Forum fanów tenisa ziemnego, gdzie znajdziesz komentarze internautów, wyniki, skróty spotkań, statystyki, materiały prasowe, typery i inne informacje o turniejach ATP i WTA. https://www.mtenis.com.pl/
Rroggerr pisze: ↑21 sty 2020, 23:37
Kiefer pisze: ↑Ale w sumie tego Wawrinki bym całkowicie jeszcze nie skreślił, nie zdziwię się jak zrobi jeszcze gdzieś semi, choć od tego jeszcze daleko do tytułu.
W obecnym ATP połówki Szlema robili Kyle Edmund, Lucas Pouille i Carreno-Busta, ale nie miało to wciąż zbyt dużo wspólnego z poważnym tenisem.
Przecież wiem, datego napisałem, że od semi jeszcze daleko do realnych szans na tytuł. Tylko to, że oni tam się dostali to po prostu obraza dla ATP, a jeśli zobaczę w tej fazie Stana to szansa, że to za sprawą dobrego tenisa będzie znacznie większa. Cały czas oceniam jego możliwości kilka klas wyżej niż w/w tenisistów, ten rok nam wszystko zresztą wyjaśni czy stać go jeszcze na coś więcej.
Co do drabinki Cipasa, od zawodnika klasy światowej bym oczekiwał z tej drabinki zrobienia QF z maksymalnie straconymi dwoma setami. Jeśli będzie przeżywał męki to ze względu na własne słabości, a nie strasznie ciężkich rywali.
Re: Australian Open 2020
: 22 sty 2020, 0:24
autor: Michael Scott
Rroggerr pisze: ↑22 sty 2020, 0:12
Nadal może mieć najgorzej jak Kyrgios i Thiem będą w formie, ale to duże niewiadome, właściwie większa szansa jest taka, że gdzieś się wyłoży co najmniej jeden z nich. Pamiętam jak Djoković na RG 13 miał w drabince Dimitrowa i Haasa, i ludzie narzekali, że ciężko polosował (Haas go ograł w Miami, a Dimitrow w Madrycie), a potem okazało się, że jednego taja rozegrał w tych meczach.
W porównaniu do takiego Federera, który przy odrobinie szczęścia do półfinału ma drogę usłaną różami (celowo wyolbrzymiam), to Nadal będzie musiał się zdecydowanie bardziej postarać, już nawet pal licho tego mizernego zazwyczaj na AO Thiema, ale Kyrgios + Danił + Fed/Novak to porządne fixy. A zmęczonego Rafę to Novak rozjedzie w finale bez problemów.
Na razie po pierwszych meczach to w głównej mierze wróżenie z fusów, wszystko może pójść zarówno w dobrą, jak i złą stronę. Czekam na więcej niespodzianek.
Re: Australian Open 2020
: 22 sty 2020, 0:56
autor: Federasta20
@Mario
Szanuję, że Ci się chciało napisać taki wywód pod niewinną zaczepką. Sam regularnie robisz przytyki w różnych kierunkach, więc ten jeden raz postanowiłem się zrewanżować Tyle w temacie z mojej strony. Również pozdrawiam.
Jak tam pogoda w Melbourne?
Re: Australian Open 2020
: 22 sty 2020, 1:57
autor: Sowa
Padać, nie pada, ale jak wieje.
U Igi jakieś liście na korcie. Wygląda to, jak jakiś kurnik, a nie szlem.
Re: Australian Open 2020
: 22 sty 2020, 2:31
autor: Federasta20
Jedyny męski mecz to na razie Querrey z Berankisem. Amerykanin wygrał I seta, miał przewagę przełamania w drugim, ale Litwin odłamał. I skoro nawiązujesz do kurników to taka ciekawostka: ci dwaj panowie spotkali się w finale jednego z nich, w Los Angeles i było to osiem lat temu Sam wygrał, dzisiaj pewnie będzie podobnie.
Z rozstawionych najcięższe zadanie przed Pairem i Hubertem. Ciekawe jak poradzi sobie Grzesznik z Fuksem.
Re: Australian Open 2020
: 22 sty 2020, 2:50
autor: Rroggerr
Kohlschreiber poddał mecz, dobre podsumowanie tej dyskusji o drabince Tsitsipasa.
Re: Australian Open 2020
: 22 sty 2020, 2:58
autor: Federasta20
LOL. A co się stało z Niemcem?
Kwary i Berankis idą równo. Być może znowu wyjdzie mi nieświadomy jinx
Re: Australian Open 2020
: 22 sty 2020, 4:52
autor: lake
Michael Scott pisze: ↑22 sty 2020, 0:24
A zmęczonego Rafę to Novak rozjedzie w finale bez problemów.
Wypoczęty to chyba też nie problem
Re: Australian Open 2020
: 22 sty 2020, 5:10
autor: Fighter
Paire z pierwszym wygranym tie-breakiem w tym sezonie. Jaka radość
Re: Australian Open 2020
: 22 sty 2020, 5:11
autor: Mario
Paire zakończył serię, jest pierwszy wygrany tb w sezonie.
Evans z kolei znów 0-2, ale teraz będzie dużo trudniej. Tzn. chyba wiadomo jakie mam zdanie o Nishioce, jednak fizycznie to zupełnie inna półka niż ciągle kontuzjowany Mackenzie McDonald.
Re: Australian Open 2020
: 22 sty 2020, 6:22
autor: Nando
Beret już 0-2 z Sandgrenem. Rośnie młodzież niesamowicie
Re: Australian Open 2020
: 22 sty 2020, 6:39
autor: Kamileki
Nishioka jest w gazie. Pewnie nie oglądaliście jego meczu z Nadalem w ATP Cup. Z Novakiem nie ma żadnych szans
, ale gdyby inaczej polosował to kogoś z wysokim numerkiem mógłby wykopać.
Re: Australian Open 2020
: 22 sty 2020, 6:44
autor: Kiefer
Nando pisze: ↑22 sty 2020, 6:22
Beret już 0-2 z Sandgrenem. Rośnie młodzież niesamowicie
Akurat względem Bereta chyba się nie ma jakiś mega oczekiwań, to nie jest poziom na top 10.
Ja generalnie dopóki będzie się trzymał Tsitsipas, Danił, Thiem i jeszcze Zverev (choć na tego ostatniego zdecydowanie najmniej liczę, bo od roku jest dramat) to na młodych psioczyć nie zamierzam. Takie wynalazki jak Beret, Shapo czy Felix Auger na ten moment w ogóle nie są dla mnie nadzieją na lepsze jutro, nie po jednym dobrym turnieju czy głośnym meczu.
Re: Australian Open 2020
: 22 sty 2020, 6:48
autor: Kamileki
Paire ma 84 % po pierwszym i 34 % po drugim. Ale to standard, że jakość jedynki i dwójki u Francuza to dwa różne światy. Interwał w skuteczności jeden z najwyższych w tourze - już chyba o tym kiedyś wspominałem.
Re: Australian Open 2020
: 22 sty 2020, 7:06
autor: Kiefer
Super taj u Francuza z Chorwatem, tak swoją drogą to wczoraj się dowiedziałem, że takie coś wprowadzili, zatem tylko na RG gramy na przewagi.
Re: Australian Open 2020
: 22 sty 2020, 7:07
autor: Fighter
Dajesz Benek Allez!
Re: Australian Open 2020
: 22 sty 2020, 7:11
autor: Kamileki
Cały Paire.
Re: Australian Open 2020
: 22 sty 2020, 7:13
autor: Fighter
Rozregulowany i zdekoncentrowany w kluczowym momencie. Szkoda, bo ładnie sobie poczynal.
Re: Australian Open 2020
: 22 sty 2020, 7:34
autor: Mario
Szkoda, przynajmniej zakończył pościg za Haase. Wciąż jednak trwa seria deciderów (10 meczów, 34 na 34 sety zagrane).
Ciekawe w jakim stopniu na wynik wpłynął fakt rozgrywania pieciosetówek dzień po dniu (na pewno nie pomógł, z drugiej strony, zbyt długie nie były). No i bez zaskoczenia, że w takiej sytuacji przeciwnikiem był Cilic. On też ma jakiś czujnik zamontowany, żeby zawsze być tam, gdzie teoretycznie najłatwiej.
Australian Open to drugi obok Wimbledonu turniej wielkoszlemowy, w którym Biało-Czerwoni tak często znajdowali się na listach zwycięzców. Wygrywali tu Wojciech Fibak, Magdalena Grzybowska i Łukasz Kubot. Aż 35 spotkań rozstrzygnęła na swą korzyść Agnieszka Radwańska. To miejsce dla naszych tenisistów długo było jednak niedostępne...
Fibak, który triumfował w Melbourne w deblu w 1978 roku razem z Kimem Warwickiem, swego czasu żartował, że ten wyjazd przypominał mu wyprawę na księżyc. Nie było w tym cienia przesady. Australian Open po raz pierwszy rozegrano na początku XX wieku, ale długo dystans dzielący Europę od antypodów był logistycznie nie do ogarnięcia. Żeby wystąpić na drugim końcu świata, trzeba było poświęcić na to wiele tygodni i popłynąć statkiem. Przed wojną nigdy nie zdecydowała się na to choćby Jadwiga Jędrzejowska.
Próbowało niewielu śmiałków. Nic więc dziwnego, że w erze amatorskiej, czyli do 1968 roku, w imprezie mieliśmy właściwie głównie zwycięzców spośród gospodarzy. W sumie tylko 12 singlistom z innych krajów udało się dotrzeć na miejsce i odnieść tu sukces. U pań te statystyki przedstawiały się jeszcze bardziej jednostronnie. Monopol Australijek potrafiły łamać jedynie Amerykanki.
Trudny Kooyong
Dziś na szlema można dotrzeć z Europy w ciągu doby. Czasami wykorzystując linie zatokowe, czyli Emirates bądź Qatar, nawet nieco szybciej. Dawniej wszystko trwało tak długo, że wielu mistrzów wyczerpująca podróż w pakiecie z trudnym obiektem – grano wówczas na Kooyongu – odstraszała już na etapie pomysłu. Na przykład Björn Borg nigdy w tym rejonie nie rywalizował. Turniej otworzył się tak na dobrą sprawę na wszystkich dopiero w latach 80., po przeprowadzce na betonowy Flinders Park.
Otworzył się jednak głównie za sprawą nowoczesnego lotnictwa. Dziś ze swoją pulą nagród w wysokości ponad 71 mln dolarów australijskich i startowym wynoszącym w przeliczeniu na naszą walutę 240 tys. złotych stał się dla wszystkich najważniejszym punktem pierwszej części sezonu. Organizatorzy fundują też rozmaite bonusy. Wszyscy zawodnicy mogą liczyć między innymi na zwrot kosztów podróży samolotem.
– Dawniej latało się z większą liczbą przesiadek, ale mnie to nawet jakoś specjalnie nie przeszkadzało. Większym problemem był stary obiekt, na którym wtedy rywalizowano. To były otwarte trawiaste korty, które zupełnie nie przypominały jednak Londynu. Nieprzyjemne, nierówne, na których szalał wiatr. Masakra. Wtedy z mojego punktu widzenia dramat. Dziś trochę żałuję, że się tak do nich zjeżyłem. Nie zaryzykowałem, bo pewnie gdybym spróbował tam wystartować kilka razy, miałbym szanse także na sukces w grze pojedynczej. W Melbourne zwyciężali Guillermo Vilas, Vitas Gerulaitis czy Johan Kriek, z którymi sobie na tej nawierzchni radziłem, a konkurencja nie była aż tak mocna jak w szlemach w Anglii czy Francji. Jeśli chodzi o miasto, czułem się wspaniale. Nigdzie nie spotkałem równie uśmiechniętych ludzi jak w Melbourne, ale mimo wszystko nie ciągnęło mnie jakoś do powrotu – wspomina po latach Fibak.
Walczyła jak lwica
Nasi tenisiści, gdy już zaczęli do Australii wyjeżdżać, od razu polubili tę imprezę. W 1996 roku w gronie juniorek najlepsza okazała się Magdalena Grzybowska i właśnie od tego turnieju zaczęła rozpędzać swą karierę. W XXI wieku sukcesów odnosiliśmy najwięcej. Najpierw w 2006 roku do półfinału debla dotarli Mariusz Fyrstenberg i Marcin Matkowski, co po latach posuchy wywołało w kraju euforię. Najlepsze wyniki wiązały się jednak oczywiście z występami Agnieszki Radwańskiej, która swój pierwszy ćwierćfinał osiągnęła tu w 2008 roku, a w kolejnej dekadzie – w sezonach 2014 i 2016 – awansowała do 1/2 finału. Sześć lat wstecz krakowianka odniosła wspaniałe zwycięstwo nad Wiktorią Azarenką, ale dzień później zatrzymała ją Dominika Cibulkova. Cztery lata temu Isia też walczyła jak lwica, jednak zastopowała ją Serena Williams.
– Gdy córka tu przegrywała, to najczęściej z gwiazdami. Na pewno trochę żal było porażki z Danielą Hantuchovą w 2008 roku, szczególnie po świetnych wcześniejszych meczach, między innymi ze Swietłaną Kuzniecową. To był pierwszy tak dobry występ córki – opowiadał później trener Robert Radwański.
Pomógł też Lindstecki
Kankana zatańczył tu również w przeszłości Łukasz Kubot. Lubinianin stworzył w 2014 roku parę z Robertem Lindstedtem, nazywanym przez naszych graczy Lindsteckim. Wcześniej Szwed często grywał w naszym kraju, lubił przyjeżdżać nad Wisłę i gdy „wysypał” mu się partner z Austrii, wystąpił z Kubotem. Obaj wypadli zjawiskowo. Nasz tenisista odniósł wtedy na antypodach życiowy sukces. – Wierzę w następny – mówił przed tegorocznym wyjazdem. My też wierzymy. Historia polskich sukcesów wskazuje, że są ku temu podstawy.