Jacques D. pisze: ↑10 wrz 2021, 12:30Co do sposobu myślenia @Mario, to już chyba wystarczająco wyjaśniłem, on oczywiście może sobie wmawiać, że to, iż miałem rację to tylko przypadek, ale tak ten świat jest skonstruowany, że czas weryfikuje najlepiej i świetnie wyjaśnia, kto umie patrzeć na metr od siebie, a kto trochę dalej.
Przecież Ty jesteś jak człowiek przychodzący na pustynię, by przekonywać tamtejszych beduinów o zbliżających się opadach. Na początku nawet trochę Cię słuchają, myśląc że trafił się jakiś wizjoner, po tygodniu zaczynają w to wątpić, a po miesiącu już tylko ignorują. Ty jednak pozostajesz nieugięty, gdy po kilku latach ten deszcz w końcu spada, pojawiasz się z dumnym "a nie mówiłem?" i czujesz się zwycięzcą. Spoko, może tak być. 10 lat temu Barty miała lat 15, Osaka 14, Sabalenka 13, Swiątek 10, Bencic 14, Rybakina 12, Bianca 11, a o naszych finalistkach to już w ogóle nie ma co mówić. No bądźmy poważni.
Oczywiście wiem, że będziesz odwoływał się do procesów zachodzących w kobiecym tenisie, do kierunku, w jakim zmierzało szkolenie i tak dalej, i tak dalej. Prawda jest jednak taka, o czym Robpal już zresztą wspomniał, że przed ~dekadą kobiecy tour był z grubsza żenujący. O ile ranking równo sprzed dziesięciu lat nie wygląda jeszcze tak tragicznie, tak zestawienie zamykające rok 2013, to liderująca Serena z potężną przewagą nad resztą stawki, dalej Azarenka, Szarapowa i Radwańska (plus na Li, ta akurat w miarę spoko, jak miała te kilka dobrych turniejów w roku), prześcigające się pomysłach, która w bardziej widowiskowy sposób rozłoży nogi przed SW, następnie Kvitova (ja nie lubię, ale obiektywnie w miarę ciekawa tenisistka) i uwaga, uwaga - Errani, Jankovic, Kerber, Wozniacka, Halep. Jeszcze w 2016 top 5 rankingu to Kerber, Serena, Radwańska, Halep i Cibulkova, dalej trochę lepiej, choć szału nie było. Nie wiem jak daleko wprzód musiałeś patrzeć, skoro w czasach Twojej największej forumowej aktywności wyglądało to jak wyglądało, a nawet te 5 lat temu, mało kto mógł być aż tak wielkim optymistą. Z całym szacunkiem, jednak nie posądzam Cię o prężne działanie w strukturach szkolenia, a więc obserwację tych wszystkich małych dziewczynek pojawiających się na kortach, jeżdżenie po turniejach dla 12/14-latek, ba - nie podejrzewam Cię nawet o przesadne śledzenie zmagań juniorskich, a tylko w ten sposób mógłbyś bronić swoich wniosków na innej zasadzie niż wspomniany typek z przykładu, którym rozpocząłem ten wpis.
Nie chcę już być przesadnie złośliwy, bo na tym polu nie myli się tylko ten, kto nic nie robi. Mimo wszystko, godzi się wspomnieć, że niemal wszystkie zawodniczki (podobnie jak zawodnicy), którym poświęcałeś sporo uwagi, to albo kompletne niewypały albo, w najlepszym razie, zawodniczki/zawodnicy baaardzo szerokiej czołówki. Plus jeszcze ta Switolina, którą lubię, i którą niezbyt chętnie krytykuję, ale jeśli chcę pozostać w zgodzie z faktami, a chcę, to muszę nadmienić, że to akurat klasyczna przedstawicielka tego starego WTA, tj, mocno ograniczona tenisistka, która w dodatku kompletnie blokuje się w najważniejszych meczach i pokazuje jeszcze mniej niż potrafi (no taka przykładowa Radwańska z ładniejszym tenisem i techniką uderzeń). No nie jest najlepiej z tym nosem w mojej opinii.
Piszę na raty, robiąc kilka rzeczy jednocześnie, dlatego widzę, że odpowiedziałeś już Robpalowi, kończąc swój wpis apelem. Dlatego też sobie na takowy pozwolę. Ludzie szukający w tenis własnej drogi, nie słuchajcie Jacquesa D.