DUN I LOVE pisze: ↑11 wrz 2022, 20:17
Poprawka. #31 dziś. Wyścig straty do Alonso.
Jeszcze z 10-15 lat i po raz kolejny rekordy zostaną przestawione.
Pamiętam rok 2004. Ponieważ mój wujek (a właściwie jak się pewien czas temu dowiedziałem: pociot, lol

) bardzo interesuje się F1 od dawna, więc to nie mokło umknąć w naszej rodzinie.
Otóż, Schumacher zdobył swój VII tytuł mistrza świata, miał 83 wygrane wyścigi na koniec sezonu (później wygrał jeszcze tylko 1 w 2005 i 7 w 2006, łącznie 91), a kolejny (wtedy) na liście Alain Prost miał "zaledwie" 51.
Te i inne rekordy (liczba podiów, okrążenia na prowadzeniu, hat-tricki i inne) miały być nie do pobicia. W wielu gazetach o tym pisano. I jak to się wszystko zmieniło...
W 2007 karierę zaczął niejaki Hamilton (swoją drogą ciekawe, że z takim nazwiskiem jeździ: przecież skrót na ekranie to HAM, co oznacza szynkę, mało wegańskie to!

), liczba wyścigów później zwiększyła się z 16-17 do 20-21, awaryjność spadła łeb na szyję, wprowadzili DRS, dzięki temu na prostej bolid przeciwnika mijasz niczym tyczkę przy takiej różnicy prędkości (np. 330 vs 300 km/h) i Mercedes zaczął dominację, jakiej nie widziano.
I większość rekordów Czerwonego Barona padła.
Ale na szczęście chyba nie stworzono podobnej narracji w przypadku Lewisa, i dobrze. Albowiem nie ma to sensu, gdyż Max jest na swojej drodze.
Alonso powinien pyknąć 400 GP, a i tak miał 3 lata przerwy i wiadomo, za jego młodości wyścigów było mniej.
Także Verstappen być może i przekroczy próg pół tysiąca Grand Prix, w związku z czym powinien przy konkurencyjnym bolidzie wygrać ze 111 wyścigów. A kto będzie następny, to się okaże
