Re: Co z tym Federerem; czyli jak żyć, panie Szwajcar?
: 26 lip 2016, 22:48
Fatalna wiadomość. 

Forum fanów tenisa ziemnego, gdzie znajdziesz komentarze internautów, wyniki, skróty spotkań, statystyki, materiały prasowe, typery i inne informacje o turniejach ATP i WTA.
https://www.mtenis.com.pl/
Barty, pojawia się co jakiś czas jakaś fora na fb, ale nie wiem, czy to nie reklamówki.Q. Looking ahead to next year, if you had two wishes, one for yourself and then one for the game of tennis in general, what would those two wishes be?
STAN WAWRINKA: For tennis in general, that Roger will be back at the top with no injury. I think it's always good for everybody when he's playing. And for myself, I don't have any -- I'm working every day to try to make the best I can with my tennis career, so we'll see how I can play next year.
http://sportscafe.in/articles/tennis/20 ... ext-season
17-time Grand Slam champion Roger Federer has brushed aside the talk of his retirement at the end of next season. The Swiss maestro also said that his plans of retirement are far away and he wants to take his decision rather than his body.
Roger Federer has been out of the Tennis court after his defeat to Milos Raonic in the Wimbledon semifinal in July. His injury was aggravated during the match, and after that, the Swiss had ruled himself out for the remainder of the season.
However, Federer has ruled out any chances of his retirement from Tennis after the end of the next season.
"Stopping for such a long time after 20 years of tennis cannot be anything but positive. Playing in 2018? It’s a year away but I clearly still hope to play," Federer was quoted as saying by Sport24.
He added, "Retirement is still far away, I only hope that I will decide it and not my body.”
"I am practicing well, we are going step by step although we could do more," said Federer, who wants to ease back into the competitive circuit.
Federer has slipped to the 8th place in the ATP rankings released last week, and coupled with the fall of Rafael Nadal, who has also slipped to 6th, this is the first time that the duo have not been in the top-five since more than a decade.
Good news. Dużo będzie też zależało jak wyjdzie następny sezon, jak zobaczy że nie ma sensu ciągnąć tego dalej to pewnie skończy.DUN I LOVE pisze:Roger powiedział w Perth, że ma nadzieję kontynuować karierę przez kolejne 2-3 sezony.
http://www.rp.pl/Tenis/301319897-Zukows ... .html#ap-2Żukowski: Bóg Roger
Wśród gwiazdorów sportu są tacy, których pozycję budują nie tylko zwycięstwa, lecz także styl i charyzma. Moim faworytem pod tym względem jest koszykarz Michael Jordan.
Wciąż uważam go za najbardziej niesamowitego sportowca wszech czasów. Nie dlatego, że jego Chicago Bulls wygrywali, lecz dlatego, że gdy brał piłkę do ręki, przestawały obowiązywać prawa fizyki. Inni spadali, a on wciąż z gracją frunął i w ważnych momentach nigdy nie chybiał. Ale gracja była najważniejsza.
Podobne wspomnienie pozostało mi po Franzu Beckenbauerze jako pionierskim libero. Kiedy on dostawał piłkę i zaczynał atak, był poza boiskowym prawem, rywale rozbiegali się na boki przed jego majestatem. Zdaję sobie sprawę, że futbolowi fachowcy mogą mnie wyśmiać, wskazać na to, jak wielką pracę wykonywali niemieccy wyrobnicy piłki, by Kaiser Franz miał tę swobodę, ale ja pamiętam, że kroczył przez boisko jak Mojżesz przez Morze Czerwone i był nietykalny. I tę nietykalność zapamiętałem przede wszystkim.
Długo wydawało mi się, że miałem ogromne szczęście, bo mogłem z bliska obserwować tenis, gdy wygrywał Pete Sampras. To był pierwszy sportowiec dający na moich oczach rywalom i widzom do zrozumienia, że wszystko przychodzi mu łatwiej, bo ma talent, w porównaniu z którym Jim Courier to drwal.
Wtedy sądziłem, że już nikt na korcie tak mnie nie zachwyci. Tę bajkę psuło jedynie wspomnienie o Stefanie Edbergu, artyście woleja, natomiast Bjoern Borg i John McEnroe byli już tylko fantastycznymi tenisistami wygrywającymi największe turnieje, ale nie budzili żadnych estetycznych emocji.
A potem przyszedł Roger Federer i już nic nie było takie jak przedtem. Kiedy Szwajcar wygrywał turniej Roland Garros – ostatni jakiego brakowało mu w wielkoszlemowej kolekcji – napisałem z Paryża, że gdyby jego rodacy mieli serca tak wielkie jak banki, w całym kraju biłyby dzwony. Przypomniałem sobie o tym w niedzielę w południe, gdy Federer zwyciężał w Australian Open i miałem ochotę napisać to jeszcze raz.
Od dawna nie było w sporcie takiego meczu i takiego bohatera, któremu kibicowałby cały świat, a prasa była tak jednomyślna w zachwytach. Być może tylko młodzież uznająca Szwajcara za „idola dla ustatkowanych" żałowała Rafaela Nadala.
Szwajcar i Hiszpan nigdy nie zachowali się wobec siebie nie fair, wprost przeciwnie, podkreślają na każdym kroku wzajemny szacunek. Federer, pomimo królewskiej pozycji nie tylko w sporcie, lecz w całej kulturze masowej nie uległ pokusie arogancji.
I kto wie, czy właśnie to nie stało się podstawą jego globalnej popularności. Szwajcar jest elegancki i dowcipny, nie kompromituje się na korcie ani poza nim, nie ożenił się z Miss Świata, mówi płynnie w czterech językach i sprawia wrażenie, jakby z każdej z tych kultur coś w nim zostało.
Powrót po kontuzji i zwycięstwo w Melbourne zapewniły mu status, jakiego nie ma dziś żaden inny sportowiec. Federer na korcie wciąż porusza się tak, jak kiedyś Jordan na koszykarskim parkiecie i Beckenbauer na futbolowym boisku. Po prostu nie można od niego oderwać oczu.
Przynajmniej ja tak to widzę i tak to zapamiętam.