mtenis.com.pl

W kolejnym gemie już się Monia oddała, ale szło przypuszczać, biorąc pod uwagę wcześniej niewykorzystane bp oraz to, że wisiała na włosku już w dwóch poprzednich serwisowych.

Naprawdę konkretny ten trzeci set, w pierwszym błyszczała Caro, w drugim Puig, w trzecim obie spotkały się z dobrą grą. Całe szczęście udało się przetrwać, oczywiście trochę szkoda Monici, oby ogarnęła się ze zdrowiem i zrobiła ranking, żeby unikać rozstawionych na początku Szlemów.

Przeszłą test w pierwszych dwóch rundach, teraz już do ćwiartki powinno być z górki. Tam pewnie Kerber/Keys.

Myślałem, że Bouchard będzie w stanie coś zdziałać, ale na tę chwila to jest z grubsza poziom ITF-ów, niestety.

Z mojej lekko fanowskiej perspektywy trochę szkoda tego meczu. Była do ogrania Czeszka, ale brakowało Kanadyjce skuteczności przy własnym podaniu. Nie chodzi nawet o asy, ale po prostu o ustawianie sobie punktów. Kilka razy udało się przełamać rywalkę, ale na niewiele to się zdało, bo we własnych gemach było dużo takiego niepotrzebnego spieszenia się, grania na hurra. Zepsutego w ważnym momencie smecza i pokracznej gry przy siatce nie wypomnę z grzeczności .

Cały turniej chyba na plus, bo Gienia przebrnęła kwale (z randomami, ale teraz Ona to też jak random ) i pierwszą rundę, zawsze to coś.

Do top 100 wróci po turnieju, zawsze coś.

Ostapenko znowu trzy sety, ale ona tak lubi, więc wciąż zakładam, że jednak odpali Szarapową, jeśli Sorana nie da rady.

Ostapenko popełniła właśnie 15-sty podwójny błąd.

Patrzyłem chwilę na Mladenovic i do dziś nie mam pojęcia co stało się na początku ubiegłego roku, że potrafiła zamaskować wszystkie swoje braki i wyglądać jak poważna tenisistka. Niemniej na tę chwilę backhand, drugi serwis i krycie kortu to poziom z grubsza amatorski. W dodatku ciągle ma jakieś problemy zdrowotne, ale gra gdzie popadnie, dokładając deblem, no nie wygląda to za wesoło, delikatnie mówiąc.

Nie był jakiś porywający ten mecz Mashy z Soraną. Była do odpalenia Rosjanka, ale pozwoliła Jej się rozkręcić Rumunka. Jednocześnie nawet po lekkiej poprawie miała słabsze momenty Szara, trzeba było tylko je wykorzystać. Cirstea była jednak zbyt zdenerwowana i bojaźliwie nastawiona by to zrobić. Niemniej na miejscu antyfanów Sugarpovej byłbym raczej spokojny, z tą formą niczego wielkiego nie zrobi (choć dla mnie mogła by spakować Ostapenko zanim sobie pójdzie).

Woznaicki też już w domu. Nie wiem czy Ona poza AO i Eastbourne zagrała jakiś dobry turniej, ale były tam też problemy zdrowotne, więc niech Jej będzie. W tym sezonie swoje zrobiła.

Lucas pisze:Wozniacki też już w domu. Nie wiem czy Ona poza AO i Eastbourne zagrała jakiś dobry turniej, ale były tam też problemy zdrowotne, więc niech Jej będzie. W tym sezonie swoje zrobiła.

Powiedziałbym, że w ogóle już swoje zrobiła. Bardzo często patrzę na kariery zawodników/zawodniczek pod kątem tego, co chcieliby/mogą osiągnąć i jak na moje Dunka już większych celów nie ma. Liderką była, swoje w czołówce spędziła, turniejów wygrała mnóstwo, właściwie tylko tego Szlema brakowało, żeby odciąć się wreszcie od tych wszystkich tekstów o numerze jeden bez WS i jak już udało się wygrać, to mamy to co mamy. Niedługo się okaże, czy to tylko poszlemowy kac, czy faktycznie jakiś grubszy zjazd, ale ja przynajmniej w wielkim szoku nie będę, jeśli Caro nic już w karierze nie zdziała.

Życie rodzinne Caro też wydaje się fajnie układać, więc może być też tak, że Pan były koszykarz niedługo coś zmajstruje . Zgadzam się, że poczucie spełnienia na pewno jest duże, kiedy by nie powiedziała "pas" Dunka kariera będzie kompletna.

Sloane dziś ma lepiej ustawiony celownik, dość spokojnie gra, a i tak mam wrażenie, że kontroluje mecz.

Teraz tak pogoniła Aze, że się niemal wzruszyłem.

Słaby fragment teraz.

Przez takie właśnie zawiechy Sloane przegrywa z Halep.

Kto jest aktualnie największą faworytką do tytułu?

Może nie być dawną sobą Azarenka, ale takie przestoje wykorzysta. Byc może przerwa pogodowa pozwoli Sloane się pozbierać.

Damian pisze:Kto jest aktualnie największą faworytką do tytułu?

Tenisowo chyba Sloane powinna być, ale sam widzisz, co tu się wyrabia.

Buki mówią Sarin 4,5. Stephens, Kerber, Kvitova po 8.

Obserwując Azarenkę, czy Szarapową można dostrzec jak powinny wyglądać powroty gwiazd będących dawno po swoim peaku. Wiadomo, nasi przyjaciele z ATP to pewnie ciut wyższa pólka od wymienionych wyżej pań, ale to, że u kobiet raczej nie ma szans, by droga do tytułu prowadziła przez pokonywanie tych samych nazwisk co 4-5 lat temu (ot choćby tytuł Djokovica w Cincy), na pewno nie jest bez znaczenia.

Niby coś tam odbija Białorusinka, ma momenty, w których przypomina siebie sprzed lat, ale generalnie nie jest to już tenis gwarantujący poważne granie. A forehand wygląda wręcz dramatycznie chwilami, nie dość że nie robi nim żadnej przewagi, to pewności w nim tyle, co u średnio dysponowanego Paire'a.

Ale one to poziom raczej Meraja, czy Stana, niż Fedalovica, czy Sereny. Nie mówmy, że np Koko z Rafałem na Wimblu, zaprezentowali kalecznictwo w rodzaju uprawianego tu przez Azarenkę.

Wyciąga Sloane.

Ładnie skończyła Stephens. Forma jest, ale trzeba przestać spać mając wygrany mecz, bo źle będzie.

Mocno ulżyło Sloane, a kolejna runda z Mertens łatwiejsza nie będzie. Czas zwierać szyki i wrzucić wyższe obroty.