DUN I LOVE pisze:Federer w ogóle sprawiał cały czas wrażenie kogoś, kto nie będzie gryzł kortu, żeby wygrać ten turniej. Nie chodzi mi o nocny mecz, bo tu wyraźnie przegrał i niewiele mu wychodziło, ale o jego zachowanie i wypowiedzi przed spotkaniami.
Nie za bardzo rozumiem. Jeszcze podczas RG pisałeś, że czułbyś się oszukany, gdyby tenisiści wychodzili na kort i nie planowali dać z siebie wszystkiego, teraz twierdzisz, że Fed to wczoraj zrobił (bo nie jestem w stanie inaczej zrozumieć, "nie będzie gryźć kortu, żeby wygrać ten turniej")

Nie przypominam sobie, żeby Szwajcar podczas Wimbledonu na każdym kroku powtarzał, że przyjechał tylko po zwycięstwo, bla, bla - to nie boks. A pierwsze rundy w Londynie pokazywały wręcz, że raczej przyjechał pozwiedzać, a nie walczyć o końcowy triumf.
Przyznam, że dziwi mnie teza o braku motywacji. Szwajcar przez 2,5 roku czekał, aż Rafole spuści z tonu, a teraz, gdy wreszcie jest szansa na to, żeby taki stan rzeczy się utrzymał, to nie jest gotów "gryźć kortu"? Męczył się jak głupi na RG, kopiąc w cegle z przeciętniakami i odrabiając straty z Delpo, a z Berdychem nie był gotów iść na noże?
Pamiętam, że z marszu nie zgodziłem się ze stwierdzeniem jonathana odnośnie semi RG, choć nie mogę zaprzeczyć, że mając przed sobą rozgrywki na kortach trawiastych, szukanie zaciętych pięciosetówek na wolnej cegle z Djokoviciem i Nadalem mogło się Rogerowi specjalnie nie podobać i w trzecim secie tego meczu rzeczywiście dał już sobie spokój. Totalnie nie odniosłem takiego wrażenia w meczu z Berdychem, gdzie starał się walczyć do końca.
Wytłumaczenia porażki są proste: ilość zagranych spotkań, co sympatycy Szwajcara jednocześnie dumnie wypinając pierś i bojąc się o każdy mecz na każdym kroku powtarzają (oczywiście mogły go też boleć plecy). No i od dłuższej chwili wiadomo, że Federer rozgrywa turnieje tak, żeby być na najwyższych obrotach w półfinale i finale, a nie na poziomie QF. Tym razem się nie dało przerzeźbić i chwała Berdychowi, że nie płakał w ręcznik po zaprzepaszczeniu szansy w secie trzecim, tylko dalej stawiał twarde warunki. Cóż, często go bronię podczas forumowego rzucania błotem (choć nie przeczę, że ciężko pracuje na image mięczaka, chama i luzera) i cieszę się, że znów był w stanie powalczyć z kimś z czołówki. Kwestia tego, że grał z Federerem jest drugorzędna. On na te mecze z Top 4 zawsze się naprawdę bardzo mobilizuje i chce zagrać jak najlepiej. Inna sprawa, że najpierw musi do nich dojść, a i tak efekty są - delikatnie mówiąc - różne.
Mam też wrażenie, że jeśli Szwajcar poczuje, że gra w tenisa go nie jara, to natychmiast odwiesi rakietę na kołek. Jest w takim wieku i tyle wygrał, że już do niczego się nie będzie zmuszać.
Robertinho pisze:Niektórzy postawili przed turniejem i teraz zaczyna się faza lekkiego zaniepokojenia, które szybko może przejść w panikę, jeśli DelPo dziś w nocy coś odwali.

Koko spoko
