DUN I LOVE pisze: ↑24 sty 2024, 20:47
Robertinho pisze: ↑24 sty 2024, 19:16Też dziękuję, mało co tak utwierdza we wspieraniu GOATa jak dni typu dzisiejszy. Niech dalej leczy z tenisa nasz neurochirurg.
Nie wiem jak inni, ale jestem świadomy skali dominacji Novaka i zaakceptowałem ją w pełni. Jest jak jest i pobędzie jeszcze przez jakiś czas.
Jacek, myślę, że sporo więcej.
Zupełnie nie o to mi chodziło. Akurat wyżej napisałeś normalnego posta o meczu Alcaraza i się można będzie odnieść, natomiast ten zalew narzekania, szydzenia, bóldupienia, poczucia krzywdy itp z okazji porażki Carlitosa, który się tu przetacza kolejny raz, do właśnie takich refleksji mnie skłania. Kochany Nadal, przez całą swoją kochaną karierę, mógł sobie być poza cegłą underdogiem(a czasem nawet rzekomo na xD), zawsze mógł, a nie musiał, Djokovic przez większość kariery sobie żył w cieniu fedala, a jak ich nie ma, to mu z kolei świat cały źle życzy i poza bliskimi i jego ojczyzną, nikt od niego wygranych nie oczekuje.
A tu nagle dzieciak, bo to ciągle jest dzieciak, ma wygrywać każdy turniej, ratować tenis, cały świat. Bo nie ma nikogo innego, bo pisana mu wielkość, bo gra świetnie, bo dużo osiągnął. Tylko realne patrząc, to jest młody tenisista z bardzo niestabilną grą. Który ma dość marne jak na współczesny tenis warunki, a więc potrzebuje tego, czym wygrywali z takimi Zverevami fabsterzy: stabilności, powtarzalności, regularności, schematów, dojrzałości taktycznej, wreszcie - chłodnej głowy i pewności siebie, oraz doświadczenia i rutyny.
Przecież to nie jest tak, że GOAT ma nad takimi Saszą i Daniłem(w dobrym wydaniu) jakąś miażdżącą przewagę tenisową czy fizyczną, wygrywa, często przepycha mecze, kombinacją rzeczy powyżej. To tylko tak łatwo wygląda, kiedy to robi facet, który już wygrywa turnieje WS od 16 lat. Więc z mojego punktu widzenia, jeśli coś niepokoi, to te heble, dołki, tak to martwi. Ale sama porażka z bardziej doświadczonym tenisistą z ogromnym potencjałem, żadną tragedią nie jest i doskonale to wiemy tak naprawdę.