Strona 206 z 216

Re: Australian Open 2017

: 29 sty 2017, 20:36
autor: DUN I LOVE
Jonek, podczas meczu z Melzerem?

Re: Australian Open 2017

: 29 sty 2017, 20:36
autor: Lucas
Emu pisze:Serio myślicie, że Nadala jest w stanie wygrać jeszcze 4 szlemy, a Novak 6?
Nie sądze . by Nadal mógł wygrać więcej niż jeden i to najlepiej w tym roku. Jakby Zverev Go wykopał z turnieju w 3R w ogóle nie byłoby dyskusji. Może to AO to był tylko jednorazowy, łabędzi śpiew Hiszpana. Nie chcę tego, ale biorę pod uwagę.

6 dja Djoka to cholernie dużo. Serb się starzeje, a jest jeszcze szlachcic, z którym trzeba się podzielić. Nie sądze, by rekord RF był zagrożony. Nawet z #17, by nie był.

Re: Australian Open 2017

: 29 sty 2017, 20:37
autor: DUN I LOVE
Nie ma to chyba znaczenia, skoro przy każdym półfinale (o finale nie mówiąc) Rafole człowiekowi wszystko pod gardło podchodzi.

Re: Australian Open 2017

: 29 sty 2017, 20:38
autor: Jacuszyn
Emu pisze:Serio myślicie, że Nadala jest w stanie wygrać jeszcze 4 szlemy, a Novak 6?
Z młodzieżą kiepsko jeśli chodzi o stawianie się w Szlemach a i Murray jakoś ich seryjnie nie wygrywa. Szczerze to chciałbym Szlema dla Del Potro. I Wawrinka myślę że coś ugra jeszcze.

Re: Australian Open 2017

: 29 sty 2017, 20:41
autor: jonathan
DUN I LOVE pisze:Jonek, podczas meczu z Melzerem?
Tak. W ogóle szkoda, że Synówka komentował tak mało męskich meczów. Ale pewnie komentowanie spotkań dwóch tenisistek, którym kiedyś pomagał, to była to dla niego wystarczająco satysfakcjonująca praca.

Re: Australian Open 2017

: 29 sty 2017, 20:42
autor: lake
Rob, DUN i tak Was podziwiam, mam trochę więcej lat i ciężko mi zebrać myśli, żeby napisać coś sensownego. Oczywiście kwestia rozstrzygnięcia meczu to warunkuje, ale myślałem że jestem już wystarczająco stary żeby nie przejmować się tak przyziemnymi sprawami. Może gdyby to był Wimbledon albo USO byłoby łatwiej pogodzić się z porażką. Może nawet na RG ale wtedy nie z Rogerem. Ale właśnie AO budzi takie odczucia. Za dużo tych porażek w finałach. Jak pisałem wcześniej absolutnie nie chcę umniejszać Rogerowi, bo zasłużył dzisiaj na zwycięstwo. Ale tak mecz był do wygrania jak i sił można było zaoszczędzić w meczach z Monfilsem i jednak Dimitrovem, bo drugi set był do wygrania. Oczywiście to tylko takie dywagacje z bolącym tyłkiem, bo równie dobrze można było wylecieć z Saszą. Od niepamiętnych czasów nie oglądałem tyle co w tym roku, byłem z Rafą od pierwszej do ostatniej piłki i mam tylko nadzieję, że on zniósł tę porażkę lepiej ode mnie, co już nie raz pokazał. Przegrane finały AO zawsze dawały tytuł na RG wygrany już nie. Problem w tym, że czego byście teraz nie pisali o jego restauracji jest jednak lat nie ubywa co sam powiedział po SF i co znalazło dziś potwierdzenie na korcie.

Re: Australian Open 2017

: 29 sty 2017, 20:43
autor: DUN I LOVE
jonathan pisze:
DUN I LOVE pisze:Jonek, podczas meczu z Melzerem?
Tak. W ogóle szkoda, że Synówka komentował tak mało męskich meczów. Ale pewnie komentowanie spotkań dwóch tenisistek, którym kiedyś pomagał, to była to dla niego wystarczająco satysfakcjonująca praca.
Prawda, wartość dodana komentatorskich boksów podczas tego turnieju.

Obrazek

Re: Australian Open 2017

: 29 sty 2017, 20:46
autor: Buzz
Chyba żaden turniej nie zrył mi tak psychy jak ten. W piątek, po wielkich półfinałowych emocjach (nerwach) cieszyłem się, dziś żałuję, że nie wygrał Bułgar.
Wiedziałem, że dziadek łyknie wreszcie po latach jakiegoś szlema. To było dla mnie jasne, czekałem tylko kiedy, szkoda że akurat dziś. Pewnie pod koniec roku dołoży jeszcze #1, bo też kiedyś o tym wspominał.
Natomiast jak czytam o drabinkach, to mnie zbiera pusty śmiech. Obu im się w sumie udało (w kontekście out'u Serba i hrabiego). Jasne, padły nazwiska, które co mówią? Kogo Fed miał po drodze? Emerytów, mentalnych inwalidów, którym wyjda 1-2 mecze w sezonie i na deser zwłoki po morderczym półfinale.
Wasza radość koledzy, więc się cieszcie, pewnie nie ostatni raz, bo jak #1 i #2 pozostaną w przeciętnych formach, to pewnie wkrótce dorzuci Dubaj i któryś z marcowych Mastersów. Chłop ma tyle szczęścia, że nie wykluczałbym nawet podwójnego karierowego.
Rafa wrócił? Taa, zwłaszcza dziś w deciderze. Może wreszcie (chociaż wiadomo, że nie) zatrudniłby zamiast wujka i przyjaciela - jakiegoś speca, który zrobiłby coś z jego serwisem. Nawet jeśli ma chwilową zwyżkę, to i tak pewnie wkrótce złapie kolejną kontuzję i sezon pójdzie w pi... Natomiast znając jego zwyczaje, obawiam się, że właśnie wyhodował sobie nowego prześladowcę (o ironio losu) p.t. RF. Bazyleę można było zignorować, AO już nie. Teraz zapewne jeśli jeszcze gdzieś się będą mieli spotkać, to już nikt nie będzie mówił o psychicznej przewadze Hiszpana, a łeb Rafy będzie zryty stresem, jak od pewnego czasu Djokovicem.
Nie oglądałem ceremonii, ani nawet finalnego gema - bo to byłoby dla mnie nie do zniesienia. Pewnie były łzy wzruszenia, czułe uściski, a potem paplanina - jaki to przeciwnik nie był dobry, etc. Jestem tak zmęczony, wypruty i wk....y tym turniejem, że daję słowo honoru - wolałbym żeby Hiszpan odpadł w 1R. A najlepiej niech już skończy - poświęci się akademii, modelingowi, czy cokolwiek chodzi mu tam po głowie. I tak nie dokona już nic wielkiego - może przeżyje sezon mączny bez kontuzji? Nie sądzę by był w stanie zdziałać więcej niż rok czy dwa lata temu, a patrzeć na kolejne spektakularne wpadki, a co serwowane ze strony RF, po prostu nie mam już sił. Pobożne życzenia, wiem. Hiszpan powalczy pewnie jeszcze z 3 sezony, RF na fali sukcesu pewnie z 5, zwłaszcza jeśli Serb i hrabia obniżą loty. Nie wyobrażam sobie tego! Chciałbym się jakoś wylogować z tego.
Jak napisał kolega:
Robertinho pisze:[...]ja wysiadam z tego pociągu na przystanku własne zdrowie psychiczne. Za stary już jestem, żeby zatruwać sobie i innym życie, bo ktoś gdzieś gra w tenisa.[...]
Chciałbym znaleźć patent na przeżycie czasu jaki grać będą jeszcze RF, RN, czy Serb. Również nie zarzekam się, ale na razie nie zamierzam ani oglądać, ani podglądać wyników, ani analizować wyczynów starych herosów. Nie można się całkowicie wyizolować od świata, chyba że osiąść w Bieszczadach, więc i tak niestety skądś będą docierać do mnie krzykliwe nagłówki o kolejnych sukcesach i rekordach RF tłuczonych na równie "trudnych" drabinkach jak ta obecna. Pewnie przeczytam o kolejnej kontuzji RN, słabej formie Serba, n-tej porażce hrabiego z RF.
Nie wiem co zrobić by po prostu kompletnie się od tego odciąć?
Na koniec drobna rada dla Rafy - zaczerpnij z doświadczeń USO 2010 i dociąż rakiety. I tak zaraz złapiesz kontuzję, więc nie ma to większego znaczenia, ale może jak zaczniesz nap.... po 210-220 km/h, to przynajmniej nie odwalisz takiego g...a serwisowego jak dzisiaj.
Żałuję, że za sprawą roku 2017, turniej, który pomimo, że nie bywał zbyt łaskawy dla mojego faworyta, był jednym z moich ulubionych, od dziś stał się dla mnie najbardziej parszywym z całego touru. Rafa, szkoda czasu i tak go już nie wygrasz, nie masz tyle farta co RF.
Przepraszam za radykalizm mojej wypowiedzi, ale nawet porażka tutaj z Djokovicem w 2012 nie zmiażdżyła mnie tak jak ta dzisiejsza.

Robertinho, jeśli uda Ci się zrealizować to o czym napisałeś, to bardzo proszę o radę jak to zrobiłeś - pozostanę dozgonnie wdzięczny.

Re: Australian Open 2017

: 29 sty 2017, 20:53
autor: lake
Buzz, zwycięzców się nie sądzi. Też uważam że gloryfikowanie tej wygranej w postaci ogrania 4 zawodników z top 10 gdzie dwóch to pacholęta wyśmiewane przy każdej okazji trąca hipokryzją, ale nie czas i miejsce na to. Przegraliśmy trudno, nic już nie wygramy też trudno. Roger ograł dziś swoje Nemezis i za to należy mu się szacunek.

Re: Australian Open 2017

: 29 sty 2017, 20:53
autor: Robertinho
Lucas pisze:
Jest radość, jest celebracja, ale jak pomyślę, że trzeba by się męczyć jeszcze kilka lat nie tylko z Fedem, ale przede wszystkim z wrażymi zakusami na jego rekord WS
Czy ten rekord jest naprawdę taki ważny? Nawet jeśli ktoś go pobije to Rogerowi to niczego nie ujmie zwłaszcza po dzisiejszym finale. Chyba niektórzy przywiązują do tego zbyt wielką wagę. Wielkość Federera czy Nadala to coś więcej niż liczby, przynajmniej tak myślę. Cyferki i tytuły GOAT-ów, jakieś rankingi najlepszych i inne takie to bardziej zabawki dla kibiców, które tak naprawdę nie są aż tak znaczące.

Wiem, że opowiadałem się za liczbami, jako obiektywnym kryterium oceny dokonań i wciąż tak uważam, ale tak generalnie to czy się kogoś umieści na miejscu numer jeden, dwa, czy cztery na liście wszechczasów jest tylko ciekawostką statystyczną. Każdy czy to Sampras, czy Federer czy Djokovic już na zawsze będzie Wielkim Mistrzem dyscypliny, niezależnie od tego ile rekordów pobił, a ile straci, dzięki kolejnym generacjom.

Nie chcę wchodzić w głowy Federastów, ale gdybym dziś był za RF chciałbym po prostu zobaczyć jak wygrywa, nie ważne czy 7, czy 10 czy 40 raz :).
Wina fanów Nadala(nie Ciebie oczywiście), samych fanów Federera i różnych historyczno-statystycznych mądrali jak Mats.

Bo widzisz, jak tylko w ciągu ostatniej dekady człowiek śmiał napisać, że Federer jest najlepszy w historii, bo gra w tenisa najlepiej w historii, co dla mnie jest faktem obiektywnym, a co najmniej bardzo rozsądną tezą, był z punktu wyśmiewany i rzucano mu w twarz bilans spotkań z Nadalem. Wygrał wreszcie RG? Nie liczy się, bo nie ograł Rafy. Rekord WS? Rekord w rankingu? Oh, gdybyż Rafa zawsze był zdrowy...

Myślisz, że ta niechęć do Hiszpana i przede wszystkim jego fanów wzięła się z powietrza? Albo tylko z samych bolesnych porażek? Mnie tam przesadnie nie cieszy, że wygrał dziś akurat z Nadalem, bo ten Nadal kojarzy się tylko źle i jego osoba odbiera mi całą przyjemność. Nie dlatego, że jest jakąś rzekomą personifikacją zła, gra ten swój męczący dla oka i ucha tenis(no to akurat rzeczywiście czasem przeszkadza), łysieje i gmera w jamach ciała, czy czego tam jeszcze się można czepiać. Jest jaki jest, przede wszystkim potwierdził kolejny raz, że jest wielkim graczem.

To bez znaczenia, bo przede wszystkim nawet nie jego wygrane, ale cała histeria nakręcana wokół tej rywalizacji, sprowadzanie całego tenisa i całej kariery Federera do niej, spowodowały autentyczną nienawiść do jego osoby. Psuło krew i nie dawało cieszyć się z gry i sukcesów idola. Dlatego tak ważna stała się ta liczba WS. Tym się można skutecznie bronić, tym zamykać usta tym najbardziej irytującym mądralom, co to ich zdaniem "Federer już nigdy Szlema nie wygra, nie łudźcie się" czy też "Nadal lepiej opanował tenisowe rzemiosło"(sic!), o argumentach z H2H jako najważniejszej na świecie nie wspomnę.

Zauważ, że podobnie dzieje się z niechęcią do Djokovica. Novak sam w sobie jest ogólnie spoko, gra też do zniesienia. Ale to uparte pompowanie jego sukcesów, zachwyty po wygranych nad podstarzałym Fedem i marniejącym Nadalem, jakby co najmniej wynalazł internet, są nie do zniesienia. Rozważania o tym, jak to za chwilę zostanie graczem wszech czasów, nakręcają wzajemny hejt i powodują, że ludzie tylko się denerwują i skaczą sobie do gardeł. Cóż, jak widać sportowe media nie różnią się zbyt wiele od innych i gonią za oglądalnością, bez zważania na nic.

Także podsumowując, dla mnie to oczywiście bez większego znaczenia. Liczą się emocje z wygranych i zapierające dech umiejętności Rogera. Ale niestety okoliczności sprawiają, że jest trzeba też patrzeć na liczby, często wbrew sobie.

Bo ogólnie liczą się przecież piękno i dobre emocje. Przyjaźnie, które dzięki temu się zrodziły. Tych Roger dał niewyobrażalną ilość. To zastaje. To zostanie po nim.




<wzruszyłem się ;(>

Re: Australian Open 2017

: 29 sty 2017, 20:56
autor: Mario
Dzięki Buzz za tę wrzutkę, bo nawet trochę współczułem Nadalowi i bardzo źle się z tym czułem. Całe szczęście fani sympatycznego Hiszpana zawsze na posterunku.

Re: Australian Open 2017

: 29 sty 2017, 21:01
autor: Buzz
lake pisze:Roger ograł dziś swoje Nemezis i za to należy mu się szacunek.
Ok, niech będzie, szacun!. Tyle, że to już nie jest Nadal, z którym rywalizował w przeszłości - postulowałem żeby zmienił nazwisko, bo to obecne tylko wprowadza w błąd.

Re: Australian Open 2017

: 29 sty 2017, 21:03
autor: lake
Ja też Ci dziękuję za tę wrzutkę Buzz, zaczynam coraz bardziej doceniać ten finał.

Re: Australian Open 2017

: 29 sty 2017, 21:05
autor: Anula
Chłopaki! :o Co z Wami? :o
Trochę ze strachem czytam te wypowiedzi. :( :o
To tylko sport, rywalizacja. A że obydwaj są dobrzy, to taka huśtawka czeka nas do końca ich turniejowych występów. Nie ma co żałowac żadnemu z nich. Nie można zawsze i wszędzie wygrywac. Raz jeden, raz drugi mają swoje momenty chwały i smutne chwile porażek. Po co taka chora presja? ;-)
Ochłońcie. Jurto jest nowy dzień. ;)

Re: Australian Open 2017

: 29 sty 2017, 21:07
autor: Lucas
Robercie, jestem z siebie dumny, że wyciągnąłem z Ciebie tak piękny post. Szczerze to myślałem, że będę się gorzej czuć po tej 18-stce, a złe samopoczucie trwało poł godziny. Nie przeglądam za nadto twittera i netu, by nieu utonąć w zasłużonych zachwytach nad RF, ale tak generalnie nic mi się nie stało z powodu wygranej Fedka. Może to dlatego, że Rafa w tamtym sezonie sięgnął dna i cieszy mnie każdy Jego dobry set i to, ze nie jest połamany. Dziś mógł mieć #15 i podwójnego karierowego (moje ostatnie marzenie), ale nie ma. Nie czuje, że z tego powodu jest gorszym zawodnikiem i mniej Go lubię niż wczoraj. Czy ceniłbym Go i podziwiał bardziej gdyby wygrał? W dłuższej perspektywie chyba nie ma to dla mnie znaczenia, bo moje fanowskie oddanie nie jest związane z konkretnymi wynikami. U Was w większości pewnie jest podobnie :).

Re: Australian Open 2017

: 29 sty 2017, 21:10
autor: Mario
Robertinho piszący coś dłuższego to na pewno jeden z głównych plusów dzisiejszego sukcesu RF.

Re: Australian Open 2017

: 29 sty 2017, 21:11
autor: Buzz
Mario pisze:Dzięki Buzz za tę wrzutkę, bo nawet trochę współczułem Nadalowi i bardzo źle się z tym czułem. Całe szczęście fani sympatycznego Hiszpana zawsze na posterunku.
Wiesz co, miałem na tyle uczciwości żeby po półfinałowym zwycięstwie RF nad ND ogłosić wszem i wobec, że jeśli RF wygra w finale, to się nie odezwę słowem, bo za ten wspaniały występ w półfinale należy mu się jak psu buda. Stało się inaczej.
Dziś jeśli z kompa wylewają mi się hektolitry łez wzruszenia, to widzę, że głównym kryterium szczęścia są jednak suche statystyki. Mogę więc założyć, że niewiele różniłaby się sytuacja gdyby powiedzmy wszyscy oprócz RF złapali jakieś dwutygodniowe choróbsko i jedynie on był w stanie wyjść dźwignąć puchar.
Moim zdaniem ani jego ani Hiszpana nie powinno być dziś w tym finale, dlatego tez nie trzepię się nad "comebackiem" Rafy.

Re: Australian Open 2017

: 29 sty 2017, 21:13
autor: Rodżer Anderłoter
Mario pisze:Dzięki Buzz za tę wrzutkę, bo nawet trochę współczułem Nadalowi i bardzo źle się z tym czułem. Całe szczęście fani sympatycznego Hiszpana zawsze na posterunku.
+18

Re: Australian Open 2017

: 29 sty 2017, 21:15
autor: Robertinho
Buzz pisze: Robertinho, jeśli uda Ci się zrealizować to o czym napisałeś, to bardzo proszę o radę jak to zrobiłeś - pozostanę dozgonnie wdzięczny.
Pewnie się nie da. Można przesypiać nocne mecze, w pracy zajmować się, o dziwo, pracą, a nie sprawdzaniem ls, w domu czymś się zająć, albo wyjść na dwór, a najlepiej samemu się zaangażować w jakiś sport. Ale żeby całkiem się odciąć, trzeba by pewnie zmienić też grono znajomych, zwyczaje, zabić część siebie. A chyba nie warto. lake mnie trochę wkurzył, heheszkując sobie z tego, że cześć osób pisze tu rzekomo już tylko "dla kumpli". Tymczasem to najszczersza prawda, gdyby nie przyjaciele, to ja na pewno od finału USO 2015 bym na forum ani razu nie wszedł. Tylko pewnie coś bym stracił.

Także nie powiem Ci wyluzuj, bo się nie da. Lepiej tu wyrzuć złość, nikomu tym krzywdy nie uczynisz, a siebie trochę oczyścisz ze złych emocji.

Re: Australian Open 2017

: 29 sty 2017, 21:16
autor: Mario
Kompletnie nie rozumiem tej próby udowodnienia światu, że Federer i Nadal (bo z takimi opiniami walczyłem jakoś we wtorek) mieli łatwe drabinki czy farta. W takim razie poproszę jakiś zestaw, który byłby dla Szwajcara dużo trudniejszy od tego, co napotkał.

Oczywiście możemy założyć, że w dzisiejszym tenisie jedyne ciężkie losowanie to te z Murrayem w semi i Djokovicem w finale, co może i jest prawdą. Tylko wtedy jakiekolwiek ocenianie przeciwników przed QF mija się z celem.