Rodżer Anderłoter pisze:Murray nie jest pewny w grze ofensywnej ze względu na kwestie słabej wytrzymałości na strychu i kiepskiego radzenia sobie z presją jaka wiąże się z ryzykiem gry ofensywnej ale zdolności ma spore. A babole równie często pod siatką strzela taki Tsonga po prawdzie z innej przyczyny (bardziej kieruje się sercem niż szkiełkiem i okiem) ale nie zmienia to faktu.
Ja myślę, że Murray ma wystarczający potencjał ofensywny. Tyle że z nim jest tak, że on przeważnie stara się grać na tyle dobrze, na ile potrzeba (czasem oczywiście z różnym skutkiem). Jeśli nie znajdzie się ktoś, kto zmusi go do mocniejszej gry, on będzie tylko punktował słabości rywala, nie pokazując przy tym niczego wyszukanego. Ale kiedy Szkot trafi na kogoś z pierwszej czwórki, potrafi zagrać zdecydowanie inaczej. Przede wszystkim stoi w korcie, a nie daleko za linią końcową, i gdy dostaje nieco krótsze piłki, możemy zobaczyć bezwzględnego Andy'ego, który rozprowadza rywali, jak chce. Nie boi się wtedy bardziej płaskich uderzeń, nie nadużywa topspinu tak jak rok temu Djoković i wszystko robi z niesłychaną swobodą. Do dzisiaj pamiętam, jak w półfinale AO 2012 rozstawiał po kątach Novaka. Ja o tamtym dawnym wolno grającym i nudnym Murray'u już po prostu zapomniałem. Od tamtego czasu on urósł co najmniej o klasę. Niech szykuje się na Wimbledon.
robpal pisze:Odnośnie 2HBH, pewnie, że łatwo wybrać Novaka

Ale to jest inne zagranie, regularniejsze, zazwyczaj grane wyżej, wygląda dla mnie trochę rzemieślniczo. U (dobrze grającego, ofensywnego) Murraya jest za to ta lekkość, piłka grana tuż po koźle, piękne zejście na nogach, umiejętność niesamowitego przyspieszenia w zasadzie z niczego. Dla mnie to taki trochę federerowski forhend, ale na bekhendzie, momentami zakrawający wręcz o półwoleja. Novak gra lepiej po linii, Murray wg mnie osiąga lepszy kąt i potrafi lepiej zmienić kierunek z tej strony - w przypadku meczów z Nadalem lepiej sprawdza się to pierwsze, z Federerem to drugie (zresztą te bilanse obu z wymienioną dwójką nie biorą się przecież z czapy).
Murray gra według mnie z backhandu co najmniej tak dobrze jak Djoković albo i nawet lepiej. Przecież to właśnie on jako pierwszy na świecie zaczął kierować te mocne, płaskie backhandy na forehand Nadala, co było jednym z kluczy do pokonania Rafy. Nie mam wątpliwości, że tutaj Serb wzorował się na Szkocie. Szkoda tylko, że Andy trochę za rzadko wykorzystuje swój BH do gry kątowej, bo tym uderzeniem może pogonić dosłownie każdego - najpierw krosem, a potem po linii. A to przyspieszenie nadawane praktycznie z niczego, o którym piszesz, bierze się ze skrętu tułowia. Taki niepozorny ruch, który Andy wykonuje z olbrzymią łatwością i lekkością.
przemusiowa pisze:Panowie, już nie ściemniajcie, na pewno będzie Was ciekawić co się stanie

Może trochę przesadziłem - o wojnie raczej nie ma mowy, ale będzie bardzo smutno, najbardziej mnie.