Barty pisze: ↑28 lis 2024, 17:29
Robertinho pisze: ↑28 lis 2024, 15:59
Barty pisze: ↑28 lis 2024, 15:55
Kiedyś przeczytacie dokładnie jego sprawę? Miał tak samo bana, i to dwa razy, tylko na kilka dni, bo szybko udowadniał swoją niewinność.
Wtedy, kiedy Ty zaczniesz odróżniać stężenie substancji we krwi, od stężenia jej metabolitów w moczu i zrozumiesz, że mikrodawkowanie przez wcierki po kilku godzinach jest w ogóle niewykrywalne i dlatego argument "mikroskopijne stężenie" to dawanie się robić w konia oszustom. Oraz to, że we Włoszech koksowania się tą substancją jest powszechne.
Po pierwsze, nie odpowiedziałeś dokładnie na moją kwestię. Sinner też miał BANA, to nie jego wina, że go szybko uniewinnili i skrócili.
Po drugie, zobaczymy, co powie WADA, wtedy będzie można mieć bardziej potwierdzoną opinię.
Ale jeśli WADA nie uzna, że Sinner celowo brał doping, a dalej Robertinie, Kamilekie i Marcele tego świata będą twierdziły, że znają się lepiej na skutecznych metodach przemycania do ciała odpowiednich ilości zakazanych substancji niż wszyscy eksperci tego świata, no to nie mam więcej pytań. I pozdrowię Was serdecznie.
CAS, nie WADA. WADA złożyła odwołanie do CAS na decyzję ITIA, twierdząc, że postępowanie i decyzja były niezgodne z przepisami.
Uważam, że skandalem jest to, że nie dostał PO WYJAŚNIENIU tych trzech miesięcy bana przynajmniej. Jego team dopuścił się w najlepszym razie niedbalstwa i powinien ponieść konsekwencje Włoch. Zresztą robienie z jego byłego sztabu(a byli to ludzie wykwalifikowani) niekompetentnych fizjomatołków, którzy nie umieją czytać i nie mają wiedzy o możliwości przeniesienia w ten sposób substancji zakazanej, uznałbym jednak za dyskusyjne.
Po drugie, tak, branie dopingu(i ogólnie medycyna) to nauka i zabawa w policjantów i złodziei, która ciągle ewoluuje. Sportowcy biorący koks, ich trenerzy, oraz nadzorujący proceder lekarze(czasem bez tytułów profesorskich, czasem z nimi, w końcu w instytucie hematologii w Madrycie przetaczano krew kolarzom) znają się na praktycznym stosowaniu dopingu dużo lepiej, niż profesorowie nauk medycznych, którzy się tym nie zajmują. Oszuści mają swoje badania, aparaturę, tabele jak długo co jest wykrywalne, kiedy nie można się poddać kontroli i lepiej nie być tam, gdzie się zadeklarowało itp.
Nie jest to akurat przypadek Sinnera, ale normalnemu lekarzowi, a zwłaszcza takiemu naukowcowi ze szczytu hierarchii, nie przyjdzie do głowy, co, jak, w jakich ilościach można podawać, a co ma miejsce w sporcie(i to nie tylko kulturystyce, gdzie robi się rzeczy wprost grożące śmiercią, do czego zresztą regularnie dochodzi w tym "sporcie").
Już nie chcę wracać do kwestii kowida czy płonącej planety, gdzie eksperci się regularnie doszczętnie kompromitowali i kompromitują, każdy ma swój odcinek, gdzie nie uważa ich za wiedzące wszystko autorytety.
Bardzo mocno się dziwię, że próbujesz stosować upupiającą erystykę i robić z mających inne zdanie na ten temat oszołomów. Nie, nie jestem tu specjalistą i ekspertem, ale hobbystycznie przeczytałem wiele książek byłych zawodników i o zawodnikach, opisy śledztw dziennikarskich i prokuratorskich przeciwko dopingowiczom, opracowania, statystyki, artykuły itp. I jakieś tam zdanie na tej podstawie mam, również na temat tego, że organizacje sportowe, prawnicy i eksperci medyczni systemowo działają tak, żeby dopingowiczów kryć.
Powiem Ci więcej, pan doktor, który robił ekspertyzy wspierające niewinność Igi Świątek, powiedział w TVN24, że są inne sprawy dopingowe, gdzie w wątpliwych przypadkach, gdzie przewinienie jest dużo bardziej ewidentnie, niż w przypadku Igi, zawodnicy są w stanie się wybronić i unikają kar.