Re: Szanghaj 2024
: 12 paź 2024, 10:46
Szanghajska sobota.
Spoiler:
Forum fanów tenisa ziemnego, gdzie znajdziesz komentarze internautów, wyniki, skróty spotkań, statystyki, materiały prasowe, typery i inne informacje o turniejach ATP i WTA.
https://www.mtenis.com.pl/
Przede wszystkim chyba jednak tenisowo go zweryfikował Novak. Za uboga na ten moment jest jego gra, żeby całkowicie rozpykać świeżego Serba.
Wow, ostro, mimo wszystko. To znaczy, oczywiście zdarzały mu się okropne mecze (finał RG 08 - wiadomo, finał Brisbane z Hewittem, 1.set - coś obrzydliwego, itp.), ale to był jednak ten bardzo rzadki typ tenisisty tak poukładanego technicznie, tak naturalnie efektownego, że prawie w każdym, nawet do bólu rutynowym meczu, można było oczekiwać jakichś, choćby pojedynczych, perełek. Sam wrzucałem kiedyś jakiś skrót meczu z Mirnym z początków kariery, o którym nikt nie pamięta, a parę strzałów było tam takich, że kopara opada. Uwielbiam styl Pistola, na przykład, ale zrozumiałbym, gdyby ktoś napisał, że było tam nieco nudnych spotkań typu: trochę solidnego wolejowania, parę strzałów z fh, trochę błędów rywala, sporo wygrywających serwisów/asów, i do domu. Ale Fedowi akurat w taki sposób jechać...Robertinho pisze: ↑11 paź 2024, 16:48 Oj tak, bo do Federera się siadało z przekonaniem, że z każdą piłką zobaczymy coś ekstra. Stary, Ty jesteś tak zaczadzony jakąś wymyśloną, alternatywną wersję przeszłości, że to aż rozczulające.
Od RG 2005 do każdego meczu z Nadalem z lękiem, strachem, niechęcią, od AO 2008 do każdego z Djokovicem. Do 2003 w ogóle z każdym kto umie grać. To mam myśli. Męką było kibicowanie Szwajcarowi poza bardzo krótkim okresem. Ty tego nie "czujesz", ktoś kto miał całego tygodnie wyrwane z życia po porażkach, a i sukcesy okupywał potwornymi mękami, jednak powinien. Bo zakładam cały czas, że nie chodzi o paziowanie słabszych od siebie graczy. Pamiętam aż za dobrze jak było naprawdę, więc takie wybielanie przeszłości, jak to niby fajnie się oglądało Rogerka lejącego Tomica, to trochę konfunduje jednak. Nikogo te mecze nie obchodziły, raczej irytowało, że gra dobrze w meczu o nic("forma przyszła za wcześnie"), a jak przyjdzie co do czego, znowu będzie oklep.Jacques D. pisze: ↑12 paź 2024, 11:46Wow, ostro, mimo wszystko. To znaczy, oczywiście zdarzały mu się okropne mecze (finał RG 08 - wiadomo, finał Brisbane z Hewittem, 1.set - coś obrzydliwego, itp.), ale to był jednak ten bardzo rzadki typ tenisisty tak poukładanego technicznie, tak naturalnie efektownego, że prawie w każdym, nawet do bólu rutynowym meczu, można było oczekiwać jakichś, choćby pojedynczych, perełek. Sam wrzucałem kiedyś jakiś skrót meczu z Mirnym z początków kariery, o którym nikt nie pamięta, a parę strzałów było tam takich, że kopara opada. Uwielbiam styl Pistola, na przykład, ale zrozumiałbym, gdyby ktoś napisał, że było tam nieco nudnych spotkań typu: trochę solidnego wolejowania, parę strzałów z fh, trochę błędów rywala, sporo wygrywających serwisów/asów, i do domu. Ale Fedowi akurat w taki sposób jechać...Robertinho pisze: ↑11 paź 2024, 16:48 Oj tak, bo do Federera się siadało z przekonaniem, że z każdą piłką zobaczymy coś ekstra. Stary, Ty jesteś tak zaczadzony jakąś wymyśloną, alternatywną wersję przeszłości, że to aż rozczulające.
Co to, to jasne, myślałem, że to "z każdą piłką zobaczymy coś ekstra", odnosiło się bardziej do kwestii tworzenia widowiska niż samego wyniku. Co do Alcaraza, myślę, że jestem gdzieś pomiędzy Tobą, Rroggerrem a Dawidem. Z jednej strony, jest bezdyskusyjnie najlepszym, co się tenisowi przydarzyło od wielu lat z drugiej jego spektakularne wyniki i klimat wokół niego stworzony są jednak odrobinę dysproporcjonalne w stosunku do tego, co pokazał jak dotąd na korcie. Jego największym na ten moment problemem jest, według mnie, brak zbliżonych wiekiem zawodników, z którymi mógłby rywalizować na najwyższym poziomie, poza jednym. Bo rywalizacja z Djokoviciem (tu pełna zgoda z Dawidem) niekoniecznie gra na jego korzyść (poza propagandowymi narracjami dla mas). Z tym że ja, być może dlatego, że oglądam tylko okazjonalnie, może ze względu na zgubny wpływ Rafoli, Muroli, żałosnych Żenów i Uselessów, a może przez taką a nie inną pracę, nie jestem w stanie do tych wszystkich dzieciaków podchodzić w pełni poważnie. I Alcaraz, a zwłaszcza Sinner, są dla mnie trochę takimi współczesnymi uczniami, którzy brylują w najlepszych szkołach trochę dlatego, że są naprawdę nieźli, a trochę ze względu na to, że obecnie brylować jest po prostu o wiele łatwiej. Ale ogólnie i tak wychodzi na duży plus dla Carlitosa - pierwszego gracza od bardzo dawna, którego oglądanie sprawia mi jakąś realną przyjemność.Robertinho pisze: ↑12 paź 2024, 12:05Od RG 2005 do każdego meczu z Nadalem z lękiem, strachem, niechęcią, od AO 2008 do każdego z Djokovicem. Do 2003 w ogóle z każdym kto umie grać. To mam myśli. Męką było kibicowanie Szwajcarowi poza bardzo krótkim okresem. Ty tego nie "czujesz", ktoś kto miał całego tygodnie wyrwane z życia po porażkach, a i sukcesy okupywał potwornymi mękami, jednak powinien. Bo zakładam cały czas, że nie chodzi o paziowanie słabszych od siebie graczy. Pamiętam aż za dobrze jak było naprawdę, więc takie wybielanie przeszłości, jak to niby fajnie się oglądało Rogerka lejącego Tomica, to trochę konfunduje jednak. Nikogo te mecze nie obchodziły, raczej irytowało, że gra dobrze w meczu o nic("forma przyszła za wcześnie"), a jak przyjdzie co do czego, znowu będzie oklep.Jacques D. pisze: ↑12 paź 2024, 11:46Wow, ostro, mimo wszystko. To znaczy, oczywiście zdarzały mu się okropne mecze (finał RG 08 - wiadomo, finał Brisbane z Hewittem, 1.set - coś obrzydliwego, itp.), ale to był jednak ten bardzo rzadki typ tenisisty tak poukładanego technicznie, tak naturalnie efektownego, że prawie w każdym, nawet do bólu rutynowym meczu, można było oczekiwać jakichś, choćby pojedynczych, perełek. Sam wrzucałem kiedyś jakiś skrót meczu z Mirnym z początków kariery, o którym nikt nie pamięta, a parę strzałów było tam takich, że kopara opada. Uwielbiam styl Pistola, na przykład, ale zrozumiałbym, gdyby ktoś napisał, że było tam nieco nudnych spotkań typu: trochę solidnego wolejowania, parę strzałów z fh, trochę błędów rywala, sporo wygrywających serwisów/asów, i do domu. Ale Fedowi akurat w taki sposób jechać...Robertinho pisze: ↑11 paź 2024, 16:48 Oj tak, bo do Federera się siadało z przekonaniem, że z każdą piłką zobaczymy coś ekstra. Stary, Ty jesteś tak zaczadzony jakąś wymyśloną, alternatywną wersję przeszłości, że to aż rozczulające.
I dlatego będę przynajmniej tu bronić chłopca przez zaburzonym podejściem z czasów ZET, że się wymaga, oczekuje, ma wygrywać każdy mecz itp. Czasy słusznie minione, a my powinniśmy być starsi i mądrzejsi. I sobie tego sportu i graczy nie obrzydzać. Już i tak jest absurdalna presja mediów, ekspertów i iksowych świrów na Alcarazie, wystarczy.
I tak chyba będzie. Przepchnął to obolały Novak mimo setowej Fritza przy swoim serwisie w taju. Ciężko być zaskoczonym