mtenis.com.pl

Robertinho pisze:No faktycznie, pamiętałem SlamRoda, ale pomyliłem piłki. Dramatyczny był to mecz swoją drogą, Dawid jest zdania, że nic by się nie stało złego, jakby Rod to wygrał.

Pewnie, że nic. Bilans 20-4 wyglądał by zupełnie inaczej, niż 21-3 Wtedy na każde 6 meczy przypadałoby jedno zwycięstwo Roda, skończyło się na jednym zwycięstwie co 8 spotkań. Eh ten Andy, taka szansa a jemu się zachciało w Samprasa bawić.

DUN I LOVE pisze:Mógłbyś to rozwinąć?

W części 3, za rok.

Bizon pisze:Dramatyczny był to mecz swoją drogą, Dawid jest zdania, że nic by się nie stało złego, jakby Rod to wygrał.

Proste. Powspominaliśmy sobie dzisiaj stare czasy, a kulminacją był skrót meczu Roddicka z Hewittem z 2001 roku z USO. Dziś zachwycamy "wiecznie młodymi" Dimitrowem i Tomiciem, ale kim oni są przy tak żywiołowych i dynamicznych 19, 20-latkach jakimi wtedy byli Andy i Lleyton?

Pokazałem Robertowi Kokkinakisa, to stwierdził, że stary Rusty na jego tle prezentuje się dużo lepiej.

No a nie prezentuje się dużo lepiej? Choć mam nadzieję, że chłopak się rozwinie i coś ugra. Jak człowiek przypomni sobie osiągnięcia 20 letniego(!) Novaka Djokovica, to kiedy zestawi się to z osiągnięciami dzisiejszych graczy w tym wieku, widać subtelną różnicę. Tak jak mówiliśmy, jakim cudem Szlemy ma wygrywać facet, który przed chwilą miał ujemny bilans i za chwilę znowu może mieć. A przecież mówienie o zabójczej konkurencji, nie pozwalającej się przebić, nie jest do końca poważne, skoro Ferrer, Stan i Gasquet zrobili takie wyniki w WS.

Dobranoc! Miłego oglądania życzę!

Robertinho pisze:Tak jak mówiliśmy, jakim cudem Szlemy ma wygrywać facet, który przed chwila miał ujemny bilans i za chwilę znowu może mieć.

Nie za chwilę, bo nawet jak przegra z Rafą, to będzie 76-76. Do Rotterdamu ponad miesiąc jeszcze.

Drodzy, za chwilę oficjalny debiut mojego nowego "projektu", o którym wspominałem wcześniej. Kącik informacyjny LOVE'a.

Póki nie zasnąłem -jakiś link do polskiej relacji?

BONUS

Australian Open 2014 - 102. edycja wielkoszlemowego turnieju tenisowego "Down Under", który zainicjowano w 1905 roku.

Zaczęła się 46. edycja pod szyldem Australian Open (wcześniej jako "Australian Championships"), łącznie 184. edycja turnieju wielkoszlemowego Ery Open.

Melbourne Park jest gospodarzem turnieju po raz 27. Tenisiści i tenisistki rywalizują tutaj od 1988 roku, kiedy obiekt ten był znany pod nazwą Flinders Park.

Gramy!

Na pierwszy ogień Wawrinka vs. Golubiev.

Zgodnie z oczekiwaniami - nudny początek dnia/turnieju.

Dziennikarze australijscy i znawcy dyscypliny typują niespodziankę: Thompson może pokonać Janowicza.
http://www.heraldsun.com.au/sport/tenni ... 6800431925

Gulbis daje popis wspaniałej gry.

Fatalnie się dla mnie zaczyna ten turniej.

Chyba faktycznie gorzej z nami - traktującymi go jako poważnego tenisistę. Niesamowita okazja na rekordowy ranking dla niego - doprowadzenie do 4. rundy i porażka z Koko, mogą mu dać nawet Top-20. Niewiele, a jednak wciąż za dużo.

Z moich Vesely ładnie ciśnie - przeczuwałem, że nie będzie bez szans, bo Anderson nic nie grał w turniejach przygotowawczych. Thiem już trochę gorzej, ale Sousa jak każdy ziemniak - ma wysoką solidność.

Zakończyła się też pierwsza 5-setówka turnieju: na moje nieszczęście Adrian Mannarino pokonał Steviego Johnsona.

Wawrinka, Jużny i Querrey spokojnie czekają na mecze 2. rundy.

Ferrer póki co fatalnie, błąd za błędem...

Czyli jak od początku tego roku. Alejandro wyszedł mocno zlany na ten mecz, zaczął od 0-5, ale później najwyraźniej opanował nerwy i zobaczył, co się po drugiej stronie siatki dzieje.

Thiem wyrównał, a przed nami drugi 5.set turnieju: Sela vs Nieminen.

Mateuszz91 pisze:Ferrer póki co fatalnie, błąd za błędem...

I bardzo dobrze. Może chociaż on mi poprawi humor.

Gulbis przełamał w drugim secie i chyba powoli ogarnia sytuację. Ale znając życie będzie się starał znaleźć drogę do porażki.

Te cyferki tak śmigają po livescorze, że trudno się momentami połapać.

Wawrinka vs Falla - ciekawy mecz w prospekcie, pierwszy zaklepany, jeżeli idzie o 2. rundę.

Ferru wojownik wymęczył i będzie serwował po prowadzenie 2-0 w setach.

Jak tu go nie lubić?

Nie ma szans w tej drabince wcześnie przegrać, chyba że Mannarino zagra jak nawiedzony.

Djoković zagra przed południem, a teraz grają wszyscy jego najpoważniejsi rywale do finału: Berdych, Gasquet i Ferrer; Wawrinka, jak wspomniałem, już skończył.

Solidnych tych rywali ma Nole, ma się czego bać. Każdy z nich będzie w stanie mu poważnie zagrozić.

Chyba świat zlekceważył Matta Ebdena, tudzież przecenił formę Mahuta. Na dobrą sprawę nic się jeszcze nie stało w sumie.

Gonzalez znowu prowadzi z brejkiem, po to żeby zaraz stanąć w miejscu i oddać Ferrerowi gemy bez walki.