mtenis.com.pl

Trochę szkoda, że oficjalny kanał AO nie kroi już skrótów meczów. Zawsze można było obejrzeć do snu, nawet jeżeli to było kilka akcji o długości 2-3 minut łącznie. Tydzień temu myślałem, że to pewnie przez fakt, że grane turnieje były sygnowane przez ATP, ale teraz widzę, że szlema także to dotyczy.

No nic, trzeba szukać po YT.

Ehh, czyli trza budzik nastawić na ok 4:00, żeby włączyć 5set Hurkiego jak Rafa będzie walczył z Djere

Szkoda snu, 4:30 najwcześniej (najwyżej 2-3 gemy stracisz). Wystarczy, że któreś z Pań przedłużą i zostaniesz tylko z Hubertem.

Tak planowałem, dzisiejszy wspaniały występ, spowodował że wykupiłem playera by nie ominąć żadnej akcji SerbskiegoGuru w tym turnieju, więc Hubert musi wybaczyć wybiorę Rafaela Nadala Parera.

Ja zawsze ustawiałem budzik na 5:15 (kiedy Roger grał 3. mecz dnia na RLA) i chyba tylko raz się zdarzyło, że straciłem seta. Poza tym pojedyncze gemy, a w 20-25% przypadków nic. No ale ja wolę się lekko spóźnić niż być godzinę wcześniej i nie wiem czy to dobra cecha.

Hubert rozpoczął mecz z Ymerem od 13 kolejnych wygranych piłek.

E. Wrócił jednak szybko, szczególnie w drugim secie, do swojej klasycznej postawy wielkoszlemowej.

E: A więc 2-2 i decydujący set. Obaj grają fatalnie.

Polak jest beznadziejny

Ludzie. Z nie białym Szwedem przegrywać. Koniec świata.

Sprawia wrażenie, jakby się już poddał.

Hurkacz i 5 setówka, kto by się spodziewał. Oczywiśćie w plecy Hubcio XD

Na LS Ymer wygral w 5 6:2. NA ES ciagle graja i jest 5:3

Bardzo dobry Alcaraz, musiałem zarwać noc i mam nadzieję, że oglądnąłem pierwszą wygraną we WS przyszłego mistrza tego turnieju.

Jak wiadomo, nie jestem wielkim entuzjastą talentu polskiego Tomasza Berdysia, ale źle jest oglądać jaką blokadę złapał Hurkacz w Szlemach, bo shitfest z challengerowcami bez happy endu jednak nie przystoi, zwłaszcza, że drugi rok z rzędu przed samym turniejem pograł bardzo dobrze.

Ale może będzie happy end, bo teraz Alcaraz wypada na Ymera.

Z poziomu "gram beznadziejnie w szlemach i odpadam w II rundzie rundzie" Hurkacz przeszedł do poziomu "jednak wystarczy mi pierwszy mecz". Ale dzisiaj to już był nie lada wyczyn, bo przeciwnik nic sobą nie prezentował. Ale Hubert się do tego dostosował i zagrał o te ciut gorzej od rywala, akurat na tyle, żeby przegrać. Mam wrażenie, że jakby po drugiej stronie siatki stało dziecko z paletką do ping ponga, też by znalazł sposób na porażkę.

Piękna sprawa, im mniej polskiego okna tym lepiej.

Widzialem tylko decidera, ale wygląda na kolejny legendarny występ Huberta.

Beznadziejny w odbiorze jest tenis Hurkacza, w ogóle się nie rozwija, do tego te pedalskie reakcje, no tęsknić chyba nie będziemy.

Szybko poszło, ale nie jestem zaskoczony.