MONTREAL
Rozgrywany na zmianę w Montrealu i Toronto turniej Rogers Masters (wcześniej znany jako Canadian Open, a jeszcze wcześniej, przed erą Open - Canadian National Championships) to jeden z dziewięciu turniejów rangi Masters - 1000 i zarazem jeden z ważniejszych turniejów przygotowawczych do wielkoszlemowego US Open. Zawody te, jedne z najstarszych na Świecie - rozgrywane bowiem od 1881 roku, w swych dziewiętnastowiecznych początkach gościły w finałach głównie zawodników rodzimych. Dziś Kanadyjczycy nie mogą się już pochwalić tak silną reprezentacją, uwaga tutejszych kibiców skupiać się będzie przede wszystkim na Milosu Raoniciu - posiadającej czarnogórskie korzenie młodej nadziei tamtejszego tenisa.
Jak każdy z najważniejszych turniejów touru, tak i kanadyjska impreza posiada na liście zwycięzców prawdziwe legendy tenisa. Wygrywali ją prawie wszyscy najwięksi: od Lavera i Vilasa, przez Borga i McEnroe, po Agassiego, Safina i Federera. Rekordzistą pod względem zwycięstw jest tu Ivan Lendl, który trofeum to zdobywał w latach 80. seriami, finiszując z liczbą sześciu tytułów.
Nawierzchnia jest tu niezbyt szybka, zwłaszcza w porównaniu z przyszłotygodniowym Masters w Cincinnati, dlatego sprzyja ona graczom takim, jak Djokovic, Nadal czy Murray. Serb zdobył tu jak do tej pory 3 tytuły, Hiszpan i Szkot - po 2.
Żadnej z wymienionych tenisowych znakomitości nie zabraknie na liście startowej tegorocznego turnieju. Nie ma na niej zaś będącego ostatnio w słabiutkiej formie słynnego Szwajcara Federera. Jednym z faworytów obecnej edycji jest również Argentyńczyk del Potro, opromieniony efektownym zwycięstwem we właśnie zakończonym turnieju w Waszyngtonie. Wspomniany Raonic, pomimo słabej formy w ostatnich miesiącach, będzie głównym faworytem gospodarzy, którzy oprócz niego posiadają jeszcze w turnieju głównym kilku zdolnych, ale nieliczących się w ścisłej rozgrywce zawodników, takich jak Pospisil, Dancevic czy młodziutki, debiutujący w ATP World Tour Peliwo.
Zeszłoroczna edycja imprezy wiele straciła na sąsiedztwie londyńskich Igrzysk Olimpijskich - wielu przemęczonych turniejem czołowych zawodników nie chciało zagrać w Kanadzie, jedynym, który stawił czoła spokojnie maszerującemu po tytuł Djokoviciowi, był 35-letni Niemiec Haas. Po znakomitym meczu Serb zwyciężył i wkrótce później, po pewnych zwycięstwach wzniósł trofeum. Oby w tegorocznej odsłonie zawodów nie zabraknie śmiałków, którzy na niezbyt gorącym, ale słonecznym i klimatycznym Stade Unprix znaleźli odwagę, by rzucić wyzwanie najlepszym.
Ale jeszcze nie zaraz, bo znów zdaje się jakiś opad występuje.
