mtenis.com.pl

Przeniosę tu.

Zastanawia mnie na ile to problemy z plecami mogły się odbić na postawie Kyrgiosa w Melbourne. Niby ciężko było oczekiwać czegoś więcej, mecz z Delbonisem i Seppim bardzo na plus, ale miesiąc przerwy to jednak dużo, więc znowu jakąś lekką kontuzją to nie było, zwłaszcza, że plecy to wyjątkowo wredny uraz. Tym bardziej na plus to co pokazał.

Gdzie zamierza pograć Kokkinakis? Bo jak miał gdzieś nabijać punkty w challengerach, to chyba teraz.

A to nie tak, że te plecy to efekt obciążeń na AO?

Mario coś wspominał, że Thanasi ma się bujać po kwalach w Memphis i DB. Nie potwierdzam, bo nie wiem.

Pisałem w zawodniczym.

Znowu gwiazdorzy i wycofał się z Maui i Dallas, zamierza podbijać kwale do Memphis i DB (później pewnie Acapulco, ale potwierdzenia nie ma).

Nie, te plecy to od ... IPTL, tak wynikałoby z tekstu podlinkowanego w zawodniczym.

Na Burnie mógł chociaż się skusić.

Chyba jednak ma prawo uważać, że gra lepiej niż CH Burnie. Punkty punktami, ale obijać kelnerów kilka dni po ograniu Gulbisa i "5" z Grothem? W kurnikach ATP jest jednak więcej do ugrania.

Od pierwszego meczu brał medicale na te plecy.

Szkoda tego miesiąca, bo kolejny raz ucieknie okazja, by sprawdzić jak poradzi sobie w halach (był zgłoszony do Marsylii). Przynajmniej powinien przystąpić w miarę zdrowy do mastersów.

Kokkinakis ma obowiązek grania w CH dopóki jednego z nich nie wygra. Takie moje zdanie.

Tu nie ma o czym gadać, Nick rok temu dwa tygodnie przed pokonaniem Nadala wygrał w Nottingham. Także ujmy by mu nie przyniosło.

Mario pisze:Kokkinakis ma obowiązek grania w CH dopóki jednego z nich nie wygra. Takie moje zdanie.

On chyba nie przywiązuje wagi do takich rzeczy. Wydaje mi się, że od początku jest nastawiony na grę z najlepszymi i w dążeniu do tego jest bezkompromisowy.

Mam przypominać jak rok temu na tym wyszedł?

Poważnie, to mimo dobrej Australii uważam, że wciąż nie gra na poziomie uprawniającym go do regularnej rywalizacji o coś więcej niż wygranie meczu w MD głównych turniejów. Ponadto takie zwycięstwo CH dodałoby mu pewności siebie, z którą to różnie w jego przypadku bywało.

Zresztą o czym my gadamy, skoro dużo bardziej przystosowany do rywalizacji z najlepszymi Nick grywał w chalkach, to Thanasi też powinien.

W ogóle wystarczy sobie popatrzeć, że on wcale rankingowo nie góruje nad innymi zawodnikami w podobnym wieku (Edmund, Chung, Nishioka, Donaldson), a każdy z nich ma już skalp na poziomie challengerów. Nie ma co przesadzać z hurraoptymizmem po pokonaniu beznadziejnego Sijslinga i Gulbisa bez formy, zwłaszcza, że rok temu w kwalach RG i US Open swoje w drugą stronę odrobił...

On ten ranking ma jednak trochę za niski - jakby ciułał w stylu tych wszystkich Chungów tylko po challengerach to pewnie byłby pod top 100, bo co by nie mówić, rok temu stracił z 2 miesiące na podbijanie ATP, w tym chyba będzie podobnie. Pewnie w końcu coś by też wygrał.

I to właśnie boli, zamiast spokojnie przebijać się z jednego poziomu na drugi, on próbuje zrobić kilka kroków od razu, a efekty widać właśnie na przykładzie karier rówieśników, którzy przynajmniej moim zdaniem lepsi od niego nie są.

Kyrgios jeszcze żyje?

Gra dziś w nocy.

Wujek Toni pisze:Kyrgios jeszcze żyje?

Tak. Prawdopodobnie Top-30 po dzisiejszym sukcesie nad Federerem.

Drugi bohater wątku, Kokkinakis, w najbliższy poniedziałek zawita do Top-100.

Denerwuje mnie trochę kalendarz bohaterów wątku.

O ile Kyrgiosa jestem jeszcze w stanie zrozumieć, bo w jego przypadku, więcej gry = większa szansa przejechania kontuzjowanym do NY, tak Kokkinakis, 70 tenisista świata zaczynający przygotowania do USO dopiero od Waszyngtonu, to lekkie nieporozumienie. Wypadałoby wreszcie poważniej zaistnieć w tourze, a takie turnieje jak Atlanta (słabiutka obsada plus odpowiadające mu warunki) wydają się idealną okazją...

Też byłem lekko zażenowany, kiedy nie znalazłem Kokka w Atlancie. Z drugiej strony może chce trochę odpocząć i spokojnie potrenować, skoro jeszcze w poprzednim tygodniu grał na Antypodach.

Grał to duże słowo, akurat w jego przypadku. Jeśli chciał odpocząć, to mógł posiedzieć w domu do czwartku, później samolot do Atlanty, 2-3 dni na przystosowanie i zaczynamy turniej.

Narzekam, bo Waszyngton to jednak 500, a do Mastersów trzeba będzie zagrać kwale, i nie chciałbym by po raz kolejny większość wygranych meczów pochodziło z kwalifikacji, a w tej Atlancie (dodatkowo Anderson się wycofał) na dobrą sprawę może z 3 tenisistów jest poza jego zasięgiem...

Czytałem o całej sprawie. Żenada jednym słowem.