Przy czym warto zauważyć, że na Teneryfie Gigante po drodze pokonał turniejową jedynkę (Passaro, 108. ATP)
a w finale lepiej nam znanego (choćby z Sopotu

Travaglię (Top 100 jeszcze rok temu).
To ostatnio już mniej dziwi, bo z mańkutami
Travaglia ma bilans tragiczny.
Dla mnie zaś ciekawy był pierwszy pojedynek giganta (jak się okazało) Matteo z młodszym o rok Hiszpanem, który na Teneryfę zjechał w glorii dwóch pod rząd wygranych tytułów na Majorce (2 x M25, i też na twardym)
czyli Gigante vs
Rincon - LL vs WC.
Przyznam, że przyglądałem się wtedy właśnie Rinconowi (że to wielkoszlemowy zwycięzca - i to na twardym - sprzed półtora roku, to zawsze mam go na oku

no i sobie pomyślałem - "kto u licha, jest ten cały Gigante?"
A tu niezła szybkość, pomysł na grę no i te leworęczne rotacje.
PS.
Z juniorskich szlemów nie mogłem go zapamiętać, nawet mimo bombastycznego nazwiska, bo po prostu w nich nie zaistniał. Raz jeden zagrał w AO, gdzie szybko przegrał z młodszym o rok Svrciną.
Btw. Czech w tym roku też wygrał mecz na AO, ale już tym dorosłym AO. Doszedł tam przez kwalifikacje, o których Gigante nawet nie mógł pomarzyć.
Teraz Włoch prawie dogania Czecha i też, jak Svrcina, ma zapewnione kwale do szlema. No zobaczymy, co pokaże w RG .