Niezłe te 3 lata LeBrona w Lakers, niby mistrzostwo jest, za co należą się brawa, ale w obu względnie normalnych sezonach mamy brak PO i wylot w pierwszej rundzie. Wiadomo, były w tym wszystkim dodatkowe okoliczności, niemniej dla mnie to wciąż wystarczające przesłanki, by stwierdzić, że nie byłoby tylu finałów z rzędu, gdyby spędził całą karierę w konferencji zachodniej albo po prostu wschód nie był je**nym żartem w latach 2014-18, gdzie często trzeba było rozegrać w zasadzie jedną serię ze względnie poważnym zespołem, a raz czy dwa, to nawet żadnej. Żeby nie było, ta ucieczka do LA też w idealnym momencie, bo akurat gdy wschód stawał się mocny i na tę chwilę ma chyba nawet więcej absolutnie topowych teamów.
Słaba seria LeBrona, tradycyjnie statsy lepsze od gry, a nawet one nie wyglądają jakoś szczególnie imponująco. Nie wiem, na ile to kwestia skończenia się, a na ile tych kłopotów zdrowotnych, ale pierwszy raz od dawien dawna nie ma nawet pół argumentu, by uznawać Jamesa za najlepszego w lidze. Ba, mam wrażenie, że łatwiej byłoby na tę chwilę bronić tezy, że nie jest w top 10.
Na zakończenie pozwolę sobie odnieść się po raz ostatni do tych mitycznych wzmocnień Lakersów, które w opinii pewnych ekspertów z naszego forum, miały zakończyć rywalizację.
1. Marc Gasol - 5pkt, 4zb, średnio 17 minut na parkiecie, zgwałcony na pickach, zaczynał serię poza rotacją
2. Montrezl Harrell - 6pkt, 2,5zb, średnio 10 minut na parkiecie, znów skrajnie bezużyteczny w PO, dwa mecze poza rotacją
3. Wes Matthews - 30% z gry, 28% za trzy, 18 minut na parkiecie, coś tam bronił, ale jak się dobrze postarasz to w gleague podobnego grajka znajdziesz
4. Dennis Schroder - 40% z gry, 31% za trzy, coś tam nawrzucał, bo biegał po 30 minut, ale każdy w LA marzy, żeby go nie przedłużyli
5. Andre Drummond - po raz kolejny udowodnił, że stać go tylko na tworzenie pustych statystyk, wywalony z rotacji na ostatni mecz.
A to sprzed kilku miesięcy:
Mario pisze: ↑24 lis 2020, 16:06
Przecież Gasol i Matthews już w zeszłym roku zostali wyjaśnieni na poziomie PO. Być może przy LeBronie odżyją, bo już takie cuda bywały, ale generalnie dużo większe nazwiska niż realne wzmocnienia. Dodatkowo, Harrell nie nadaje się do gry w poważną koszykówkę, więc o ile na RS się przyda, tak w ważniejszej serii każdy fan LAL będzie dostawał szału w ciągu 15 minut, które będzie musiał (patrz zasługi z RS) spędzić na parkiecie, taki gracz to cel dla teamów z pogranicza PO, a nie contenderów, jeśli to czyjś dobry ruch, to raczej Clippers. Zostaje Schroeder, fajny grajek, ale jak musiał działać bez piłki przy Westbrooku i George'u, to wszyscy chcieli wywieźć go na taczkach, więc może nie dawać 1:1 tyle co w zeszłym sezonie, mając obok siebie Jamesa.
Podsumowując, fajnie to wygląda na pierwszy rzut oka, ale jak wyjdzie bardzo źle, to nikt nie powinien być zaskoczony.
No i brawo Suns. Fajna drużyna, będę im kibicował w kolejnej rundzie.