Strona 4 z 36

Re: Miami 2014

: 19 mar 2014, 23:56
autor: DUN I LOVE
Odpadł Dawidienko. Jeden z kilku mistrzów tego turnieju:

Andy Murray (2009, 2013)
Novak Djoković (2007, 2011-2012)
Nikołaj Dawidienko (2008)
Roger Federer (2005-2006);

Re: Miami 2014

: 20 mar 2014, 14:27
autor: DUN I LOVE
Plan gier na dziś (czwartek - II dzień turnieju):
http://www.atpworldtour.com/Scores/sche ... ventId=403

Re: Miami 2014

: 20 mar 2014, 16:42
autor: sheva
Mam wrażenie, że w tym roku Miami jest szybsze niż w poprzednich latach. A nawet, że jest szybsze niż Indian Wells. :o

Re: Miami 2014

: 20 mar 2014, 16:43
autor: Mateuszz91
Nieżle sobie Khaczanow radzi na livescorze. 5-4 i serwia Hiszpana.

Re: Miami 2014

: 20 mar 2014, 18:13
autor: Mario
Mistrz tiebreaków rodem z Francji znów błysnął. Ale w sumie, gdyby pokonał Istomina w takich warunkach, to byłoby to trochę dziwne. Może w którymś z ceglanych mastersów uda się wygrać mecz, bo 45 punktów zawszę się przyda.

Re: Miami 2014

: 20 mar 2014, 18:14
autor: grzes430
Postaw na Polaków - powinni wygrać...

Re: Miami 2014

: 20 mar 2014, 18:32
autor: DUN I LOVE
Powrót Tomicia i Hewitt walczący o 600. zwycięstwo w karierze to chyba główne (o ile nie jedyne) atrakcje dnia dzisiejszego.

Re: Miami 2014

: 20 mar 2014, 18:37
autor: Advantage
Chyba największy choke w ostatnim czasie miał miejsce dziś w nocy, bowiem Giraldo dokonał cudu w meczu z Baghdatisem. Prowadził *5-2, 30-0 w deciderze i przegrał 5-7. :P

Przy okazji bardzo ciekawa piłka z tego meczu:


Re: Miami 2014

: 20 mar 2014, 19:32
autor: Robertinho
Wielkie pięknoObrazek Obrazek Obrazek Żyjąc w Złotej Erze tenisa, niemal codziennie mamy możliwość oglądać widowiska, które subtelnie pieszczą zmysły prawdziwego sympatyka dyscypliny. Pełne gorących emocji i taktyczno-technicznego wyrafinowania. Ich aktorzy regularnie potwierdzają, że nie bez powodu są bohaterami zbiorowej wyobraźni.
Ta mnogość wielkich widowisk z czasem zaczęła u części sympatyków dyscypliny rodzić przesyt i powodować, że niektórzy przestali dostrzegać piękno kolejnych zapierających dech w piersiach widowisk, w zalewie wrażeń tracąc wrażliwość na piękno kolejnych tenisowych arcydzieł, przestają doceniać, jak wielkiego zaszczytu dostępują, mogąc być świadkami najpiękniejszego czasu w historii dyscypliny.
Na całe szczęście, w zalewie kolejnych cudownych spotkań, trafiają się mecze prawdziwie historyczne, tenisowe perły, które zachwycają i po wsze czasy zachwycać będą kolejne pokolenia sympatyków tenisa. Mecze, które przypominają nam, w jak cudownych, pełnych różnorodności, emocji i bogactwa wysublimowanych estetycznych wrażeń czasach mamy zaszczyt żyć. Obrazek Do takich spotkań z tenisową poezją z całą pewności zaliczyć można ubiegłoroczny finał turnieju w Miami. Już na sam dźwięk nazwisk mistrzów rakiety, którym przyszło toczyć bój o prymat w tym prestiżowym turnieju, sprawiał, że fanów dyscypliny przechodziły dreszcze.
Słynny Szkot Andy Murray, człowiek, który wzniósł tenis na niespotykany dotąd poziom, toczyć miał bój z esencją współczesnego tenisa, pracowitym rzemieślnikiem o duszy subtelnego artysty, Hiszpanem Davidem Ferrerem. Już sam skład finału był najlepszym gwarantem widowiska na fenomenalnym poziomie.
Dodatkowym atutem był wolny kort, dający zawodnikom szanse na pokazanie pełni swej maestrii, bez zbytniego udziału takich szkodzących odbiorowi widowiska elementów, jak wygrywające piłki, bądź co gorsza dające podającemu przewagę w punkcie serwisy, nie mówiąc o asach. Powiedzieć, że nasi dzielni gladiatorzy kortów nie zawiedli oczekiwań, byłoby dużym nietaktem.

Panowie uraczyli nas bowiem widowiskiem nieziemskim, w którym spektakularne, prawdziwie epickie wymiany przeplatały się z niespodziewanymi zwrotami wydarzeń, tworząc razem prawdziwą orgię tenisowych wrażeń i suspensu. Spektakl toczący się na rozgrzanym do czerwoności słońcem i morderczą walką atletów korcie w Miami, już w trakcie trwania wzbudził ekstatyczne reakcje i komentarze ekspertów, byłych zawodników, a przede wszystkim oddanych sympatyków dyscypliny. Później był wielokrotnie wspominany w podsumowaniach sezonu, jako jeden z jego najdonioślejszych akordów i zarazem idealne podsumowanie perfekcyjnego miejsca, w którym znajdują się obecnie męskie rozgrywki.
Niestety, zwycięzca tego porywającego wyścigu po tytuł mógł być tylko jeden i po genialnym trzecim secie spotkania został nim Andy Murray. David Ferrer przejdzie jednak do historii dyscypliny jako uczestnik tego ponadczasowego spektaklu. Albowiem nikt z patrzących na tę grecką tragedię na korcie nie mógł mieć wątpliwości, że obaj byli zwycięzcami.

Fenomenalny finał turnieju singlowego odsunął w cień rywalizację deblistów, watro jednak odnotować kolejny wartościowy wynik naszej eksportowej pary Fyrstenberg/Matkowski(postura jednego z naszych graczy idealnie pokazuje, że poziom debla również jest wyborny), która dotarła do finału, przegrywając jednak mecz o tytuł. Obrazek Możemy jedynie marzyć, aby tegoroczna edycja turnieju miała szanse dorównać ubiegłorocznej. Są jednak pewne szanse, że tak się stanie. Fenomenalną formę od jesieni utrzymuje Novak Djokovic, który w pięknym stylu wygrał turniej w Indian Wells, pokonując nawiązującego formą do swoich najlepszych sezonów Rogera Federera, który również ma szanse pokazać się z dobrej strony, zwłaszcza że po ubiegłorocznej absencji ma szanse zdobyć wiele cennych puntów, tak potrzebnych Szwajcarowi w planowanej przez niego walce o najwyższe rankingowe pozycje.
Również w perfekcyjnym kalendarzu startów wielkiego Rafy Nadala na szczęści nie zabrakło w tym sezonie Miami, trzeba mieć nadzieję, że problemy natury zdrowotnej są już za wojownikiem z Manacor. Oczywiście wszystkie oczy zwrócone będą na będącego w coraz lepszej formie obrońcę tytułu, Andy Murray będzie chciał potwierdzić swoje ambitne aspiracje na ten sezon. Podobne plany ma na pewno świeżo upieczony mistrz Australian Open, nowa siła męskiego tenisa, Stanislas Wawrinka. Do tego zawsze fenomenalny Tomas Berdych, fantastyczni w tym sezonie Gulbis i Dymitrov, czarujący techniką Milos Raonic i prawdziwa wisienka na torcie, długo wyczekiwany powrót największego młodego talentu ATP, samego Bernarda Tomica.

Re: Miami 2014

: 20 mar 2014, 19:35
autor: DUN I LOVE
Och...

Re: Miami 2014

: 20 mar 2014, 19:40
autor: Mario
Reakcja na artykuł, czy znowu katujesz się oglądając Harrisona?

Re: Miami 2014

: 20 mar 2014, 19:40
autor: Robertinho
DUN I LOVE pisze:Och...
To na wspomnienie ubiegłorocznego finału, czy na myśl, jak cudowny turniej nas czeka?

Re: Miami 2014

: 20 mar 2014, 19:44
autor: Lleyton
Do boju Rusty! :)

Re: Miami 2014

: 20 mar 2014, 19:46
autor: Anula
Można by rzec Robercie, że tym tekstem osiągnąłeś niebotyczne wyżyny ubiegłorocznego finału w Miami. Był ( tekst) co najmniej tak niespodziewany, jak przegrana gladiatora Ferru. :P :D

Re: Miami 2014

: 20 mar 2014, 19:51
autor: Robertinho
Anula pisze:Można by rzec Robercie, że tym tekstem osiągnąłeś niebotyczne wyżyny ubiegłorocznego finału w Miami. Był ( tekst) co najmniej tak niespodziewany, jak przegrana gladiatora Ferru. :P :D
To oczywiście na pewno komplement. :D Cóż, zaskoczyłem sam siebie. :o

Aha, sugeruję by czytając wyobrazić sobie głos Tomasza Lorka, efekt powinien być jeszcze lepszy. :D

Re: Miami 2014

: 20 mar 2014, 19:59
autor: Anula
Robertinho pisze: ...
To oczywiście na pewno komplement. :D Cóż, zaskoczyłem sam siebie. :o ....
Oczywiście, że komplement. :D Chyba w to nie wątpisz. :P
Mnie również zaskoczyłeś. :P :D

Vammossss Lleyton.!!!

Można gdzieś oglądac mecz Tomica.?

Co tam się dzieje.!? :o
Jarkko prowadzi z Bernardem już 4-0. :o :roll:

Re: Miami 2014

: 20 mar 2014, 20:12
autor: Mateuszz91
Tomic 0-6...

Re: Miami 2014

: 20 mar 2014, 20:15
autor: Mario
Dla mnie żadne zaskoczenie, długo nie grał, raczej do tych harujących nie należy, więc nie mógł wrócić w dobrej formie.

Re: Miami 2014

: 20 mar 2014, 20:17
autor: Robertinho
Nie zawodzi mnie Bernard. :P

Odp: Miami 2014

: 20 mar 2014, 20:19
autor: Saboteur
Robertinho pisze:Wielkie piękno
Padam na ryj.