Strona 205 z 216

Re: Australian Open 2017

: 29 sty 2017, 18:48
autor: DUN I LOVE
Żilu pisze:Kiedy ostatnio, i czy w ogóle, ktoś pokonał 4 zawodników z top 10 rankingu w drodze po wielkoszlemowy tytuł?
To jest bardzo dobre pytanie. Poszukam jak wrócę do domu, chyba, że naczelny statystyk Joao zna odpowiedź. Próbuję odświeżyć pamięć i raczej nie sądzę, żeby w ostatnich 15 latach taka sytuacja miała miejsce.

Re: Australian Open 2017

: 29 sty 2017, 18:50
autor: Lleyton
DUN I LOVE pisze:
Robertinho pisze:Na rozpisanie się przyjdzie jeszcze czas, bo ten wątek trzeba dokręcić do jakichś niebotycznych rozmiarów, na początek, już na spokojnie, powiem tak.
Gdyby człowiek wiedział, że tak to się skończy, to by nie siedział w norze. SPoro wpisów przepadło. No nic, popracujemy w przyszłości nad tym. :D
Mogło być nawet 4500 z waszą trójką.

Re: Australian Open 2017

: 29 sty 2017, 18:54
autor: DUN I LOVE
Żilu, tak sobie myślę, że gdzieś u Agassiego trzeba będzie poszukać. Co ciekawe, Fed pokonał 4 aktualnych graczy Top-10, a do tego byłego gracza z elity, Jurgena Melzera (#8 u szczytu).

E: Mam, czwarty w historii:
Mats Wilander (1982 RG), Bjorn Borg (1978 RG) and Guillermo Vilas (1977 RG).

Re: Australian Open 2017

: 29 sty 2017, 19:03
autor: simon
Agassi to akurat wielki spec od korzystania z łatwych drabinek.

Re: Australian Open 2017

: 29 sty 2017, 19:08
autor: Damian
5 Things We Learned At The 2017 Australian Open
Spoiler:
http://www.atpworldtour.com/en/news/aus ... gs-learned

Re: Australian Open 2017

: 29 sty 2017, 19:29
autor: Żilu
DUN I LOVE pisze:Żilu, tak sobie myślę, że gdzieś u Agassiego trzeba będzie poszukać. Co ciekawe, Fed pokonał 4 aktualnych graczy Top-10, a do tego byłego gracza z elity, Jurgena Melzera (#8 u szczytu).

E: Mam, czwarty w historii:
Mats Wilander (1982 RG), Bjorn Borg (1978 RG) and Guillermo Vilas (1977 RG).
Z Murkiem byłoby pięciu, ale i tak imponujące osiągnięcie :ok:
Jestem zaskoczony, że w ogóle możliwa jest kombinacja, żeby grać z 5 zawodnikami z top 10 w jednym turnieju (wyłączając WTF).

Re: Australian Open 2017

: 29 sty 2017, 19:58
autor: Robertinho
Cóż, kolejny w moim życiu mecz, który kosztował mnie zbyt dużo. I dalej podtrzymuję, ja wolałbym, żeby Roger był już na emeryturze, bo jestem jak przepity stary pijak, tak jak jemu wystarcza łyk wódki do upicia się, tak mnie jedna przegrana piłka(o gemie, czy secie nawet nie mówiąc), żeby wpaść w stan całkowitej paniki i rozedrgania. Myślałem, że to już przeszłość, ubiegłoroczny półfinał oglądałem już ze sporym dystansem, podobnie Wimbledon, tu jednak już w semi z Wawrinką wróciły stare demony, w czwartym secie wyszedłem do drugiego pokoju, piąty oglądałem z doskoku. Jak będzie z finale z Nadalem dobrze widziałem, stąd trochę oglądałem, trochę sprawdzałem wynik, dwa razy byłem na spacerze, żeby tylko jakoś zabić czas i rozcieńczyć emocje. Na forum nie zaglądałem, bo tylko jeszcze bardziej bym się nakręcił.

Podsumowując ostatnie 5 lat, powinienem napisać, że oczekiwanie i ból porażek zostało nagrodzone, ale nie, to cudowne uczucie spotkało Rogera(o tym w kolejnym poście, tam już bez epatowania własną zryta psychiką), mnie ten dzisiejszy sukces idola niczego nie zwróci, a i wynagrodzi tylko trochę.
Jest radość, jest celebracja, ale jak pomyślę, że trzeba by się męczyć jeszcze kilka lat nie tylko z Fedem, ale przede wszystkim z wrażymi zakusami na jego rekord WS(moim zdaniem ten turniej pokazał, że Nadala ciągle stać na jeszcze kilka Szlemów, o Djoko nie mówiąc), to mi się po prostu już nie chce. Także Roger graj ile tylko chcesz, ja wysiadam z tego pociągu na przystanku własne zdrowie psychiczne. Za stary już jestem, żeby zatruwać sobie i innym życie, bo ktoś gdzieś gra w tenisa. Cieszę się jednak niezmiernie, że na koniec mojej przygody z zaangażowanym oglądaniem tej najwspanialszej na świecie dyscypliny, dostałem tak piękny prezent.

Także, podsumowując ten już zdecydowanie zbyt długi strumień świadomości, to nie było chowanie się w norze, ale świadoma decyzja, których będzie coraz więcej. Potencjalnie stresogennych spotkań po prostu nie będę już oglądać, śledzić i komentować. Bo liczyć, że Nadal i Djokovic już nigdy nie dojdą do finału WS, a Federer będzie pykać tylko kurniki, byłoby dowodem na jeszcze większe pokręcenie, niż ma ono miejsce w rzeczywistości. Jak pisałem jeszcze przed meczem, bywało fajnie. Na więcej nie mam już siły, a przede wszystkim, szkoda mi zdrowia i zwyczajnie życia. Być może za pół roku zmienię zdanie, teraz czuję się tak pusty, tak zniszczony i wypalony emocjonalnie, że perspektywa ponownych tego typu przeżyć zalicza się do raczej nieszczególnych.

Re: Australian Open 2017

: 29 sty 2017, 20:11
autor: DUN I LOVE
Ja pozmywałem, posprzątałem pokój, umyłem głowę (xD) i generalnie zrobiłem więcej rzeczy niż zazwyczaj, co wprowadziło moją przyszłą małżonkę w stan szoku. "Co się stało, że zmyłeś wszystkie naczynia?" - zapytała wróciwszy do domu. :D

Też po tych 2 tygodniach czuje się wypruty ze wszystkiego. Na początku piątego seta (po stracie serwisu) miałem tylko jedno pragnienie, żeby to się już skończyło, bo ewentualnej walki na przewagi chyba bym nie wytrzymał.

Coś w tym jest, że ten wysiłek trochę przyćmił ten niesamowity sukces.

Re: Australian Open 2017

: 29 sty 2017, 20:19
autor: Damian
Social Reacts To Federer's Triumph
Spoiler:
http://www.atpworldtour.com/en/news/aus ... a-reaction

Re: Australian Open 2017

: 29 sty 2017, 20:20
autor: Robertinho
Te marnowane bp, potem jeszcze szanse powrotu dla Nadala - te wszystkie mecze z Hiszpanem i Djokovicem za bardzo nam siadły na psyche, za dużo było tych traum. O razu znane scenariusze się natychmiast pojawiają w głowie. Fed jednak ma tę przewagę nad nami, że tego non stop nie wspomina i nie rozpamiętuje, tylko planuje walkę w kolejnych turniejach, a w meczu myśli pewnie głównie o kolejnej piłce, a nie "zaraz z 5-3 się zrobi 5-7". Za dużo tych bolesny porażek z tysiącem i jedną szansą było.

Re: Australian Open 2017

: 29 sty 2017, 20:21
autor: jonathan
Trzeba powiedzieć, że piąty set finału wymknął się standardom, jakie przylgnęły do tej rywalizacji. W ostatnich setach meczów z Nadalem w grę Federera zwykle wkradały się brak konsekwencji, nerwy albo po prostu Nadal wrzucał najwyższy bieg i Roger był zupełnie bezradny. Dziś nastawił się na walkę do końca i wzorem swego prześladowcy w kluczowych momentach nie zwalniał ręki, tylko grał na 100%. To przeobrażenie mentalne pozwoliło mu zagrać najlepszy mecz przeciwko Nadalowi w WS od finału Wimbledonu 2007. Jakże inaczej wyglądało też jego nastawienie w porównaniu z poprzednim finałem na USO, gdzie przez cały turniej grał ultraofensywnie, a w finale nie podejmował ryzyka, a do swojego tenisa powrócił dopiero wtedy, kiedy leżał praktycznie na deskach. Z drugiej strony nie można nie zauważyć, że obecny Nadal nie jest zwierzakiem sprzed ośmiu lat, który był nie do zdarcia, i że z Dimitrovem prezentował się ciut lepiej. Co nie zmienia tego, że powrót Federera z 1-3 w piątym secie i zdobycie pięciu gemów z rzędu były bez mała sensacyjne. No i ten backhand, który tak jak Dimitrovowi robił mu grę. Kiedyś bezwzględnie obijany przez Nadala, a dzisiaj nie sposób nie było zgodzić się z Sidorem, że Roger zanotował jeden z najlepszych backhandowych występów. Ponadto zaskoczyła mnie szybkość kortu, co zwiększyło jego szanse.

W temacie presji, półroczna przerwa była wystarczająca, by się jej pozbyć, bo wcześniej za bardzo rządziła ona jego grą. Lepiej dla Szwajcara, że zaskoczył siebie dobrą dobrą i pokonaniem Berdycha (tak gładkim) i Nishikoriego, niż gdyby miał sam na sobie wywierać presję. Przeszedł Czecha i Japończyka, przypomniał światu o sobie, odpadł Murray i Roger nagle zaczął się liczyć w walce o tytuł. A później wygrał już cały turniej, podołał tenisowo, fizycznie, mentalnie, przeżył jakąś czwartą tenisową młodość, postawił ,kropkę nad „i" i dał nadzieję, że mimo upływu lat można dokonać ten być może ostatni raz czegoś wielkiego. Każde kolejne zwycięstwo to będzie już tylko dodatkowy bonus przed zejściem ze sceny. Niewykluczone też, że Federer znów przygotuje coś ekstra, ogarniając temat "odejścia w glorii chwały".

Jestem ciekaw, jak mocny będzie Nadal, bo na pewno nie będzie on chciał w następnych turniejach zaprzepaścić efektów swojej ciężkiej pracy przed sezonem, które było widać w Australii. Mam również nadzieję, że Djoković mimo wypalenia i braku błysku nie odpuści i że jego aspiracje nie skończyły się nawet na ubiegłorocznym Nieklasycznym Wielkim Szlemie.

Re: Australian Open 2017

: 29 sty 2017, 20:22
autor: Lucas
Jest radość, jest celebracja, ale jak pomyślę, że trzeba by się męczyć jeszcze kilka lat nie tylko z Fedem, ale przede wszystkim z wrażymi zakusami na jego rekord WS
Czy ten rekord jest naprawdę taki ważny? Nawet jeśli ktoś go pobije to Rogerowi to niczego nie ujmie zwłaszcza po dzisiejszym finale. Chyba niektórzy przywiązują do tego zbyt wielką wagę. Wielkość Federera czy Nadala to coś więcej niż liczby, przynajmniej tak myślę. Cyferki i tytuły GOAT-ów, jakieś rankingi najlepszych i inne takie to bardziej zabawki dla kibiców, które tak naprawdę nie są aż tak znaczące.

Wiem, że opowiadałem się za liczbami, jako obiektywnym kryterium oceny dokonań i wciąż tak uważam, ale tak generalnie to czy się kogoś umieści na miejscu numer jeden, dwa, czy cztery na liście wszechczasów jest tylko ciekawostką statystyczną. Każdy czy to Sampras, czy Federer czy Djokovic już na zawsze będzie Wielkim Mistrzem dyscypliny, niezależnie od tego ile rekordów pobił, a ile straci, dzięki kolejnym generacjom.

Nie chcę wchodzić w głowy Federastów, ale gdybym dziś był za RF chciałbym po prostu zobaczyć jak wygrywa, nie ważne czy 7, czy 10 czy 40 raz :).

Re: Australian Open 2017

: 29 sty 2017, 20:25
autor: Lucas

Re: Australian Open 2017

: 29 sty 2017, 20:26
autor: Robertinho
Najbliższy turniej pewnie Rafau odpuści, ale potem grać mocno raczej musi, IW i Miami to zawsze była dla niego próba ogniowa przed cegłą, na nie samej też raczej będzie grać co najmniej zestaw obowiązkowy Mastersów i MC. Południowoamerykańskie kurniki mają być grane?

Re: Australian Open 2017

: 29 sty 2017, 20:26
autor: Lucas

Re: Australian Open 2017

: 29 sty 2017, 20:27
autor: DUN I LOVE
Robertinho pisze:Najbliższy turniej pewnie Rafau odpuści, ale potem grać mocno raczej musi, IW i Miami to zawsze była dla niego próba ogniowa przed cegłą, na nie samej też raczej będzie grać co najmniej zestaw obowiązkowy Mastersów i MC. Południowoamerykańskie kurniki mają być grane?
Nie. Hard. Rotterdam i Acapulco.

Jonny, odpisałem w generalnym.

Re: Australian Open 2017

: 29 sty 2017, 20:28
autor: Jacuszyn
Mimo bycia wielkim fanem Federera, udało mi się także bardzo polubić i Rafę (kilka lat temu na starym forum jeszcze o tym pisałem). Dzięki temu nie zabolałoby mnie aż tak bardzo zwycięstwo Rafy. Dla mnie sama perspektywa obejrzenia Fedala w finale Szlema sama w sobie była powodem do świętowania. Sam mecz jednak przeżyłem, bowiem Federer przerwał fatalną passę Fedala w WS i wygrał z Rafą poza Wimblem. Na Rafę liczę w Paryżu. Oba nazwiska zapisały się wspaniałymi zgłoskami w historii tego sportu i niech ten status legendy staje się jeszcze bardziej wyrazisty (dla obu).

Re: Australian Open 2017

: 29 sty 2017, 20:29
autor: DUN I LOVE
W poniedziałek po finale Miami planuje zmianę banerka na korty RG z lotu ptaka i "pieczątkę" mtenis w lewym dolnym rogu. To tak jako zwiastun Paryża. ;-)

Re: Australian Open 2017

: 29 sty 2017, 20:33
autor: Emu
Serio myślicie, że Nadala jest w stanie wygrać jeszcze 4 szlemy, a Novak 6?

Re: Australian Open 2017

: 29 sty 2017, 20:35
autor: jonathan
Robertinho pisze:Fed jednak ma tę przewagę nad nami, że tego non stop nie wspomina i nie rozpamiętuje, tylko planuje walkę w kolejnych turniejach, a w meczu myśli pewnie głównie o kolejnej piłce, a nie "zaraz z 5-3 się zrobi 5-7".
Synówka powiedział podczas tego turnieju jedną bardzo mądrą rzecz - że problemy tenisistów, które my widzimy z ekranu telewizora, tak naprawdę ich nie dotyczą, bo oni myślą o czymś zupełnie innym. A takie banały jak "skupiam się tylko na kolejnej piłce" są banalnie prawdziwe.