mtenis.com.pl

DUN I LOVE pisze:Ja z kolei to kupuję i proszę o więcej. Panowie grają z pełną mocą, na pełnym ryzyku i produkują przy tym relatywnie (do sposobu gry) niewielką ilość UE - wynik cały czas balansuje na krawędzi; jak sobie zestawię to z np. meczami Ferrera z Murrayem, to dochodzę do wniosku, że wreszcie oglądamy MĘSKI tenis sensu stricte. Pierwszy raz od Koko-DelPo na Wimbledonie.

No dokładnie, pod względem poziomu to nie wiem, na co tu narzekać. Agresja, cały czas walka o dominację na korcie, ilość pozbawionego treści przerzutu liftem w półkort i czekania na zbawienie z niebios zmnimalizowana. Mnie się podoba, choć fakt, że klimatu wielkiego widowiska czy choć spotkania jakkolwiek ważnego nie ma tu za grosz.

3 piłki od finału Stanislas.

3 MP

No i finał dla Szwajcara.

Stan skończy w tym finale pewnie jak Soda na RG09, ale propsy za to, że poszedł za ciosem. Należało się jak psu buda.

W sensie, że przegra z Federerem?

robpal pisze:Stan skończy w tym finale pewnie jak Soda na RG09, ale propsy za to, że poszedł za ciosem. Należało się jak psu buda.

Też jestem zdania, że przegra w tym finale z Federerem :p

Mogło się podobać to spotkanie, choć oglądałem tylko końcówkę.

Nie było kalkulowania, jedynie agresywna gra. Tak powinno to częściej wyglądać.

Pozostaje liczyć, że nie dojdzie do szwajcarskiego finału. Skrajnie antyklimatyczne widowisko by to było.

Rzeźnia na Wawrince będzie bardziej klimatyczna ?

Tak. Chociaż taj będzie.

Niestety większość to było obtłukiwanie standardowych schematów. Pod koniec było bardziej emocjonująco, ale i tak ten mecz był bardzo przeciętny.

O jeden punkt więcej wygrał w całym meczu Wawrinka. Musiał być fajny mecz. Szkoda, że nie oglądałem

Kto by kiedyś pomyślał, że to Federerowi będzie trudniej osiągnąć #allswissfinal. Brawo Stan.

Już czas na spinanie pośladów Rafatardów i Fedtardów, czy jeszcze musicie ochłonąć po tym widowisku?

No styrałem się psychicznie tym livescorem. Nie wiem, nie widzę sensu napinki. Można tylko mieć nadzieję. Skoro jeden Szwed zrobił z Federera mistrza, to może drugi też pomoże dokonać czegoś historycznego...

Wizja pojedynku ze swoim poddanym powinna skutecznie zmotywować obu piątkowych półfinalistów.

Może Fed do taja dociągnie.

Ponoć do Melbourne przybywa Sampras(powiedziano mi, że Stopa tak powiedział ) i ma wręczać puchar. Także organizatorzy już chyba przyznali tytuł.

jaccol55 pisze:Mogło się podobać to spotkanie, choć oglądałem tylko końcówkę.

Nie było kalkulowania, jedynie agresywna gra. Tak powinno to częściej wyglądać.

Wiem, że teraz trochę wypaczam sens Twojej wypowiedzi, dlatego nie polemizując a tylko tytułem dygresji: agresywna gra to często również efekt kalkulacji.

Co do meczu, to ja również mam ambiwalentne wrażenia. Niby wszystko było, solidna porcja soczystej męskiej łupaniny a dramaturgii w tym spotkaniu jak na lekarstwo. Chyba za dużo miałem tenisa w ostatnim czasie.

Z wyniku jestem zadowolony, za Berdychem nie przepadam a Stacha bardzo lubię i tylko trochę szkoda, że w finale na luzie pyknie go Fed, jeżeli jutro pokona Nadala, na co perspektywy ma moim zdaniem jak mało kiedy.

Wiem, że brzmi to okrutnie dla Feda, ale własna dobra forma i uszkodzona dłoń Nadala to perspektywy co najwyżej na seta przy standardowym układzie mentalnym... No chyba, że to wczorajsze lanko to było dla podniesienia adrenalinki ciężarnej żonie...
Tak, też wierzę w magię i magię Edberga, ale nie chce się znowu karmić ułudą. Nawet mogę się zgodzić, że patrząc na grę w tym turnieju, można by dać 51-49 dla Feda, ale ich ostatnie pojedynki w WS... No właśnie...

Fajny turniej się zrobił. Troszkę szkoda, że Berdia nie najlepiej zagrał w TB i nie było 5 setów, ale cóż: Brawo Staś. Nie wiem jak wam, ale naprawdę bardzo mi się podobają rozstrzygnięcia od QF, same pojedynki także dostarczają niemałych emocji. Oby tak dalej