Re: Montreal 2013
: 11 sie 2013, 18:15
Mnie wcale nie zaskoczyło to agresywne nastawienie Nadala od samego początku meczu. Już przecież nieraz pisałem, że od jakiegoś czasu zmienił się styl gry w ich pojedynkach. Skończyły się długie wymiany na wyniszczenie i zagrywanie topspinów wysoko nad siatką. Teraz obaj chcą już atakować i myślę, że dla wielu kibiców to pozytywny znak, bo spotkania Rafy z Novakiem mogą być dzięki temu łatwiejsze w odbiorze i ciekawsze. I tej nocy wygrał właśnie ten, który częściej przejmował inicjatywę. Hiszpan mógł zakończyć całą sprawę nawet w dwóch setach, gdyby nie to przełamanie w gemie, w którym prowadził 40:0 i zaczął popełniać błąd za błędem. Potem gra była bardzo wyrównana - aż do tie-breaka decidera, który należał już zdecydowanie do Nadala. Niby przed meczem wiele wskazywało na zwycięstwo Djokovicia, bo hard to jego nawierzchnia, ale okazało się, że Rafa znalazł jednak sposób na Novaka wprowadzając kilka bardziej ryzykownych uderzeń do swojego repertuaru. Jakich? Między innymi serwis. On ostatnio znowu zdecydowanie go poprawił (serwował czasem ponad 200 km/h - tak jak na US Open 2010) i to spowodowało, że nie funkcjonowała cudowna broń Djokovicia, czyli return (za to Rafa dzięki temu, że operował tak blisko linii końcowej, udoskonalił ten element). Na pewno duże znaczenie miał też jego ulepszony backhand i forehand po linii, o którym chciałbym wspomnieć raz jeszcze, bo pamiętam, jak Nadal wprowadził go do rywalizacji z Djokoviciem podczas finału AO 2012. Na początku tamtego meczu zagrał kilka takich piłek, ale później jakby o nich zapomniał. Jednak na ostatnim RG zdobył już w ten sposób masę punktów, a Novak niektóre takie strzały mógł odprowadzać tylko wzrokiem (one od pewnego momentu piątego seta stopniowo odbierały mu wiarę w zwycięstwo). Naprawdę nie pamiętam, kiedy ostatnio FH Rafy na hardzie był tak miażdżący (to skracanie wymian powinno być też dobre dla jego kolan), i szczerze mówiąc nie wiem, czy Novak spodziewał się takiego ostrzału. Przecież Serbowi przyzwyczajenie się do takiej kanonady zajęło kilka gemów, po których wynik pierwszego seta wydawał się już właściwie przesądzony (podwójne przełamanie na korzyść Hiszpana). Cóż, ja po prostu nie mam wątpliwości, że Nadal poświęcił sporo czasu na analizę przyczyn porażek z Djokoviciem (Rafa wyciągnął odpowiednie wnioski choćby na zeszłoroczny sezon na mączce). Pamiętam też, ile było sporów o to, czy powinien grać już tylko na naturalnych nawierzchniach, a tymczasem on w swoim drugim turnieju na hardzie po powrocie dochodzi do kolejnego finału (naprawdę zaskoczył mnie osiągnięciem takiego wyniku, zwłaszcza po tej dłuższej przerwie, jaką miał po Wimbledonie) i nie potrafi pokonać go nawet Djoković. Bardzo prawdopodobny 25 Masters na koncie.
Co z Djokoviciem? Po pierwsze - Novak na pewno nie był tak regularny, nieomylny i konsekwentny w końcówce jak w wielu meczach w 2011 roku. Wydaje mi się też, że podszedł do tego półfinału trochę spięty (podobnie jak na RG), o czym najlepiej świadczą podwójne błędy serwisowe. Niestety, ale w ostatnich dwóch pojedynkach z Rafą potrzebował też za dużo czasu, aby wejść na swoje najwyższe obroty. Brakowało jeszcze przełamań podania Hiszpana, bo zawiódł go return (przeciwko Nadalowi zawsze zdobywał nim mnóstwo punktów, a teraz może zaledwie kilka), co tłumaczyłem doskonałym serwisem Rafy. Jedno jest jednak pewne - Serb musi następnym razem zagrać agresywniej, jeśli chce odnieść zwycięstwo.
Można zauważyć pewną zmianę w rywalizacji Djokovicia z Nadalem - Novak wygrał w królestwie Rafy w Monte Carlo, a Hiszpan pokonał teraz Serba na hardzie (po raz pierwszy od trzech lat). To pokazuje, że nie można obecnie wskazać wyraźnego faworyta na żadnej nawierzchni. Obaj są po prostu wciąż blisko siebie i równie dobrze mógłbym wyobrazić sobie Djokovicia jako zwycięzcę w Montrealu. Nie ma więc co wyciągać jakichś daleko idących wniosków. W całym 2011 i na początku 2012 roku to Novak wygrał siedem pojedynków z rzędu (część z nich po morderczych bojach), a od Monte Carlo 2012 to Rafa ma z Serbem bilans 5:1. Wynik ich następnego spotkania jest moim zdaniem całkowicie otwarty.
To wszystko nie zmienia jednak mojego poglądu, że z Djokovicia uszło trochę pary. Novak jest oczywiście wciąż numerem jeden na świecie, ale w porównaniu z sezonem 2011 brakuje mu błysku i świeżości. Może Serb faktycznie stoi w miejscu. Jeśli tak, to popełnia duży błąd, bo podstawa to przecież ciągły rozwój, zwłaszcza że konkurencja nie śpi i tylko myśli, jak strącić mistrza z piedestału. (na przykład taki Nadal, który przez ostatni rok nie próżnował). Więc Djoković też musi wymyślić coś nowego. Może powinien nabrać kilka dodatkowych kilogramów mięśni, żeby po prostu uderzać w piłkę z większą siłą? Nie wiem, ale to mogłoby być jakieś rozwiązanie. Myślę jednak, że Novak jest na tyle ambitnym i inteligentnym tenisistą, że wyciągnie niedługo odpowiednie wnioski. Ma na pewno o czym myśleć. Przecież nie da się ukryć, że on sam, jego sztab, cała Serbia i kibice są mocno rozczarowani wynikami ostatnich turniejów.
Co z Djokoviciem? Po pierwsze - Novak na pewno nie był tak regularny, nieomylny i konsekwentny w końcówce jak w wielu meczach w 2011 roku. Wydaje mi się też, że podszedł do tego półfinału trochę spięty (podobnie jak na RG), o czym najlepiej świadczą podwójne błędy serwisowe. Niestety, ale w ostatnich dwóch pojedynkach z Rafą potrzebował też za dużo czasu, aby wejść na swoje najwyższe obroty. Brakowało jeszcze przełamań podania Hiszpana, bo zawiódł go return (przeciwko Nadalowi zawsze zdobywał nim mnóstwo punktów, a teraz może zaledwie kilka), co tłumaczyłem doskonałym serwisem Rafy. Jedno jest jednak pewne - Serb musi następnym razem zagrać agresywniej, jeśli chce odnieść zwycięstwo.
Można zauważyć pewną zmianę w rywalizacji Djokovicia z Nadalem - Novak wygrał w królestwie Rafy w Monte Carlo, a Hiszpan pokonał teraz Serba na hardzie (po raz pierwszy od trzech lat). To pokazuje, że nie można obecnie wskazać wyraźnego faworyta na żadnej nawierzchni. Obaj są po prostu wciąż blisko siebie i równie dobrze mógłbym wyobrazić sobie Djokovicia jako zwycięzcę w Montrealu. Nie ma więc co wyciągać jakichś daleko idących wniosków. W całym 2011 i na początku 2012 roku to Novak wygrał siedem pojedynków z rzędu (część z nich po morderczych bojach), a od Monte Carlo 2012 to Rafa ma z Serbem bilans 5:1. Wynik ich następnego spotkania jest moim zdaniem całkowicie otwarty.
To wszystko nie zmienia jednak mojego poglądu, że z Djokovicia uszło trochę pary. Novak jest oczywiście wciąż numerem jeden na świecie, ale w porównaniu z sezonem 2011 brakuje mu błysku i świeżości. Może Serb faktycznie stoi w miejscu. Jeśli tak, to popełnia duży błąd, bo podstawa to przecież ciągły rozwój, zwłaszcza że konkurencja nie śpi i tylko myśli, jak strącić mistrza z piedestału. (na przykład taki Nadal, który przez ostatni rok nie próżnował). Więc Djoković też musi wymyślić coś nowego. Może powinien nabrać kilka dodatkowych kilogramów mięśni, żeby po prostu uderzać w piłkę z większą siłą? Nie wiem, ale to mogłoby być jakieś rozwiązanie. Myślę jednak, że Novak jest na tyle ambitnym i inteligentnym tenisistą, że wyciągnie niedługo odpowiednie wnioski. Ma na pewno o czym myśleć. Przecież nie da się ukryć, że on sam, jego sztab, cała Serbia i kibice są mocno rozczarowani wynikami ostatnich turniejów.