Jako że tamta dyskusja o Madison jest już raczej nie do powtórzenia, trzeba przestać wreszcie marzyć i znowu zacząć pisać o tenisie.
Robertinho pisze:Na pewno ostatnie miesiące są dla Djoko ciężkie i jednak trochę rozczarowujące. Zaczął cegłę od wygranej w Monte Carlo, potem trochę się czaił, w Paryżu koniec końców poniósł bolesną porażkę, tutaj po cudownym meczu z Del Potro faktycznie trochę padł. No ale w końcu takich turniejów jak AO 2012 nie rozgrywa się na zawołanie. Tak patrząc na Serba, to nie brakuje mu szybkości, na tym Wimbledonie prezentował nieludzki wręcz poziom defensywy, ale jakby trochę mocy i precyzji w uderzeniach z głębi kortu. Czasem odpali jakąś petardę, ale do Wimbla i zwłaszcza USO 2011, kiedy piłki po jego zagraniach fruwały jak pociski, trochę jednak brakuje. Siatka też słabsza. Musi odpocząć trochę Novak, wyregulować swoją grę.
Ja widzę dla Djokovicia dwie możliwe drogi - albo nabranie kilku dodatkowych kilogramów mięśni, żeby uderzać w piłkę z większą siłą, albo poprawa gry przy siatce i pójście bardziej w takim kierunku. Co do tego drugiego, będę się mimo wszystko upierał, że Novak ma w tym elemencie potencjał. Tylko musiałby koniecznie poprawić smecze i woleje. Przecież wiadomo, że te zagrania z definicji kończą wymiany, a tymczasem on wykonuje je zbyt ostrożnie - tak jakby bał się popełnić błąd. Serbowi powinien ktoś wreszcie wytłumaczyć, że skoro decyduje się teraz częściej na wypady do przodu, to ryzyko przy siatce jest niezbędne. Jeśli się go nie podejmuje, to Nadal (na RG) i Murray (w Wimbledonie) spokojnie to wykorzystają. Djoković musi się tu poprawić, bo po prostu przestał już być dawnym hegemonem z głębi kortu. Chociaż obiektywnie na tle Andy'ego i Rogera zawsze będzie brakować mu trochę talentu do tych improwizowanych zagrań (zwłaszcza na trawie). Jednak trzeba powiedzieć, że taki Rafa nie próżnował przez ostatni sezon na mączce. Do perfekcji opanował FH po linii, czym zaskoczył Novaka w 1/2 RG. Z kolei w finale Wimbledonu Serb nie miał odpowiedzi na forehandowe kontry po krosie Szkota. Więc jak widać dla Nadala i Murray'a nie ma wciąż granic rozwoju (to oni wyznaczyli ostatnio standardy, do których trzeba się dostosować), a Djoković stoi w miejscu. Od Monte Carlo przegrał wszystkie najważniejsze mecze. Skąd to się wzięło? Być może również z lekkiego zmęczenia materiału. Novak tak jak każdy mistrz doszedł już do takiego punktu kariery, w którym miewa się niewielkie kryzysy motywacyjne. Czasem to przeciwnikom (np. teraz Murray'owi) zależy bardziej i ambicją przechylają szalę na swoją korzyść. Podczas US Open Series oczekuję zatem od Djokovicia większej świeżości i jakiejś rewolucji.
Rozszyfruje ktoś pełną symbolikę cyfry "7" odnośnie finału Wimbledonu?