Wujek Toni pisze:
Jeżeli większa liczba graczy zacznie wychodzić na kort przeciwko Rafie po przysłowiowe "swoje", to sytuacja może stać się dla Parery co najmniej nieciekawa.
Na to bym nie liczył. Po "swoje" z Federerem długo nikt nie wychodził, mimo że już śmiało można było i pewnie przeciwko Rafie też nie będą. Nie od razu, nie na Szlemach. Zadziwia mnie, że ci ludzie "idący po swoje" znajdują się akurat po US Open, kiedy to Hiszpan ma rokrocznie w nogach mordercze wiosnę i lato, a w pełni sezonu jakoś wszyscy się go boją
Poza tym to Azja. Rok temu grał Raful sezon życia i co było u skośnookich? Wtopa z GGL w Bangkoku, niby wygrana w Tokio, ale tam to się Troicki postarał, bo meczboli przy własnym serwisie nie wykorzystał, wtopa w 3R w Szanghaju ze "szmacącym" Melzerem. A w tym roku, w turniejach o pieniądze, jakoś znowu nie było innych chętnych na ogrywanie Nadala niż Djoković...
Co więcej, w swojej karierze wygrał TRZY turnieje jesienią (rok temu Tokio, w 2005 Pekin i Madryt) i udało mu się nawet swego czasu przegrać z zawodnikiem z ósmej setki (

) więc nie wiem, czemu nagle jakieś wielkie zdziwienie

Po cichu liczyłem, że bez czołówki Hiszpan coś wygra w Azji, ale jak widać były to płonne nadzieje. Nie zmienia to faktu, że mnie to nijak nie zaskakuje (ba, wręcz się spodziewałem, zwłaszcza po żałosnej wtopie w Tokio).
Ja Nadala nie skreślam. Na pewno stać go jeszcze na jeden wielki sezon i na to liczę.