Forum fanów tenisa ziemnego, gdzie znajdziesz komentarze internautów, wyniki, skróty spotkań, statystyki, materiały prasowe, typery i inne informacje o turniejach ATP i WTA. https://www.mtenis.com.pl/
Agnieszka Radwańska komentatorką w TVP Sport? "Jest u nas bardzo mile widziana"
Spoiler:
Po zakończeniu kariery przez Agnieszkę Radwańską w listopadzie 2018 roku ruszyła lawina spekulacji odnośnie tego, czym będzie się zajmować krakowianka na sportowej emeryturze. Była wiceliderka rankingu WTA otrzymała już propozycję współpracy z Polskim Związkiem Tenisowym oraz Ministerstwem Sportu i Turystyki. Niewykluczone, że będzie można ją usłyszeć w telewizji w charakterze ekspertki czy komentatorki.
O możliwości współpracy Radwańskiej z TVP Sport został zapytany dyrektor tej stacji, Marek Szkolnikowski. - Nie wiem, czy nas stać na Agnieszkę Radwańską (śmiech). A tak poważniej, jak tylko Agnieszka będzie miała czas i ochotę, to jest u nas bardzo mile widziana. Chciałbym, żeby byli sportowcy byli częścią naszej sportowej ekipy, tak jak w przypadku Adama Małysza, Bartosza Huzarskiego, Sebastiana Chmary, Sebastiana Mili i pozostałych naszych ekspertów piłkarskich. Nie ma nic bardziej wiarygodnego dla stacji sportowej niż byli zawodnicy, którzy osiągali ogromne sukcesy.
Triumfatorka Mistrzostw WTA 2015 nie ukrywa, że czekają ją nowe wyzwania. - Przy projektach popularyzujących tenis zawsze się chętnie zaangażuję. Być może zobaczę, jak się komentuje turnieje w telewizji. Dawidowi, mojemu mężowi, pracy oczywiście nie zabiorę. On się w tym dobrze czuje, jest profesjonalistą, ja ewentualnie mogłabym spróbować bardziej na zasadzie eksperymentu - ujawniła kilka tygodni temu w rozmowie z "Przeglądem Sportowym".
Gdyby tak się stało, poszłaby ona drogą byłych polskich tenisistek, m.in. Katarzyny Nowak i Joanny Sakowicz-Kosteckiej, które obecnie są ekspertkami telewizyjnymi.
Bartosz Gębicz: Pani Agnieszko, najważniejsze pytanie brzmi „dlaczego”? Dlaczego w wieku 29 lat koniec, choć teoretycznie istniały inne opcje z tą najbardziej wyczekiwaną i wydawało się realną, czyli zamrożeniem rankingu?
Agnieszka Radwańska: Długo, bardzo długo się nad tym zastanawiałam. Proszę mi wierzyć, że nie podjęłam decyzji pochopnie. Biłam się z myślami wiele tygodni. Patrzyłam we wszystkich kierunkach. Konsultowałam się z lekarzami, fizjoterapeutami, analizowaliśmy sytuację zdrowotną z całym moim sztabem. Dokładnie wiedziałam, jakie są za i przeciw przy wszystkich kontuzjach, ograniczeniach i nie dających się zaleczyć urazach. Po tych rozmowach uznałam, że odbudowywanie wszystkiego za pół roku na trawie nie ma żadnego sensu. Nie zamierzałam się rozdrabniać.
Nie widziała pani światełka w tunelu?
Nie. Albo gram na swoim najwyższym poziomie, albo nie gram w ogóle. A w tej chwili na sto procent ze względu na stopę, ogólne osłabienie organizmu i wiele innych problemów nie dałabym rady rywalizować. Noga na szczęście nie boli mnie już 24 godziny na dobę. Do niedawna miałam takie skurcze, że codziennie budziłam się w środku nocy. Teraz te dolegliwości pojawiają się jedynie przy obciążeniu. W listopadzie byliśmy ze znajomymi w Tatrach i od razu niestety wróciły.
Dalej nie chciała się pani męczyć?
Nie chciałam. Tenis kobiet drastycznie się zmienił. Intensywność wszystkich elementów jest nieporównywalna do tego, co pamiętam sprzed 10-12 lat: podczas meczów, treningów, a nawet odnowy. Świat poszedł w taką stronę, że na każdy, nawet najmniejszy turniej, musiałam jeździć przygotowana na sto procent. Krótkie pojedynki w pierwszych rundach się skończyły. A jak w takich warunkach przetrwać, gdy człowiek się rozpada? Jak, gdy po regeneracji zamiast coraz lepiej czuje się coraz gorzej?
Zawsze?
Tak, i to bez żadnych widoków na poprawę. Młodsza już niestety nie będę.
Nie wierzyła pani, że te dolegliwości przynajmniej w jakimś stopniu znikną?
Mówię uczciwie – nie wierzyłam. Dostałam wyniki badań. Ja raczej twardo chodzę po ziemi. Nie bujam w obłokach, nie patrzę na świat przez różowe okulary. Nie udaję, że świeci słońce gdy pada deszcz. I z tego bilansu wyszło mi pożegnanie i zakończenie kariery. Bez zbędnego przeciągania i zwłoki.
Ogłosiła je pani nie na konferencji, a w mediach społecznościowych. Odzew okazał się niesamowity, po kolei Agnieszkę Radwańską żegnały największe gwiazdy. Celowo wybrała pani taką formę przekazu?
Uznałam ją za najbardziej powszechną, otwartą i najstosowniejszą. Wielu internautów krytykowało mnie podczas startów, a teraz dziękowało i zdało sobie sprawę, że mnie już na korcie nie zobaczy. Zresztą ja sama przez dwa dni po tym, jak wszystko ogłosiłam, poczułam się tak, jakbym umarła. Jak gdyby umarł tenis, jak gdyby umarł sport. Jak gdybym kogoś osierociła. Te wszystkie wpisy, nie tylko z Polski, naprawdę łapały za serce.
Djoković, Murray, Navratilova, Kerber, Wozniacki, Kvitova, Pliskova. Wymieniać można by bez końca. Żegnali panią najwięksi z największych…
Nie spodziewałam się tych reakcji. Tak naprawdę waga tej decyzji dotarła do mnie dopiero wtedy. Wówczas przekonałam się, ile osób to moje odejście tak naprawdę poruszyło. Nie zostałam nigdy jedynką, nie wygrałam ostatecznie Wimbledonu, ale jednak zrobiłam chyba na kortach coś dobrego. Skoro tyle znanych nazwisk o mnie w takiej chwili pamiętało, na kilku kartach historii prawdopodobnie się jednak zapisałam.
Czy rozstrzygnięcia dotyczące przyszłości są definitywne? Kim Clijsters wracała, Martina Hingis również, ostatnio nawet Lleyton Hewitt pojawił się na Wimbledonie. Wariant można sobie wybrać: singiel, debel, występ punktowy czy okolicznościowy.
W moim przypadku żaden z nich nie wchodzi w grę. I nie sądzę, bym kiedykolwiek zmieniła zdanie.
Robert Kubica znów siedzi w bolidzie F1, choć wydawało się to kompletnie abstrakcyjne.
Życie nauczyło mnie zdania „nigdy nie mów nigdy”, lecz dla mnie to koniec. Doszłam do ściany, której nie mogłam już przebić. Minimum rok, dwa potrzebuję teraz na leczenie i odpoczynek. Powrót… No dobrze, to teraz pytanie do pana: a po co mi on po trzydziestce?
Na przykład po to, by wygrać turniej wielkoszlemowy. Brakuje pani takiego tytułu. W grze podwójnej ciągle byłaby szansa.
Nie oszukujmy się, debel to nie singiel. Na pewnym etapie faktycznie sprawiał mi mnóstwo przyjemności. Awansowałam do półfinałów w Melbourne czy Nowym Jorku, odniosłam zwycięstwo w Miami, doszłam do ćwiartek wielkich imprez z Ulą, ale zawsze traktowałam tę konkurencję jako dodatek. Przez kilka lat właściwie nawet bardziej jako alternatywny trening. Później fizycznie już podwójnych obowiązków nie wytrzymywałam i po prostu z nich zrezygnowałam. One mnie już nie wciągają.
Skoro nie szlem, to może zmotywują panią igrzyska? Dzika karta, przynajmniej do miksta, na pewno by się dla Agnieszki Radwańskiej znalazła.
Na olimpiadę rusza się po medal. Trzeba jednak dostrzegać choć cień szansy, że można go zdobyć. Ja na podium nie stałam, ale zawsze jechałam z realnymi możliwościami i nadziejami, że potrafię je wywalczyć. Teraz ich nie ma. Nie narodzę się nagle w wersji bum-bum, nie zacznę serwować po dwieście kilometrów na godzinę. Startowałam w igrzyskach trzy razy. Wycieczka turystyczna nikomu z moim dorobkiem nie byłaby już w tym momencie potrzebna.
Uważa się pani za tenisistkę spełnioną?
Tak, czuję się spełniona mimo braku w kolekcji wygranego szlema i numeru 1 WTA. Zwyciężyłam w dwudziestu imprezach, w tym w kilku, jak Masters, naprawdę bardzo ważnych. Byłam wiceliderką światowego rankingu w 2012 i 2016 roku (w sumie przez 13 tygodni – dop. red.). Ktoś przeciętny bez talentu takich wyników nie osiąga. Mam czyste sumienie. Robiłam wszystko, by do każdego startu przygotować się jak najlepiej. Niczego nie lekceważyłam i nie odpuszczałam, co być może jeśli chodzi o kwestie medyczne potem się na mnie zemściło. Przerwy między startami powinny być dłuższe, może wtedy bym jakoś do tych igrzysk w Tokio dotrwała… Ale moje nastawienie z obecnej perspektywy generalnie oceniam jako słuszne. Powinno towarzyszyć każdemu sportowcowi. Nie kalkulowałam, nie wycofywałam się, zawsze grałam o pełną pulę.
Nie dręczą panią wyrzuty: czegoś nie wykonałam, coś przegapiłam, gdzieś się pogubiłam, to mogłabym jeszcze naprawić?
Ogarniając całokształt, absolutnie nie mam czego żałować. Co mogłam, zrobiłam. Lepsza już nie będę. I dlatego nie wrócę.
Czytała pani tekst Navratilovej?
Czytałam.
Perfekcjonistka na treningach, artystka podczas meczów. Przede wszystkim nie chciała jednak popełniać błędów. Analiza długo wisiała na czołówce portalu WTA. Zawierała mnóstwo ciekawych obserwacji. O pani.
Martina ma świetne oko, ale nie ze wszystkimi tezami bym się z nią zgodziła. Może faktycznie czasami powinnam bardziej ryzykować, lecz teraz to tylko takie gdybanie. Generalnie gdybym mogła uderzać mocniej, to przecież bym uderzała. Wyglądam jak wyglądam, miałam taką a nie inną technikę, konstrukcję oraz siłę fizyczną.
Nie dało się inaczej rozłożyć akcentów? Więcej ataku, mniej obrony?
Podczas meczów największą rolę grają nawyki i adrenalina. Trudno je kontrolować. Można coś ćwiczyć podczas zajęć, a potem wchodzi się na kort na ćwierćfinał czy półfinał i włącza się automat. Nikt mi nie może zarzucić, że nie próbowałam zmian. Starałam się modyfikować proporcje i tego defensywnego autopilota na pewno co jakiś czas byłam w stanie wyłączać.
A propos wyłączania. Zawsze pani opowiadała, że wewnętrzny budzik ma nastawiony na godzinę szóstą. Bo wówczas z kontrolą antydopingową może zapukać WADA. Czy cały czas budzi się pani o tej porze?
Są takie przebłyski, choć na szczęście powoli znikają. Kłopot jest raczej z czym innym. Gdy ustawiam dzwonek na 9–9.30, często… nie potrafię zebrać się z łóżka. Taka czuję się słaba. Dlatego jakikolwiek zawody stanowią już dla mnie kwestię absolutnie niepojętą. Dziką kartę pewnie tu czy tam by mi dali. Ale po co miałabym prosić? Żeby zaraz wracać do domu? Cenię w życiu realistów, bo sama się do tej grupy zaliczam. Nie lubię zaklinać rzeczywistości.
Czy teraz całkowicie odetnie się pani od tenisa?
Ależ skąd, nie mam takiego zamiaru! Tenis to całe moje życie i na pewno nie przestanę nagle oglądać, jak radzą sobie koleżanki. Gorzej jeśli chodzi o mnie. Ostatnio wyszłam na kort po ponad dwóch miesiącach bez gry i to bardziej z rozsądku, a nie dlatego, że brakowało mi rakiety. Wyszłam i ciężko za to zapłaciłam.
Co się wtedy stało?
Po dwudziestu minutach myślałam, że zejdę. Zacisnęłam jednak zęby i wytrzymałam jeszcze kolejne dwadzieścia. Dalej się nie dało. Wiedziałam, że pojawią się bąble i krwiaki na dłoniach, ale że aż tak poczuję wszystkie stawy, że nadgarstek i bark staną się tak sztywne, że nie będę mogła podnieść rakiety do serwisu, to nie – tego się nie spodziewałam. To była masakra. Po treningu nie miałam ręki. Z nikim nie mogłam się nawet przywitać.
Najgorzej sytuacja wyglądała zapewne na drugi dzień.
Tak, gdy poszłam na ogólnorozwojówkę, trzęsłam się jak galareta. Byłam w szoku, że tak mogę odbierać coś, co przez lata nie sprawiało mi problemów. Kiedy przez kilka tygodni zeszły ciśnienie i stres, wszystko zaczęłam odbierać inaczej. Przekonałam się, jak bardzo zniszczony jest mój organizm. Całkowicie uciec od wysiłku nie mogę, wchodzenie ze skrajności w skrajność dla ciała i dla serca nie jest dobre, ale teraz zdecydowanie więcej aktywności będzie na pewno poza kortem niż na nim.
Jak Agnieszka Radwańska wyobraża sobie dalsze życie? Skoncentruje się na rodzinie, poszukiwaniu pozytywnych emocji i wartości?
Tak, dokładnie w ten sposób chciałabym spojrzeć na świat. Jestem trzy tygodnie po ogłoszeniu decyzji, wszystko jest dla mnie świeże, nowe, muszę się na nowo wykrystalizować i zorganizować. Powoli otwieram się na różne rzeczy. Na początku potrzebowałam luzu i poczucia, że od rana nie zaczynam wyścigu, nie pędzę, nie dopasowuję się co do minuty do rakiety. Towarzyszyło mi to codziennie przez kilkanaście lat i teraz trudno takie klisze wybić z głowy. Od dziecka chodziłam jak w zegarku. Na drugi dzień zawsze musiałam być wypoczęta i świeża. Teraz muszę zaaklimatyzować się w innej rzeczywistości.
Pierwszy raz spędzi pani normalne święta.
Tak, kilka dni w Krakowie, kilka dni z rodziną męża w Częstochowie. Do tej pory w Wigilię zawsze był trening, w drugi dzień Bożego Narodzenia najczęściej już wylot do Australii, Nowej Zelandii czy Azji. Ledwo rozpakowało się prezenty, a już trzeba było pędzić na samolot.
Jest pani gotowa na codzienność?
Codzienność w jakim sensie?
Normalne, bardziej stacjonarne życie. Pamiętam choćby Flipa i Flapa. Potrafiły podrapać.
Były szczurki, były… (śmiech)
No właśnie, chciałaby pani na przykład jakiegoś fajnego zwierzaka? W środowisku tenisowym modne są teraz psy. Djoković, Serena i inne gwiazdy nawet na turnieje wożą te wychuchane sznaucery-miniaturki.
Nie, pies to dodatkowe obowiązki. Trzeba o niego dbać, wyprowadzić, wyjść rano i wieczorem. Trochę wyhamowałam, a tu znowu byłoby przyspieszenie. Na razie żadnych zwierząt. Nawet rybek w akwarium.
Dziewiąta – siedemnasta w biurze, kawa na biurku, sprawdzanie e-maili, żakiet, trochę pracy menedżerskiej. Choćby przy projekcie, który właśnie pani uruchomiła w branży hotelarskiej – Aga Tenis Apartments. Czy tak?
Myślę, że nic z tego. Czeka mnie raczej więcej mieszanki. Podróże nie znikną, ale nie będzie ich tyle co do tej pory – na pewno nie 300 dni w roku. W jednym miejscu też jednak nie usiedzę. Najważniejsze, co się zmieni, to liczba rakiet w bagażu. Nie osiem, a jedna czy dwie. Wystarczą.
Gabinet?
Prezes Agnieszka Radwańska? Nie, aż tak to nie (śmiech). Chciałabym, żeby format apartamentów z Krakowa zamienił się w przyszłości w sieć we wszystkich dużych miastach w Polsce. Z tego, co się orientowałam, nikt na świecie nie ma hotelu w takiej stricte tenisowej formule.
Każdy apartament oznacza inne miasto, w którym wygrała pani turniej.
Z prywatnymi pamiątkami, badge’ami, sukienkami, koszulkami, daszkami, rakietami, ręcznikami. Najwięcej gadżetów przywiozłam z Wimbledonu. Karty, breloczki, świeczniki, cuda-niewidy…
Prawdziwy hotel-muzeum.
No faktycznie, tak to można nazwać. Dostałam już pozytywne sygnały od ludzi. Niektórzy wracali po cztery-pięć razy. Tu przede wszystkim ukłony w stronę mamy. Jej pomysł, jej pasja, zaangażowanie, wyczucie i zapał. Ja jeździłam na turnieje, ona nad wszystkim czuwała. I myślę, że wyszło super.
Który pokój, gdy go meblowano, przywoływał najwięcej wspomnień? Typuję, że Singapur…
W jakimś sensie tak, bo kojarzy się z najpiękniejszym sukcesem. We wrześniu w Seulu dostałam wielką głowę z moją podobizną – z czymś takim kibicuje się właśnie podczas Mastersa, gdzie triumfowałam w 2015 roku. Na koniec przygody z tenisem taszczyłam to cudo do kraju, żeby wstawić do gabloty. I już jest w pokoju Singapur! Przez całą karierę nazwoziłam masę gadżetów ze świata. Ten rozdział już jednak za mną. Nie jestem smutna czy rozczarowana, choć nie wszystkie sportowe cele udało mi się zrealizować. Widzi pan ten uśmiech? Przede mną nowe wyzwania.
Także te tenisowe?
Na pewno ich nie zabraknie. Przy projektach popularyzujących dyscyplinę zawsze się chętnie zaangażuję. Być może zobaczę, jak się komentuje turnieje w telewizji. Dawidowi (mąż Agnieszki – dop. red.) pracy oczywiście nie zabiorę. On się w tym dobrze czuje, jest profesjonalistą, ja ewentualnie mogłabym spróbować bardziej na zasadzie eksperymentu.
Jerzy Janowicz już siedział przed mikrofonem.
Wolałabym, żeby grał niż przebywał w studiu. Życzę mu, żeby jak najszybciej wyzdrowiał i wreszcie wrócił na kort.
Nadszedł czas na taniec z gwiazdami?
Nie wierzę...
Re: Agnieszka Radwańska
: 07 sty 2019, 12:48
autor: DUN I LOVE
Z Maserakiem czy jakimś innym bawidamkiem?
Re: Agnieszka Radwańska
: 07 sty 2019, 12:57
autor: Lucas
Jakby chciała wygrać to chyba najprędzej z Janem Klimentem. Jest bardzo skuteczny, a do tego mocno zakochany w swojej małżonce. Tak chyba byłoby najbezpieczniej.
Re: Agnieszka Radwańska
: 07 sty 2019, 14:46
autor: Kiefer
A co ze stopą?
Re: Agnieszka Radwańska
: 07 sty 2019, 15:59
autor: Robertinho
Jak to co? Przecież wrzuciłem wywiad z fizjo, który jasno dał do zrozumienia, że wszystko się goi i za kilka miesięcy mogłaby spokojnie wrócić do sportu. Ale pewnie tańcem się załatwi i będzie płacz, że to przez tenis. Celt jest odpowiednikiem najgorszych WAGS, niesamowicie pociągnął w dół Agnieszkę.
Re: Agnieszka Radwańska
: 07 sty 2019, 16:42
autor: SebastianK
Ale Wy jesteście chujowi..
Zakończyła karierę, nie będzie już męczyć Waszych oczu swoim przebijactwem, nie będziecie musieli słuchać o jej wielkoszlemowych szansach. Ale to Wam nie wystarcza. Nadal musicie się przypierdalać bo sobie wystąpi w jakimś Tańcu z gwiazdami.
To jest takie słabe..
Re: Agnieszka Radwańska
: 07 sty 2019, 16:53
autor: Robertinho
Ja tam czepiam się pijawki, która się do niej przyczepiła i od dawna ściąga w dół. Ale miło, że popisałeś się słownictwem, niczym za dawnych czasów.
Re: Agnieszka Radwańska
: 07 sty 2019, 19:32
autor: Kiefer
Dla mniej pijarowo wygląda to fatalnie, twierdzi, że nogę ma zmasakrowaną i dlatego kończy karierę, a niedługo potem ogłasza start w TZG, już pomijam fakt, że ona tam będzie rywalizowała z takimi tuzami jak Justyna Żyła, żenujące.
Oczywiście miałbym to głęboko w poważaniu i może nawet życzył w TZG jak najlepiej gdyby zakończyła karierę podając normalne powody czyt. Że po prostu już nie daje rady, młodych tenisistek, które mogą ją pokonać jest co raz więcej, a ona sama już nie ma tej motywacji co kiedyś, rzecz normalna, nie usłyszała by słowa krytyki. Tymczasem ona opowiada bajki, które potem dementuje jej fizjoterapeuta, a sama niedługo potem leci do TZG.
Stefano to był mój drugi typ. Bardzo dobry, sympatyczny, medialny tancerz. Jesli Aga będzie miala minimum talentu do podrygów powinna zajść daleko. Ostatni raz oglądałem TzG jak była Halejcio, ale jestem ciekaw występów Agi i chyba się skuszę.
Re: Agnieszka Radwańska
: 11 sty 2019, 15:43
autor: Lucas
Agnieszka Radwańska odznaczona przez prezydenta Andrzeja Dudę
Spoiler:
14 listopada najwybitniejsza polska tenisistka tenisistka ogłosiła, że z powodu problemów zdrowotnych zdecydowała się na zakończenie zawodowej kariery. "W trosce o swoje zdrowie, z pełną świadomością obciążenia, jakie niesie rywalizacja na tak wysokim poziomie, nie jestem już w stanie zmobilizować swojego organizmu do jeszcze większej eksploatacji" - pisała Agnieszka Radwańska w oświadczeniu.
Tenisistce za jej owocną karierę dziękował cały świat: znani sportowcy, koledzy i koleżanki z kortu, za pośrednictwem Twittera podziękował też prezydent rzeczpospolitej Polskiej Andrzej Duda. "Agnieszka Radwańska ogłosiła zakończenie sportowej kariery. Szanowna Pani Agnieszko! Dziękujemy za wszystkie sukcesy i wspaniałe promowanie Polski na światowych kortach! Życzymy powodzenia we wszelkich nowych planach i działaniach!" - komentował Duda.
W piątkowe południe prezydent RP odznaczył Radwańską Krzyżem Komandorskim Orderu Odrodzenia Polski. To nagroda za całokształt kariery. W Pałacu Prezydenckim w Warszawie pojawili się m.in. najbliższe osoby tenisistki i minister sportu Witold Bańka.
- Pani Agnieszko, przeszła pani do historii polskiego i światowego tenisa. Ale nie dwa miesiące temu, gdy zakończyła pani swoją zawodową karierę jako jedna z najbardziej, znanych, rozpoznawalnych i utytułowanych tenisistek, ale w 2005 roku, gdy wygrała pani juniorski Wimbledon, zdobywając dla Polski ten wtedy niebywały tytuł. Od tamtego czasu obserwowaliśmy pani karierę, cieszyliśmy się i kibicowaliśmy, ale przede wszystkim byliśmy dumni z pani pięknie rozwijającej się kariery i ogromnych sukcesów w świecie światowego tenisa - powiedział Andrzej Duda.
- Jeszcze raz bardzo dziękuję za te wspaniałe chwile, które dzięki pani przeżyliśmy, za dumę, którą czuliśmy w sercach, dziękuję też za rozsławianie polskiego tenisa na świecie i za to, że była i jest pani przykładem dla wielu młodych ludzi, którzy biegają po kortach i być może pójdą w pani ślady - dodał prezydent RP.
- Jestem naprawdę wzruszona. Czuję się bardzo doceniona. Takie odznaczenie to dla mnie zaszczyt. To nie koniec kariery. To kolejny etap w życiu. Jeszcze wiele przede mną. Będę starać się nadal reprezentować Polskę tak, jak tylko potrafię - skomentowała Radwańska.
Dla Radwańskiej to trzecie odznaczenie państwowe. W 2013 roku za osiągnięcia sportowe, działalność na rzecz rozwoju i upowszechniania sportu otrzymała Złoty Krzyż Zasługi. Wyróżniona została również przyznawaną przez ministra spraw zagranicznych Odznaką Honorową "Bene Merito". Krzyż Komandorski Orderu Odrodzenia Polski to najwyższe odznaczenie dla Radwańskiej.
Radwańska w swojej zawodowej karierze wygrała 20 zawodów głównego cyklu. Krakowianka była wiceliderką rankingu WTA. Do jej największych sukcesów zaliczany jest triumf w Mistrzostwach WTA 2015 oraz finał Wimbledonu 2012.
Takie wydarzenie, a tu bez echa ?
Swoją drogą Agnieszka nieżle wygląda. Mój przyjaciel specjalista medycyny powiedział, że jest bardzo dobrze zrobiona ...
Re: Agnieszka Radwańska
: 11 sty 2019, 20:43
autor: złudzenie
Nadalito pisze: ↑11 sty 2019, 20:01
Swoją drogą Agnieszka nieżle wygląda. Mój przyjaciel specjalista medycyny powiedział, że jest bardzo dobrze zrobiona ...
Raczej aspiruję do bycia kolejnym klonem. Jak na razie wszyscy będziemy mieć zmarszczki, większość tego typu zabiegów daje tylko pozorny młody wygląd. Branża wykorzystuję ludzką nie wiedze na temat starzenia się. Najzabawniejsze jest to, że można opóźnić ten proces i sposób jest bardzo prosty, i nawet nie tak drogi, ale trzeba to robić systematycznie (nie opalać się - nakładać krem z filtrem z dobrym składem, nie palić, zdrowa dieta, odpowiednie kosmetyki).
Sowa pisze: ↑07 sty 2019, 12:45
Nadszedł czas na taniec z gwiazdami?
Nie wierzę...
Wydaje mi się, że chce rozreklamować swój nowy hotel, który otwarła w Krakowie oraz zdobyć jakieś nowe kontrakty reklamowe.
Re: Agnieszka Radwańska
: 12 sty 2019, 0:12
autor: Robertinho
Nadalito pisze: ↑11 sty 2019, 20:01
Takie wydarzenie, a tu bez echa ?
Swoją drogą Agnieszka nieżle wygląda. Mój przyjaciel specjalista medycyny powiedział, że jest bardzo dobrze zrobiona ...
Już jakiś czas temu pisałem, że początek ostrzykiwania twarzy, oznacza zapewne koniec grania. Zmiana priorytetów chyba nastąpiła, czy też może raczej pójście w zawsze preferowanym kierunku "torebkowym". Cóż, niech się jej wiedzie, byle ktoś od niej nie wyciągnął milionów, jak to spotkało Lewego.
"niewiedzę", a nie "nie wiedze"
"otworzyła", a nie "otwarła"
FML
Re: Agnieszka Radwańska
: 06 lut 2019, 14:41
autor: Lleyton
Ojciec Woźniackiej docenia Radwańską. "Polacy dopiero za kilka lat zrozumieją"
Spoiler:
Ojciec i trener Karoliny Woźniackiej w samych superlatywach wypowiada się na temat Agnieszki Radwańskiej, która niedawno zakończyła karierę. Dodaje też, że trudno do niej porównywać Igę Świątek.
Igor Kubiak
Igor Kubiak
05 Lutego 2019, 21:15
Getty Images / Clive Brunskill / Na zdjęciu: Karolina Woźniacka i ojciec Piotr z trofeum za zwycięstwo w Australian Open 2018
W listopadzie zeszłego roku Agnieszka Radwańska poinformowała o zakończeniu sportowej kariery. Na kortach wygrała 20 turniejów głównego cyklu, była triumfatorką singapurskich Mistrzostw WTA i wiceliderką rankingu WTA. Mimo to, w Polsce nie brakuje krytyków, którzy zarzucają jej brak wielkoszlemowego tytułu.
Najlepszą polską tenisistkę docenił ojciec i trener duńskiej zawodniczki polskiego pochodzenia, Karoliny Woźniackiej, który rozmawiał z dziennikarzem sport.pl Dominikiem Senkowskim. - Myślę, że Polacy dopiero za kilka lat zrozumieją, że naprawdę mieli zawodniczkę klasy światowej i przez wiele lat mogli jej kibicować. Wiem, że trochę krytyki wylewało się czasem na Iśkę, ale zawsze tak jest u kibiców - przyznał w wywiadzie Piotr Woźniacki.
Tuż po zakończeniu kariery przez Radwańską w turnieju wielkoszlemowym zadebiutowała Iga Świątek, która przeszła kwalifikacje i pierwszą rundę Australian Open. 17-latka już jest określana jako następczyni Radwańskiej. Ojciec Woźniackiej przestrzega jednak przed takim porównywaniem. - To dwa różne typy tenisa. Zawsze tak jest, że dziennikarze i kibice chcą porównywać, by mieć za kogo trzymać kciuki (...) Daj Bóg, żeby Idze udało się osiągnąć podobnie dużo - stwierdził były zawodowy piłkarz.
ZOBACZ WIDEO Robert Kubica określił cel na sezon 2019. "Zawsze byłem kiepski w obietnicach"
- Dziewczyna ma potencjał. Jest odważna, ambitna, umie się zachować - tak Woźniacki wypowiedział się na temat Świątek.
Radwańska na razie przygotowuje się do występów w rozrywkowym programie "Taniec z Gwiazdami", ale ma już pewne plany na przyszłość, również związane ze sportem. Z kolei Świątek, wraz z innymi reprezentantkami, w środę rozpocznie rywalizację w turnieju Grupy I Strefy Euroafrykańskiej Pucharu Federacji 2019. Polki zagrają w dniach 6-9 lutego z Rosją i Danią. W tej drugiej reprezentacji wystąpi Woźniacka.
Pożegnalny mikst Radwańskiej. Polka zagra na Wimbledonie!?
Spoiler:
Agnieszka Radwańska decyzję o zakończeniu kariery podjęła pod koniec ubiegłego roku, a w połowie maja oficjalnie pożegna się z polskimi fanami. Specjalny benefis na jej cześć odbędzie się w Krakowie. Jak się okazuje, być może nie będzie to jej ostatnie “tenisowe” słowo. Jak udało nam się ustalić, na światowych kortach zagra jeszcze podczas tegorocznego Wimbledonu. W grę wchodzi rywalizacja w turnieju par mieszanych.
Najlepsza polska tenisistka w historii miałaby stworzyć duet z Brytyjczykiem Andym Murray’em. Ponoć organizatorzy “zaklepali” już wstępnie jedną ,,dziką kartę" do turnieju głównego, ale wszystko zależy od stanu zdrowia 31-latka z Glasgow. Szkot od dłuższego czasu boryka się z poważną kontuzją biodra i tegoroczny Wimbledon, podobnie jak dla Radwańskiej, miałby być jego ostatnim występem na zawodowych kortach.
Trzykrotny mistrz wielkoszlemowy przechodzi aktualnie rehabilitację po kolejnej operacji i niedługo wznowi lekkie treningi. Osoby z otoczenia tenisisty twierdzą, że Szkot chciałby zagrać na Wimbledonie we wszystkich trzech konkurencjach i jedną z nich jest rywalizacja mikstowa. Priorytetem w dalszym ciągu pozostaje turniej singlowy, ale ma także na uwadze dwie pozostałe konkurencje. W deblu miałby stworzyć duet z bratem Jamie’em, a do miksta zaprosił najlepszą polską tenisistkę.
Obóz Polki do tej pory nie potwierdził rewelacji napływających z Londynu. Radwańska skupia się na ten moment na tanecznym show telewizyjnym i przygotowaniu do majowego benefisu. Wiadomo jednak, że przed kilkunastu dniami była widziana na jednych z warszawskich kortów w towarzystwie męża (i byłego sparingpartnera) Dawida Celta, siostry Urszuli i byłego trenera Tomasza Wiktorowskiego, a trening ten nie wyglądał na zwykłą towarzyską gierkę. Co więcej Polka przyznała, że oprócz benefisu, przygotowuje dla polskich fanów jeszcze jedną niespodziankę.
Radwańska występuje obecnie w telewizyjnym show ,,Taniec z Gwiazdami", wydaje się, że udział w nim nie powinien pokrzyżować krakowiance tenisowych planów. Nawet jeśli Radwańskiej udałoby się dotrzeć do samego finału, ostatni odcinek odbyłby się w połowie maja, a do rozpoczęcia Wimbledonu pozostaną wtedy jeszcze niespełna dwa miesiące. Polka miałaby czas na zbudowanie wystarczającej formy i ewentualne “zgranie” z Brytyjczykiem. Warto bowiem dodać, że rywalizacja mikstowa nie wymaga już tak ogromnego przygotowania fizycznego, jak rywalizacja w grze pojedynczej.
Kiedy poznamy decyzję krakowianki? Wszystko wskazuje na to, że Polka może podzielić się nią z fanami podczas zbliżającego się benefisu w Krakowie.