
Kolarstwo
- DUN I LOVE
- Administrator
- Posty: 197071
- Rejestracja: 14 lip 2011, 22:04
- Lokalizacja: Warszawa
Re: Kolarstwo
Krótko podsumuję to Giro, skoro już emocje opadły. W porównaniu do ubiegłorocznej, gdzie już na drugim etapie Tadej wygrał wyścig, tegoroczna była arcyciekawa. Dlaczego?
Po pierwsze - nieprzewidywalność. Wyścig był typowany jako ten, w którym będziemy mieli walkę doświadczenia z młodością. Primoż Roglić i Juan Ayuso mieli grać w imprezie pierwsze skrzypce, na sekundy mieli rozstrzygać wyścig wczoraj. I co? Nico. Żaden z nich do Rzymu nie dojechał. Do Słoweńca wróciły dawne demony (leżał 4 razy w przeciągu tygodnia), Hiszpan wystrzelał się za wczasu, jak twierdzi wiele osób.
Z tym Ayuso to mam problem. Gość jest nieokiełznanym młodzieniaszkiem, który jest bardzo mocny w górach i na czas ale ma brzydką cechę - nie jest skłonny do pomocy innym. Nie jest to osoba, która zaakceptuje rolę pomocnika, zawsze chce wygrać. Tutaj siły poszły, użądliła go pszczoła w dodatku ale moim zdaniem psychicznie nie wytrzymał sytuacji, w której to del Toro zyskiwał przewagę i on by musiał się podporządkować i na niego pracować. Wycofał się akurat wtedy, gdy wyścig się już właściwie wymknął. Nie wiem co zrobi UAE ale moim zdaniem dni Ayuso w tej drużynie są policzone. del Toro jest spokojniejszy, łatwiejszy we współpracy i też jest kolarzem na lata. Obaj mają długie kontrakty ale raczej rozstanie z Juanem jest przesądzone po sezonie.
O Roglicia się szczególnie nie martwię. Odjechała szansa na wygranie ostatniego wielkiego touru w karierze. Gość jak na kogoś, kto nie miał talentu do tego sportu osiągnął tak wiele, że jedynym obecnie wyzwaniem to powinno być dobicie do liczby 100 zwycięstw i zwycięstwo w Tour de Suisse (zwycięstw ma 92 do tej pory). W Tour de France nie ma szans powalczyć z młodzieżą, ale fajnie by było, gdyby choć dojechał do Paryża.
Co do samej imprezy to można się rozpisywać w nieskończoność nad odkupieniem Simona Yatesa. Gość naprawdę od Vuelty 2018 przeszedł długą, wyboistą drogę. Męczyło go to Giro strasznie, potem jedynie 3 stopień podium udało się zaliczyć. Zdawało się, że to już koniec poważnej kariery, gdy przychodził do Vismy ale zaskoczył Simon, zaskoczył wszystkich i zwłaszca ttych, którzy już go dawno skreślili (w tym gronie ja). Myliłem się i cieszę, że się myliłem. Gościowi po tych wszystkich klęskach należało się to Giro jak psu buda. Pojechał nie wiem czy nie najmądrzejszy wyścig w całej swojej karierze. Taki sam plan miał właśnie Roglić ale Słoweńcowi nie wyszło. Simon natomiast nie mógł odżałować tego Finestre. W przyszłym roku napewno też otrzyma szansę liderowania w Wielkim Tourze. Za miesiąc będzie wspierał Jonasa. Z Rogliciem mogą sobie podać ręce. Dla obu odkupienie przyszło w ich jedynym zwycięstwie w Giro.
Del Toro pojechał także wspaniały wyścig. Naprawdę nie mówmy, że on go przegrał. U niego wyszedł brak doświadczenia. On po prostu wczoraj nie wiedział jak ma się zachować. DLa niego to cenna lekcja i warto obserwować tego kolarza. Potrafił się cieszyć z tego co osiągnął bo osiągnął życiowy sukces, który może być trampoliną. Może się okazac, że dobrze, że tego Giro nie wygrał. Tao Hart wygrał pięć lat temu i właściwie potem nic wartościowego nie osiągnął. Przegrał z oczekiwaniami. W del Toro jednak można bardziej wierzyć. Z młodych pochwalę też Pelizzariego. Ma Bora fajnych kolarzy w osobach Włocha i LIpowitza. Obaj fajnie się rozwijają i obaj robią 10-tki wielkich Tourów. Ralph Denk nie może ich puścić. Są jednak zbyt młodzi, by walczyć jeszcze o wielkie zwycięstwa.
Odkupienie przyszło też dla innych kolarzy. O ile Caruso to cały czas klasa, bo Giro to jego buty tak Bernal i van Aert znowu w siebie uwierzyli. Kolumbijczyk choć stracił na koniec 12 minut to jednak na kilku etapach się liczył. To nie było anonimowo przejechane Giro jak każdy Wielki Tour po Vuelcie 2021. Bernal może nas jeszcze zaskoczyć ale Ineos to on musi opuścić. Tam coś się niedobrego dzieje. Kolarze odżywają po odejściu stamtąd. Wout za to etap wygrał, rozprowadził Yatesa i pomagał Olavowi. W dodatku nagroda dla najbardziej aktywnego w wyścigu. Szkoda nieukończonej Vuelty ale trzeba powiedzieć jasno - Wout van Aert się jeszcze nie skończył. Odkupienie tez przyszło dla Fortunato. Gość świetnie się zapowiadał gdy wygrywał na Zoncolan ale potem ucichł. Teraz wygrywa koszulkę najlepszego górala w świetnym stylu i chyba w tym kierunku musi podążąć na ostatnie lata kariery. Górskie etapy tak, ale genralka nie.
Żeby nie było różowo (jak w kolorach Giro) to trzeba kogoś poddać krytyce. Dla mnie głowne słowa krytyki prócz Ayuso jednak pokieruję w stronę Carapaza. Dla mnie Karygodnie zachowuje się Ekwadorczyk od wczoraj zwalając na del Toro winę, że on sam przegrał wyścig. Dziś na podium nawet mu ręki nie podał. Stracił Carapaz w moich oczach mocno od wczoraj. Nie wina Yatesa i del Toro, że Richard się wystrzelał.
Na koniec parę słów odnośnie całej imprezy. Trasę krytykowałem na początku ale okazała się ciekawą. Dużo się naprawdę na niej stało ale przydałoby się więcej etapów z metą na podjazdach i górska czasówka. W ogóle te czasówki za wczesnie zostały umiejscowione. Poza tym nie ma się za bardzo czego czepiać. Wyścig byl imprezą dla puncherów, kolarze stworzyli widowisko. Trasa ciekawa ale w 3 tygodniu tez miałem wrażenie, że każdy czeka na Finestre. Coś jak z Monte Lussari 2 lata temu.
Za tydzień Criterium du Dauphine a tam w akcji Pogacar, Vingegaard i Remco. Tam warto oglądać trzy ostatnie etapy bo wszystkie trzy z metą na podjazdach. Ponadto wczesniej mamy czasówkę. Będzie się działo!
Po pierwsze - nieprzewidywalność. Wyścig był typowany jako ten, w którym będziemy mieli walkę doświadczenia z młodością. Primoż Roglić i Juan Ayuso mieli grać w imprezie pierwsze skrzypce, na sekundy mieli rozstrzygać wyścig wczoraj. I co? Nico. Żaden z nich do Rzymu nie dojechał. Do Słoweńca wróciły dawne demony (leżał 4 razy w przeciągu tygodnia), Hiszpan wystrzelał się za wczasu, jak twierdzi wiele osób.
Z tym Ayuso to mam problem. Gość jest nieokiełznanym młodzieniaszkiem, który jest bardzo mocny w górach i na czas ale ma brzydką cechę - nie jest skłonny do pomocy innym. Nie jest to osoba, która zaakceptuje rolę pomocnika, zawsze chce wygrać. Tutaj siły poszły, użądliła go pszczoła w dodatku ale moim zdaniem psychicznie nie wytrzymał sytuacji, w której to del Toro zyskiwał przewagę i on by musiał się podporządkować i na niego pracować. Wycofał się akurat wtedy, gdy wyścig się już właściwie wymknął. Nie wiem co zrobi UAE ale moim zdaniem dni Ayuso w tej drużynie są policzone. del Toro jest spokojniejszy, łatwiejszy we współpracy i też jest kolarzem na lata. Obaj mają długie kontrakty ale raczej rozstanie z Juanem jest przesądzone po sezonie.
O Roglicia się szczególnie nie martwię. Odjechała szansa na wygranie ostatniego wielkiego touru w karierze. Gość jak na kogoś, kto nie miał talentu do tego sportu osiągnął tak wiele, że jedynym obecnie wyzwaniem to powinno być dobicie do liczby 100 zwycięstw i zwycięstwo w Tour de Suisse (zwycięstw ma 92 do tej pory). W Tour de France nie ma szans powalczyć z młodzieżą, ale fajnie by było, gdyby choć dojechał do Paryża.
Co do samej imprezy to można się rozpisywać w nieskończoność nad odkupieniem Simona Yatesa. Gość naprawdę od Vuelty 2018 przeszedł długą, wyboistą drogę. Męczyło go to Giro strasznie, potem jedynie 3 stopień podium udało się zaliczyć. Zdawało się, że to już koniec poważnej kariery, gdy przychodził do Vismy ale zaskoczył Simon, zaskoczył wszystkich i zwłaszca ttych, którzy już go dawno skreślili (w tym gronie ja). Myliłem się i cieszę, że się myliłem. Gościowi po tych wszystkich klęskach należało się to Giro jak psu buda. Pojechał nie wiem czy nie najmądrzejszy wyścig w całej swojej karierze. Taki sam plan miał właśnie Roglić ale Słoweńcowi nie wyszło. Simon natomiast nie mógł odżałować tego Finestre. W przyszłym roku napewno też otrzyma szansę liderowania w Wielkim Tourze. Za miesiąc będzie wspierał Jonasa. Z Rogliciem mogą sobie podać ręce. Dla obu odkupienie przyszło w ich jedynym zwycięstwie w Giro.
Del Toro pojechał także wspaniały wyścig. Naprawdę nie mówmy, że on go przegrał. U niego wyszedł brak doświadczenia. On po prostu wczoraj nie wiedział jak ma się zachować. DLa niego to cenna lekcja i warto obserwować tego kolarza. Potrafił się cieszyć z tego co osiągnął bo osiągnął życiowy sukces, który może być trampoliną. Może się okazac, że dobrze, że tego Giro nie wygrał. Tao Hart wygrał pięć lat temu i właściwie potem nic wartościowego nie osiągnął. Przegrał z oczekiwaniami. W del Toro jednak można bardziej wierzyć. Z młodych pochwalę też Pelizzariego. Ma Bora fajnych kolarzy w osobach Włocha i LIpowitza. Obaj fajnie się rozwijają i obaj robią 10-tki wielkich Tourów. Ralph Denk nie może ich puścić. Są jednak zbyt młodzi, by walczyć jeszcze o wielkie zwycięstwa.
Odkupienie przyszło też dla innych kolarzy. O ile Caruso to cały czas klasa, bo Giro to jego buty tak Bernal i van Aert znowu w siebie uwierzyli. Kolumbijczyk choć stracił na koniec 12 minut to jednak na kilku etapach się liczył. To nie było anonimowo przejechane Giro jak każdy Wielki Tour po Vuelcie 2021. Bernal może nas jeszcze zaskoczyć ale Ineos to on musi opuścić. Tam coś się niedobrego dzieje. Kolarze odżywają po odejściu stamtąd. Wout za to etap wygrał, rozprowadził Yatesa i pomagał Olavowi. W dodatku nagroda dla najbardziej aktywnego w wyścigu. Szkoda nieukończonej Vuelty ale trzeba powiedzieć jasno - Wout van Aert się jeszcze nie skończył. Odkupienie tez przyszło dla Fortunato. Gość świetnie się zapowiadał gdy wygrywał na Zoncolan ale potem ucichł. Teraz wygrywa koszulkę najlepszego górala w świetnym stylu i chyba w tym kierunku musi podążąć na ostatnie lata kariery. Górskie etapy tak, ale genralka nie.
Żeby nie było różowo (jak w kolorach Giro) to trzeba kogoś poddać krytyce. Dla mnie głowne słowa krytyki prócz Ayuso jednak pokieruję w stronę Carapaza. Dla mnie Karygodnie zachowuje się Ekwadorczyk od wczoraj zwalając na del Toro winę, że on sam przegrał wyścig. Dziś na podium nawet mu ręki nie podał. Stracił Carapaz w moich oczach mocno od wczoraj. Nie wina Yatesa i del Toro, że Richard się wystrzelał.
Na koniec parę słów odnośnie całej imprezy. Trasę krytykowałem na początku ale okazała się ciekawą. Dużo się naprawdę na niej stało ale przydałoby się więcej etapów z metą na podjazdach i górska czasówka. W ogóle te czasówki za wczesnie zostały umiejscowione. Poza tym nie ma się za bardzo czego czepiać. Wyścig byl imprezą dla puncherów, kolarze stworzyli widowisko. Trasa ciekawa ale w 3 tygodniu tez miałem wrażenie, że każdy czeka na Finestre. Coś jak z Monte Lussari 2 lata temu.
Za tydzień Criterium du Dauphine a tam w akcji Pogacar, Vingegaard i Remco. Tam warto oglądać trzy ostatnie etapy bo wszystkie trzy z metą na podjazdach. Ponadto wczesniej mamy czasówkę. Będzie się działo!
MTT World Tour (Highest rank #1, career 2009 - 2024):
MTT Challenger Tour:
W:
F: Rio 25, Acapulco 25, Munich 25
Spoiler:
W:
F: Rio 25, Acapulco 25, Munich 25
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 2 gości