DUN I LOVE pisze: ↑08 wrz 2022, 15:49
Skąd to oziębienie stosunków z Chaczanowem?
- 22 lata, top10, kozacka gra na jesień, M1000 po dewastacji Djokovicia, chyba Zvereva i Thiema
- wszystkie WS/M1000 jakie mógł rozegrać, rozegrał, więc nie ma problemów z kontuzjami
- ze trzy sensowne wyniki przez 4 kolejne sezony
- przez 90% czasu drastyczna veselyzacja tenisa, da się na niego patrzeć dwa razy do roku
Jakbym miał znaleźć tenisistę, który idealnie odzwierciedla przebieg kariery większości Żenów, to byłby to właśnie Chaczanow. Jak Karen w wieku 17 lat robił ćwiartkę w Moskwie (czy Sankt Petersburgu), to pewnie Berrettini z Hurkaczem zastanawiali się czy wyżyją z tenisa. Jak Karen ogrywał Djokovicia w Paryżu, to Włoch z Polakiem pewnie grali jakieś challengery w Uzbekistanie. Patologiczny przypadek, że skończy z gorszą karierą od nich.
Gdyby była jeszcze szansa na ogarnięcie się po latach, co np. prezentuje sobą tutaj Tiafoe, to może zmieniłbym optykę, ale patrząc na wyniki, wygląda to na skorzystanie z łatwej drabinki.
Oczywiście Ruud też w wielu elementach odzwierciedla patologie współczesnego tenisa, ale robienie z niego jakiegoś cancera to duża przesada. Z prozaicznego względu - gdyby go wyjąć z współczesnych rozgrywek, to w finale Roland Garros zagrać mógłby Marin Cilic, finał Miami mógłby strollować Francisco Cerundolo (ewentualnie Zverev bez formy), a te kurniki wygraliby Sousa, Schwartzman i Berrettini. Ruud po prostu nie jest wystarczająco dobry by blokować fajnych graczy.
Zatem, o ile Ruud u mnie to takie -2, to Chaczanow jest półką tych kompletnych cymbałów.
Nie ma też co bawić się w pozerkę, że jak Ruud zostanie numerem jeden, to ojej, DOPIERO WTEDY będzie, tak jakby dostawanie w twarz nie było rutyną od 10 lat każdego fana, który wyszedł z matrixa Złotej Ery Tenisa.