Federasta20 pisze: ↑02 lut 2020, 0:43
@Kiefer
Za dużo tej symboliki Wimbledonu 2019 i 40-15 IMO. Mnie też zabolało, ale to była raczej -nasta wtopa i nie może przesłaniać wszystkiego.
Nie moja wina, że ten mecz był symboliczny, i owszem zmieniłby bardzo wiele, zresztą zmienił bardzo wiele, tylko w negatywnym sensie.
Federasta20 pisze: ↑02 lut 2020, 0:43
Nawet załóżmy, że Nole ładuje cross forhendowy w siatkę i RF ma 21 szlem, natomiast reszta rezultatów pozostaje bez zmian. Wciąż ma bardzo niekorzystny bilans stykowych spotkań z Nole i nie tylko z nim. RN i ND nadal mają spore szanse na prześcignięcie go w goat race, definiowanym przez ilość wygranych WS.
Przede wszystkim wygrałby ostatnie dwa wielkie pojedynki z największymi rywalami i to w wieku już zawrotnie zaawansowanym, mógłby odejść i jego posąg byłby nie zachwiany. Rafael Nadal owszem na 70% wyprzedziłby Rogera, ale Djokovic by tego dokonać musiałby dorzucić siedem szlemów, a by się zrównać ze Szwajcarem sześć, generalnie trzy lata gry musiałby cisnąć na wysokim poziomie, nie byłoby mu łatwo, wręcz bardzo ciężko, dałbym mu ze 20-30% szans, teraz, że go dziabnie jakieś daje jakieś 50-60%. Zresztą jak dziś Novak przegra to te -4 dalej będzie sporo, a i wyjdzie na to, że ma rywala, który może go pokonać w szlemie nie tylko na clayu.
DUN I LOVE pisze: ↑02 lut 2020, 0:08
Majkel napisał, że Fed nie czuje presji ze strony Thiema, ja się z tym nie zgodziłem. Przegrać wcześniej może, ale jak już dotrwa do meczu z Rogerem, to będzie bardzo trudnym rywalem. W sumie to, poza Wimbledonem, nie do pokonania dla Szwajcara dziś.
Cipas w naprawdę ważnych meczach też zaczyna być mocno niewygodny. W kontekście dzisiejszego Rogera nie ograniczałbym się tylko do Rafole jako do jego głównych rywali.
Już pomijam fakt, że po finale Wimbledonu Szwajcar gra koszmarnie z pojedynczymi setami błysku co najwyżej.
Przecież obecną formę Federera, choćby z tego turnieju trudno określać jako trzeciego tenisisty świata, owszem on dalej będzie w stanie wygrywać z 80% meczów, ale taki Thiem poza może Dubajem, Halle, Wimbledonem i Bazyleą będzie faworytem w tym starciu, to samo Tsitsipas, a Zverev to od lat już trudny rywal.
Zresztą w przypadku Federera to najgorsze jest to, że on robi te półfinały, czyli dalej teoretycznie liczy się w walce o tytuł, cały czas trzyma go ten ranking, który buduje na dobrych startach w turniejach rangi 500. Już w Melbourne 720 punktów mu wpadło dzięki przyjemnej drabince.
Generalnie ciężko dziada zatopić, cały czas utrzymuje się na powierzchni dość swobodnie i zaraz w rankingu zostanie co prawda wyprzedzony przez Thiema, ale nad pozostałymi tenisistami (Cipasem, Daniłem, Zverevem) jego przewaga się powiększy, a czy będzie trzeci czy czwarty to nie ma żadnej różnicy w kwestii rozstawienia. Wręcz dla niego dobrze, że czwarty jest Thiem, bo z tych młodszych o 10 i więcej lat on jest najgroźniejszy, bilans 2-5 z Austriakiem, ale trzeba przyznać, że obaj dają dobre mecze.
Fed musiałby zacząć zbierać cęgi na wczesnych etapach turniejów, tylko w ten sposób można wybić mu tenis z głowy, ale skłamał bym gdybym napisał, że mi na tym zależy. Niech gra jeszcze 4-5 lat dla Dawida.
Ja tam czekam na dzisiejszy finał, właściwie to już trzepoczę nóżkami i cieszę się, że mam komu kibicować i to w ogóle nie w kontekście Federera, bo po prostu lubię Thiema, a nie lubię Djokovica, piękna sprawa.
