Forum fanów tenisa ziemnego, gdzie znajdziesz komentarze internautów, wyniki, skróty spotkań, statystyki, materiały prasowe, typery i inne informacje o turniejach ATP i WTA. https://www.mtenis.com.pl/
Ale wy jojczycie:) Dla mnie zwycięsca tego meczu jest już znany:) Jestem fanem Rafy, i chciałbym aby zdobył tutaj tytuł, ale nie wierze w to... Po 5 setowym maratonie z Verdasco mógł się zregenerować i pozniej ograć Rogera w 5 setach. Ale teraz panowie mają dawno 3 z przodu i takie rzeczy mają ogromne znaczenie. Chyba pamiętamy, że Rafa jest po 5 setach z Zverem? Pamietamy Jak Roger niszczył Berdycha, Zvereva... Plus dzień więcej na odpoczynek. Rafa wrócił do hotelu pewnie około 3 w nocy ledwo żywy, kiedy to Roger smacznie spał po całym dniu odnowy biologicznej itp. Rafa jutro wstanie obolały kiedy Roger z uśmiechem na twarzy pojdzie na trening...
Po drugie Roger w przeciwieństwie do Hiszpana zmienił swoją grą. Chodzi do siatki, gra ofensywnie i myśle, że Rafa wie jakie są jego możliwości fizyczne i nie będzie też chciał znowu wymian po 30 uderzeń... Podejrzewam, że Roger zaskoczy Rafe i będzie skracał grę. Ma dużo lepsze podanie, ważne żeby wygrywał łatwo swoje podanie. Mecz z Wawrinka tez 5 set a zobaczmy ile krótszy tam walki przy podaniach nie było jak dzisiaj.
Oby tylko Roger nie przegrał tego w szatni, obaj panowie wiedzą ze to nie jak ostatni to jeden z ostatnich gwizdków na szlema. Na pewno Rafa będzie grozny na RG Federer na Wimbledonie, ale na pewno możeto być ich ostatni finał WS.
Re: Australian Open 2017
: 27 sty 2017, 19:39
autor: Mario
Skoro Nadal wrócił do dobrej gry, to znaczy, że wrócił też do swoich metod przygotowania. Będzie świeżutki w niedzielę, nie mam co do tego najmniejszych wątpliwości.
Re: Australian Open 2017
: 27 sty 2017, 19:48
autor: Artras
Nawet zajechany Nadal odprawi RF. Te 5 setów dodadzą mu więcej pewności siebie i świdry będą latać jeszcze lepiej niż dziś.
Fed na dzień dzisiejszy nie jest w stanie wznieść się na poziom Dimitrova, a tylko taka dyspozycja daje mu jakąkolwiek szansę na wygranie tytułu.
Re: Australian Open 2017
: 27 sty 2017, 19:50
autor: Del Fed
jonathan pisze:
zola pisze:NNo i jest Ljubicic może coś wymyśli lepszego niż Edbergowe ataki do siatki na Nadala. Ten dzisiejszy mecz to świetny materiał do analizy dla sztabu Federera gdyż jak wiadomo Dimitrov gra dość podobnie do Szwajcara.
Patrząc na to, jak Ljubicić potrafił poprawić grę Raonicia, to on zdecydowanie jest analitycznym umysłem. Edberg, że tak to ujmę, był zbyt ułożony, choć pod względem samej gry wyciągnął Rogera z największego dołka w karierze.
Moya bynajmniej jej nie pogorszył. Pod nim Rao 2 razy wygrał z Rogerem. Cuda się zdarzają, ale albo zdarzy się jakiś cudowny dzień na serwisie a 'la Wimbl 2015, albo Roger zagra z głębi jak przez 70% meczu z Nishikorim i Nadal jednak do końca się nie zregeneruje, ale akurat to ostatnie jest mało prawdopodobne. Co do gry z głębi, Roger po meczu z Wawą jakoś szczególnie się nie prezentował. Cuda się zdarzają, ale tu w Australii pula mogła się wyczerpać.
Monfils był, obawiam się, ostatnią postacią, która mogła uratować ludzkość. Ale teraz otworzyła się puszka pandory. Nadal uwierzył po meczach ze Zverevem i Francuzem, że może wygrywać ciasne mecze, zaczął grać skuteczne atakujące forhendy z Raoniciem, stwierdził z całą mocą, że jednak może i masz babo zakalec.
Re: Australian Open 2017
: 27 sty 2017, 19:54
autor: Robertinho
Ja powtórzę, na wysoki poziom może i jest się w stanie Szwajcar wznieść, ale tak gdzieś na godzinę, może i półtorej. Na Nadala to o wiele za mało. O ile w ogóle Fed będzie się łapać poważnie na grę. Powiecie, że trochę przesadzam, ale ostatni finał z Djoko bardzo mocno podkopał moją wiarę w możliwości Rogera w takich meczach. A był tam przecież w sporo lepsze dyspozycji, niż obecnie.
Re: Australian Open 2017
: 27 sty 2017, 19:55
autor: Krzymo
Będzie 3:1 dla Federera. Teoria jest taka, że jak Rafa chce się kumplować z Rogerem po skończeniu kariery (a myślę, że bardzo chce), to nie może go znowu doprowadzać do płaczu. Wygra jednego seta, żeby nie było tak łatwo, ale 2 nie może wygrać, bo 5 setów Roger by już nie wytrzymał i zbyt widoczne byłyby te siatki i auty. A potem żyli długo i szczęśliwie ...
Re: Australian Open 2017
: 27 sty 2017, 19:57
autor: Robertinho
A potem się obudzisz i sprawdzisz wynik.
Re: Australian Open 2017
: 27 sty 2017, 20:07
autor: Krzymo
Pewność siebie bywa zgubna
Re: Australian Open 2017
: 27 sty 2017, 20:16
autor: Anula
Ależ życie bywa przewrotne.
Gdyby ktoś powiedziałby mi przed rozpoczęciem turnieju, że w finałach zobaczymy takie nazwiska, to odesłałabym go do psychiatry. I to w trybie nagłym.
Obejrzałam fragmenty meczu i muszę powiedziec, że był znakomity. Rafa jak nie Rafa, przynajmniej ten z ostatnich dwóch lat.
Nie wiem, który z nich wykorzysta swoją szansę w niedzielę, ale znów można powiedziec "giganci tańczą".
Napiszę o szansach. Tradycyjnie 50/50. Bez wskazania.
Re: Australian Open 2017
: 27 sty 2017, 20:26
autor: Robertinho
Krzymo pisze:Pewność siebie bywa zgubna
Niewątpliwie. Dlatego staram się z pokorą przedstawić, jak bardzo nikłe szanse na wygraną ma mój ulubiony zawodnik.
Re: Australian Open 2017
: 27 sty 2017, 20:57
autor: lake
lake pisze:
DUN I LOVE pisze:Gdzie będzie miejsce Murraya? Czy jest stanie wygrać sezon 2017 czy bardzo powtarzalny w takich sytuacjach układ będzie miał miejsce, tj. bardzo mocna jesień, kontynuacja świetnej formy w styczniu, a później stopniowa obniżka dyspozycji?
Jeśli to kolejny raz się potwierdzi a Nole się nie odrodzi to wypoczywający przed TV emeryt i rencista inwalida mogą uszczknąć w przyszłym roku więcej niż się spodziewamy.
Ktoś się chce jeszcze pośmiać?
Choć przyznam, że nawet ja nie spodziewałem się, że nastąpi to tak szybko.
Re: Australian Open 2017
: 27 sty 2017, 21:43
autor: lake
AO Expert: All winners, no losers
Spoiler:
Three hundred and sixty-five points.
Grigor Dimitrov may never have played better – and it took Rafael Nadal’s net play to deny him a maiden Slam final berth
One magical point a day to enjoy for the next year. Thanks for the gift, boys.
Rafael Nadal defeated Grigor Dimitrov 6-3 5-7 7-6(5) 6-7(4) 6-4, playing for a riveting four hours and 54 minutes. It felt like it took a year, and we absolutely never wanted it to end.
It was an epic encounter that could have easily seen Dimitrov finish the victor. In fact, the Bulgarian arguably played the match of his life, but walked away with a loss. Tough loss. Tough love. Better man for it moving forward.
The metrics of Nadal’s scintillating victory are eye-opening.
Firstly, the Spaniard had a losing record from the baseline. He won only 46.7 per cent (114/244) of his baseline points for the match. Dimitrov was at 43.5 per cent, despite hitting his backhand like a king.
Nadal lost the all-important 0-4 shot rally length 99-100. He also lost the mid-length 5-8 shot rally length 48-54. He also hit about half as many winners, contributing 45 to Dimitrov’s 79.
Yet he won. He won.
Finishing points at the net was part of Nadal’s salvation. When he made a first serve, he had a dead-even record (won/lost 40 points) when the ensuing point finished with Nadal standing at the baseline. But when he finished the point at the net following a first serve, he won a staggering 19 of 21 points.
The volleys are taking the first serve out for dinner real soon. Aussie BBQ, perhaps.
Nadal won a significant 86 per cent (25/29) of points at the net for the match. It was a great place for him to be, but he just couldn’t get there enough to make life easier. A massive 89 per cent of points ended with Nadal standing somewhere at the back of the court.
This was a match of exceptional level. So many momentum changes and significant points occurred. Just when you wanted to focus on a key moment in the match, a more important one was barreling at you from right around the corner.
This was the best loss of Dimitrov’s life. He played lights-out until 12.44am.
Dimitrov didn’t win, but in so many ways, he positively did. His backhand really stood tall. He crushed so many big backhands to a big cross-court target that Nadal must have wondered if he was playing a ball machine set on double speed every time he got into an ad court exchange.
Nadal had served a lot of first serves to opponent’s forehands in both the deuce court and ad court leading into the semifinal, but he reverted to his typical lefty patterns against Dimitrov, hoping to unhinge the one-handed backhand. It didn’t materialise.
In the deuce court, Nadal served 41 first serves to the centre, 15 out wide and 12 at the body. In the ad court, he served 42 wide sliders, 15 down the centre and 10 at the body.
Nadal’s baseline performance was largely dictated with how the point began.
When returning against a first serve, Nadal had a losing record at the baseline (34 won/49 lost). But against Dimitrov’s second serve, Nadal made hay, winning 23 points when he finished at the baseline, and losing 22.
Metrics don’t do a match like this justice. Sitting in Rod Laver Arena seeing the action unfold, hearing the pulse of the crowd and witnessing the quality of the tennis was so, so special.
Imagine Dimitrov calling home after the match, and saying he lost.
Come on. That’s just not fair.
Dimitrov won. Nadal won. Everyone at RLA won. These kind of matches lift our sport up onto its shoulders. They are a gift we can enjoy every single day of the year.
A former great calls time on calling, and an extraordinary Australian Open continues to amaze.
1. This is an extraordinary Australian Open
OK, so we knew this before Day 12, but it’s a point worth emphasising in the aftermath of the confirmation of a final line-up that reads like something out of HG Wells’ ‘The Time Machine’ or Audrey Niffenegger’s ‘The Time Traveller’s Wife’. This Australian Open is defying time, rewriting the laws of at what age tennis players can still hope to win the biggest titles, and showing that there is still room for aesthetically beautiful tennis to feature at the highest level. And history appears to be repeating itself in other ways. The only time Roger Federer and Rafael Nadal played in the final here was in 2009. That year, Federer played his semifinal on Thursday and came through a relatively short match, while Nadal went over five hours before beating Fernando Verdasco 6-4 in the fifth set. Everyone thought Federer would have the edge based on the length of the two semis, but Nadal won the final in five sets. He’s now eight years older so his recovery is less of a given, but then so is Federer. It really is history in the making.
2. He cried in the car, he cried on the court
We’re used to Nadal shedding tears of joy when he wins an emotional match, but after beating Grigor Dimitrov in a five-hour epic, the Spaniard admitted that he cried in the car as he drove from Roland Garros to his hotel last May after he had to withdraw from the third round of last year’s French Open because of a wrist injury. It was the lowest point in a 2016 that left the 14-time Grand Slam champion feeling deeply demoralised, but he never gave up hope. “I am a positive person,” he said. “I’ve worked very hard to be where I am. Before the tournament, I said I’m practicing very well. I didn’t think about being where I am today, but I always had the confidence that if I can win some matches, then anything can happen.”
3. 'Spiderman and the Czech wall’ are the champions
Bethanie Mattek-Sands is always worth listening to, if only because of her limitless natural exuberance and love of life. And after winning her fourth Grand Slam women’s doubles title with Lucie Safarova, she was as effusive as ever. Asked about their slightly unorthodox tactics of having Mattek-Sands charging to the net while her partner stays at the back of the court, the American said “I’m Spiderman at the net and she’s the Czech wall.” The serious point she was making was that the American-Czech pair vary their tactics so their opponents never know what to expect. “We actually mix it up based on how our opponents are playing,” said Mattek-Sands. “And we go with what we like too.”
4. A great career has ended
Fred Stolle, the former French and US champion in singles and doubles, has commentated on his final match at the Australian Open. ‘Fiery’, as Stolle is known, was runner-up at the Australian championships before it went ‘open’ and was beaten in three successive Wimbledon finals. But he won the doubles at all four, including at Roland Garros and Forest Hills in the professional era. For the past 20-plus years he has been a commentator for various television services, but at the age of 78 he has said enough is enough. In his final match he was unable to help the Aussies over the line, as Sania Mirza and Ivan Dodig beat Sam Stosur and Sam Groth. Stolle, whose son Sandon played Davis Cup for Australia, isn’t completely finished as he’ll be at this year’s French Open, but he’s done with commentating at his home Slam.
5. Has Hana blanked out the Fed Cup’s greatest moment?
Czech great Hana Mandlikova is back in Melbourne, and will present the Daphne Akhurst trophy to one of the Williams sisters after Saturday night’s singles final. In preparation for it, Mandlikova did some reminiscing about her two Australian Open singles titles (December 1980 and January 1987), and how her two children’s interest in tennis ended her 10-year abstinence from the sport. But there’s one event she seems to have either forgotten or blanked out. Asked about the resonance Fed Cup had back home in the Czech Republic when she was playing, she replied “I don’t know. At my time we never played at home. It was a different setup. We didn’t play in our country.” The oversight can be forgiven, because Mandlikova was put in a very awkward position at the 1986 Federation Cup finals, which were played in her native Prague. It was Martina Navratilova’s great homecoming after her defection to the USA in 1975, creating a bizarre tennis story that still counts as the most remarkable event in the 54-year-old team trophy’s history. But it was set of circumstances that put Mandlikova, then Czechoslovakia’s top female player, in a very difficult situation – she was buffeted by the government who wanted her to be the star, and the world’s media who wanted the Navratilova story. Still, she has some good reason to remember that period – that was when she met her Australian husband Jan Sedlak, which led to her becoming an Aussie citizen.
Widzę, że Fedala zbyt dawno nie było i podjarka, mimo wszystko, spora. Dziwią mnie jednak jakieś nieudolne próby merytorycznej dyskusji na ten temat. Tu w ogóle nie ma o czym dyskutować; Fedal to akurat taki zestaw ("rywalizacją" tego nigdy bym nie nazwał), wobec którego logiczną reakcją są wyłącznie nerwowe słowne przepychanki. Nic, naprawdę nic, żaden argument logiczny poza czysto tenisową jakością gry obu (która tutaj akurat ma bardzo skromne znaczenie) nie przemawia za Federerem. Historia spotkań, wyjątkowo niewygodny styl gry Nadala, warunki kortowe, aktualna forma - po prostu nic. No i bodaj najważniejsze w meczach z Nadalem - konsekwencja taktyczna, niezbędna, by w ogóle myśleć o wyrównanej rywalizacji z nim, niezależnie od tego, jaki plan się obierze (a są dobre 2-3 umożliwiające pokonanie go). Federer był zazwyczaj na bakier z tą cechą, nie tylko grając z Hiszpanem, niby jest Ljubicic, ale trudno jakoś uwierzyć, żeby w wieku 36 nagle miał się RF tego nauczyć.
Czasem włączam sobie to Miami 05, po którym była jeszcze nadzieja, że on jest w stanie ogarnąć tego zbyt opalonego gościa, który wygląda, jakby mu się sporty pomyliły. I wyobrażam sobie, że rzeczywiście tak jest, że następne ich pojedynki idą pod dyktando RF, z drobnymi wyjątkami, nie bez problemów, ale jednak i że te najważniejsze pojedynki właśnie on przekonująco wygrywa - ot tak, czysto tenisową wyższością, przepaścią w umiejętnościach. A później puszczam sobie RG 08, jeśli jakoś za bardzo odpłynę.
To chyba właśnie to i głównie to sprawia, że nigdy nie zostałem i nie zostanę Federastą: to, że mając wszystkie tenisowe argumenty w ręku, dopuścił Nadala do seryjnego wygrywania najważniejszych trofeów. Pozwolił na rozplenienie się zła i na jego tryumf. Bo dla mnie Nadal, mimo że nie jest ani pierwszym, ani ostatnim rzeźbiarzem tej dyscypliny, stanowi największe zło w historii tenisa; ba - stanowi personifikację tego zła. Wiele razy padało na tym forum zdanie o "śmierci tenisa", otóż dla mnie zgon nastąpił w momencie, w którym Nadal zdominował Federera i raz na zawsze ustalił kurs tej rywalizacji. Od tamtej pory tenis wszedł w fazę takiego żywego trupa, zombie, być może kiedyś w jakiejś formie, nastąpi reinkarnacja, ale to dopiero wtedy, gdy RN, a tak w pełni - całe fab4 - zaśnie snem wiecznym.
Jedno jest dla mnie pewne, duch Nadala jeszcze długo po zakończeniu przez Hiszpana kariery będzie nawiedzał największe korty świata i, gdy ktokolwiek nieopatrznie znajdzie się o północnej godzinie w okolicach Rod Laver, Phillippe Chatrier, kortu centralnego Wimbledonu, z oddali ujrzy kropelki potu fruwające w powietrzu daleko za linią końcową i gromkie "Vamos" niechybnie posłyszy...
Re: Australian Open 2017
: 27 sty 2017, 23:19
autor: Damian
Australian Open 2017 - wyniki półfinałów:
[17] Roger Federer (SUI) d. [4] Stan Wawrinka (SUI) 7-5 6-3 1-6 4-6 6-3
[9] Rafael Nadal (ESP) d. [15] Grigor Dimitrov (BUL) 6-3 5-7 7-6(5) 6-7(4) 6-4
Re: Australian Open 2017
: 27 sty 2017, 23:20
autor: Damian
Australian Open 2017 - finał:
[17] Roger Federer (SUI) vs [9] Rafael Nadal (ESP)
Re: Australian Open 2017
: 27 sty 2017, 23:32
autor: robpal
Jacques D. pisze:
Jedno jest dla mnie pewne, duch Nadala jeszcze długo po zakończeniu przez Hiszpana kariery będzie nawiedzał największe korty świata i, gdy ktokolwiek nieopatrznie znajdzie się o północnej godzinie w okolicach Rod Laver, Phillippe Chatrier, kortu centralnego Wimbledonu, z daleka ujrzy kropelki potu fruwające w powietrzu daleko za linią końcową i gromkie "Vamos" niechybnie posłyszy...
Aż sobie to wyobraziłem. Pomyślałbym wtedy: "Czy to raj?"
Re: Australian Open 2017
: 27 sty 2017, 23:34
autor: Robertinho
Jacques D. pisze:Widzę, że Fedala zbyt dawno nie było i podjarka, mimo wszystko, spora. Dziwią mnie jednak jakieś nieudolne próby merytorycznej dyskusji na ten temat. Tu w ogóle nie ma o czym dyskutować; Fedal to akurat taki zestaw ("rywalizacją" tego nigdy bym nie nazwał), wobec którego logiczną reakcją są wyłącznie nerwowe słowne przepychanki. Nic, naprawdę nic, żaden argument logiczny poza czysto tenisową jakością gry obu (która tutaj akurat ma bardzo skromne znaczenie) nie przemawia za Federerem. Historia spotkań, wyjątkowo niewygodny styl gry Nadala, warunki kortowe, aktualna forma - po prostu nic. No i bodaj najważniejsze w meczach z Nadalem - konsekwencja taktyczna, niezbędna, by w ogóle myśleć o wyrównanej rywalizacji z nim, niezależnie od tego, jaki plan się obierze (a są dobre 2-3 umożliwiające pokonanie go). Federer był zazwyczaj na bakier z tą cechą, nie tylko grając z Hiszpanem, niby jest Ljubicic, ale trudno jakoś uwierzyć, żeby w wieku 36 nagle miał się RF tego nauczyć.
Czasem włączam sobie to Miami 05, po którym była jeszcze nadzieja, że on jest w stanie ogarnąć tego zbyt opalonego gościa, który wygląda, jakby mu się sporty pomyliły. I wyobrażam sobie, że rzeczywiście tak jest, że następne ich pojedynki idą pod dyktando RF, z drobnymi wyjątkami, nie bez problemów, ale jednak i że te najważniejsze pojedynki właśnie on przekonująco wygrywa - ot tak, czysto tenisową wyższością, przepaścią w umiejętnościach. A później puszczam sobie RG 08, jeśli jakoś za bardzo odpłynę.
To chyba właśnie to i głównie to sprawia, że nigdy nie zostałem i nie zostanę Federastą: to, że mając wszystkie tenisowe argumenty w ręku, dopuścił Nadala do seryjnego wygrywania najważniejszych trofeów. Pozwolił na rozplenienie się zła i na jego tryumf. Bo dla mnie Nadal, mimo że nie jest ani pierwszym, ani ostatnim rzeźbiarzem tej dyscypliny, stanowi największe zło w historii tenisa; ba - stanowi personifikację tego zła. Wiele razy padało na tym forum zdanie o "śmierci tenisa", otóż dla mnie zgon nastąpił w momencie, w którym Nadal zdominował Federera i raz na zawsze ustalił kurs tej rywalizacji. Od tamtej pory tenis wszedł w fazę takiego żywego trupa, zombie, być może kiedyś w jakiejś formie, nastąpi reinkarnacja, ale to dopiero wtedy, gdy RN, a tak w pełni - całe fab4 - zaśnie snem wiecznym.
Jedno jest dla mnie pewne, duch Nadala jeszcze długo po zakończeniu przez Hiszpana kariery będzie nawiedzał największe korty świata i, gdy ktokolwiek nieopatrznie znajdzie się o północnej godzinie w okolicach Rod Laver, Phillippe Chatrier, kortu centralnego Wimbledonu, z daleka ujrzy kropelki potu fruwające w powietrzu daleko za linią końcową i gromkie "Vamos" niechybnie posłyszy...
Przyznam, że takiej erupcji hejtu sam bym bym się nie powstydził. Jeśli komuś nie chce się tego czytać, pozwolę sobie krótko streścić stosunek Żaka do restauracji formy sympatycznego Hiszpana i ogólnie jego kortowych wyczynów:
Re: Australian Open 2017
: 27 sty 2017, 23:38
autor: DUN I LOVE
Ciężko będzie kiedykolwiek rzucić wyzwanie temu wynikowi. Kosmozz.
Spoiler:
1. Australian Open 2017 3457
2. Australian Open 2014 3326
3. Roland Garros 2016 3069
Re: Australian Open 2017
: 27 sty 2017, 23:38
autor: Robertinho
Mario pisze:Skoro Nadal wrócił do dobrej gry, to znaczy, że wrócił też do swoich metod przygotowania. Będzie świeżutki w niedzielę, nie mam co do tego najmniejszych wątpliwości.
Zacny troll milordzie, jak jednak widzisz, rewolucyjna czujność rafatardowej czerezwyczajki uległa znacznemu przytępieniu i doprawdy nie wiem, czy należy przypisać to spożywanemu dziś niewątpliwe w hurtowych ilościach alkoholowi, czy też zwyczajnemu zobojętnieniu na tego typu wraże kalumnie.