pobiegnie w sobotę po raz pierwszy w tym sezonie w żółtej koszulce liderki klasyfikacji generalnej Pucharu Świata, też zdaje się nie przywiązywać wielkiej wagi. – To kto wyjedzie w koszulce liderki z Rybińska nie będzie miało żadnego znaczenia – zapewnia Kowalczyk.

DUN I LOVE pisze:TVP2, 12:30 - czekam.