Re: Australian Open 2021
: 19 lut 2021, 19:14
Martwię się o wynik.
Forum fanów tenisa ziemnego, gdzie znajdziesz komentarze internautów, wyniki, skróty spotkań, statystyki, materiały prasowe, typery i inne informacje o turniejach ATP i WTA.
https://www.mtenis.com.pl/
Mógłbym się zgodzić, ale wiesz jak jest, przed rokiem też był dobry, a jednak ludzie mięli nietęgie miny po piłce meczowej.
Z tą nietęgą miną przypomniałeś mi, że rok temu obraziła się na mnie teściowa, bo akurat jak przyszła, to oglądałem końcową fazę finału. Później napisała żonie eska, że już więcej nie przyjdzie, bo cały czas siedziałem z krzywym ryjem i że pewnie jest niemile widziana.
Bombardiero pisze: ↑19 lut 2021, 20:06Z tą nietęgą miną przypomniałeś mi, że rok temu obraziła się na mnie teściowa, bo akurat jak przyszła, to oglądałem końcową fazę finału. Później napisała żonie eska, że już więcej nie przyjdzie, bo cały czas siedziałem z krzywym ryjem i że pewnie jest niemile widziana.![]()
Rok temu Thiem, na Wimbledonie Federer. 2 szlemy w prezencie dostał Novak, grając mocno przeciętnie. Jest to absurdalna liczba, jeżeli wyciągniemy średnią z jego formy po znakomitym występie w AO19, gdzie zniszczył Nadala.
Pięknie zapisane.
Bombardiero pisze: ↑19 lut 2021, 22:17 Mnie drażni to, że ta ubiegła dekada była tak uboga w tenisistów mogących konkurować najpierw z trójką, a w ostatnich latach dwojką tenisistów. Jak zaczynałem interesować się tym sportem takiej sytuacji, pomimo dominacji Federera, nie było. Było kilku naprawdę wyrazistych ludzi, którzy nawet jak nie święcili największych tryumfów, to swoją grą potrafili zachwycać. I wątpię, że wtedy przegrywali mentalnie, a raczej tenisowo, za czym z perspektywy czasu bardzo tęsknię. Co innego, jeśli ten dominator leje innych, zachwycając formą, a co innego jeśli wygrywa głównie przez swoje nazwisko. A to dlatego, że drugi finalista to debiutant, a to dlatego, że ktoś sobie nie radzi w ważnych meczach czy z innych powodów związanych z mentalnością. I za to lubiłem tamten moment w tenisie, jak wygrywali sobie Federer z Nadalem i nawet później, kiedy doszedł ten faktycznie super grający Djokovic. Cieszyłem się też, jak wygrywał Stan Wawrinka, a nawet Juan Martin Del Potro, bo wtedy jakoś było też widać ludzką twarz tych mistrzów. A w ostatnim czasie zrobiła się jakaś taka mechanizja, a szlem dla kogoś innego niż Rafole to po prostu zwykły błąd w obliczeniach. Aż doszedłem do wniosku, że wszystkie wschodzące gwiazdy obowiązkowo powinny lądować u psychologów, żeby się nie zlać, kiedy trafi się im szansa. Bo jakoś ci wielcy też na początku walczyli z tymi wielkimi, a jednak wygrywali. I tu w końcu na horyzoncie jest ktoś, kto ma jaja, a i grać potrafi nieprzeciętnie. Dlatego też kibicuję Daniłowi i mam nadzieję, że wygra. I to nie raz.